Jak tu żyć bez „Sherry Brandy”? Zmarł prof. Ludwik Stomma. Jak tu żyć bez „Sherry Brandy”, bez mądrego objaśniania tego świata? Zawsze zaczynałam lekturę PRZEGLĄDU od Jego felietonów. Trudno sobie wyobrazić, że już ich nie będzie. Żal, wielki żal. Dorota Barthel Wstrząśnięci wiadomością o śmierci pana Ludwika Stommy wyrażamy wielki smutek i współczucie dla wszystkich pracowników PRZEGLĄDU. Odszedł jeden z najlepszych felietonistów, erudyta, o dowcipnym i ciętym języku, zawsze mądrze, samodzielnie i obiektywnie myślący. Doskonale znał problemy i paradoksy naszego kraju oraz charakter Polaków, świetnie potrafił je wyłuskać i opisać w sposób niezwykle błyskotliwy, kąśliwy, a zarazem refleksyjny. Kultura polska poniosła kolejną wielką stratę. Wspaniały publicysta, jakim był Ludwik Stomma, dołączył do grona wybitnych felietonistów PRZEGLĄDU, panów Krzysztofa Teodora Toeplitza i Aleksandra Małachowskiego, którego Redakcja niedawno wspominała. Z wyrazami szacunku. Basia i Jacek Adopcyjny węzeł gordyjski Pani Anna Krawczak mówi o adopcyjnym węźle gordyjskim (PRZEGLĄD nr 8). Może nie byłby on gordyjski, gdyby ktokolwiek troszczył się o dobro dziecka. Od kilku lat jesteśmy rodzicami adopcyjnymi. Trafiły do nas dzieci w wieku jednego roku i pięciu lat. Pierwsze od początku jest pogodne, spokojne, nie sprawia trudności wychowawczych. Drugie – agresywne, skryte, uparte. Dlaczego? Bo wielokrotnie zaznało bicia, głodu, szarpania, kopania i wyzwisk. Młodsze jest chorowite, konieczna była nawet operacja. Starsze potrzebuje opieki psychologa, logopedy, zajęć ruchowych. Wszystko prywatnie, bo rząd troszczy się głównie o dzieci nienarodzone, a żyjące mało go obchodzą. Na adopcję czeka się trzy-cztery lata. Przez ten czas przechodzi się piekło. Ustawiczne wizyty, kursy, pouczenia, badanie warunków mieszkaniowych, zarobków, testy psychologiczne. Trzeba sprawdzać, komu powierza się dziecko, ale czy aż tak szczegółowo? Biologicznej rodziny nikt nie sprawdza. Tam dziecko może spać w barłogu, pośród walających się butelek i śmieci. Bardzo kochamy nasze dzieci. Widzimy, jak się zmieniają. Są radosne, ufne, otwarte. W imię dobra dzieci należy wcześniej zabierać je z rodzin patologicznych i oddawać do adopcji. Nie czekać, aż się staną dziećmi poranionymi, zdradzonymi przez dorosłych, wściekłymi. Grażyna z Wieliczki Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint