Jeśli SLD nie zmieni taktyki, czeka go nieuchronna klęska w najbliższych wyborach Józef Pinior – prawnik i filozof, jeden z liderów podziemnej „Solidarności”. Zasłynął uratowaniem przed SB związkowych 80 mln zł na kilka dni przed wprowadzeniem stanu wojennego. Po 13 grudnia 1981 r. ukrywał się, poszukiwany listem gończym. Po aresztowaniu Władysława Frasyniuka został przywódcą podziemnej „Solidarności” na Dolnym Śląsku. Aresztowanego 23 kwietnia 1983 r. za działalność podziemną skazano na cztery lata więzienia. W roku 1987 wraz z Janem Józefem Lipskim próbował odbudować PPS. Pracuje w Katedrze Filozofii i Komunikacji Społecznej we wrocławskiej Akademii Ekonomicznej. – Jan Maria Rokita powiedział niedawno, że dla większości Polaków jest kompletnie bez znaczenia, kto zostanie nowym przewodniczącym SLD i w jakiej kondycji będzie ta partia. Dla pana też nie ma to żadnego znaczenia? – Nie tylko dla mnie osobiście, ale także – twierdzę to stanowczo – dla społeczeństwa i dla Polski nie jest i nie może być bez znaczenia kondycja najważniejszej w naszym kraju lewicowej partii politycznej. Pytanie, jaka jest i jaka będzie w Polsce lewica, ma absolutnie podstawowy charakter dla przyszłości kraju. – Na pewno? – Bez wątpienia. Proszę pamiętać, że – po pierwsze – lewica jest naturalną częścią sceny politycznej w każdym prawdziwie demokratycznym systemie. I po drugie – polskie społeczeństwo historycznie jest lewicowe. – Zaskakuje mnie pan tym poglądem. – Tylko pozornie może on się wydawać szokujący. Jeżeli popatrzeć na Polaków w historycznej perspektywie tego, co nazywamy kształtowaniem się społeczeństwa nowoczesnego, czyli w perspektywie ostatnich 200 lat, to na tle innych społeczeństw europejskich jesteśmy społecznością zorientowaną lewicowo. To efekt braku państwa w XIX w. i odzyskania potem niepodległości na drodze nie ewolucyjno-konserwatywnej, jak np. na Węgrzech, lecz w związku z wojną światową, w głównym stopniu pod sztandarami partii socjalistycznej. – Mało kto dzisiaj o tym pamięta… – Rzeczywiście, zapomnieliśmy trochę, że Konstytucja marcowa z 1921 r. była przede wszystkim dziełem PPS, że postacią najbardziej charyzmatyczną w międzywojennej historii Polski był polityk wywodzący się z ruchu socjalistycznego, czyli Józef Piłsudski. Polskie społeczeństwo w okresie przed 1939 r. było w znacznym stopniu laickie, świeckie. Proszę nie zapominać, że w tamtym czasie jeden z głównych sporów, który wyznaczał podziały na międzywojennej scenie politycznej, był sporem pomiędzy konserwatywną wizją społeczeństwa związaną z Kościołem katolickim a perspektywą laicką. Lewicą byli wtedy ci, którzy chcieli być autonomiczni wobec Kościoła, jak np. Piłsudski, albo wręcz prowadzili kampanię na rzecz zsekularyzowanego społeczeństwa, np. inteligencja związana z PPS. Taki jest rodowód duchowy także dzisiejszego polskiego społeczeństwa. – Dlatego mielibyśmy być lewicowi? – Także dlatego. I jeśli patrzeć na Polaków z historycznej perspektywy, widać, że są nastawieni egalitarnie i wolnościowo. A przecież to klasyczne atrybuty lewicy. – To jak tłumaczyć wszystkie te działania rządu Leszka Millera, a było ich niemało w ostatnich dwóch latach, które – mówiąc kolokwialnie – szły na rękę interesom Kościoła i wzmacniały pozycję katolickich duchownych w Polsce? – Przede wszystkim trzeba mieć świadomość, że Kościół rzymskokatolicki, który funkcjonuje obecnie, w pierwszej dekadzie XXI w., nie jest tym samym Kościołem, który istniał w pierwszej połowie XX w. Po drodze były m.in. Sobór Watykański II i proces zrywania Kościoła z ruchami autorytarnymi, wreszcie wyraźna ewolucja tej instytucji w stronę poparcia dla systemu liberalno-demokratycznego. W wielu częściach świata, m.in. w Ameryce Łacińskiej, ale przecież także w Europie Środkowej, Kościół katolicki stawał w minionych latach po stronie związków zawodowych, organizacji praw człowieka, po stronie demokracji. Z takim Kościołem lewica nie musi być w żadnym permanentnym konflikcie! Byłoby to nieodpowiedzialne. I z takiego punktu widzenia to, co robił rząd Leszka Millera w swoich kontaktach z Kościołem, uważam za słuszne, racjonalne. – Czyli lewica ramię w ramię z Kościołem? – To byłoby myślenie w stylu: od ściany do ściany. Proszę pamiętać, że we współczesnym społeczeństwie czym innym jest rząd, a czym innym – nawet wspierająca ten rząd – partia polityczna. Z tego punktu widzenia SLD, choć był i jest fundamentem rządu Millera, wcale nie musiał odstępować od swojego programu kształtowania społeczeństwa wolnego, w którym żaden Kościół i żadna religia, żaden
Tagi:
Mirosław Głogowski









