Listy od czytelników nr 22/2021

Listy od czytelników nr 22/2021

Truciciel z Polanicy-Zdroju

Piszę do czytelników PRZEGLĄDU, a szczególnie do ministra Dworczyka, którego, choć pewnie czytelnikiem PRZEGLĄDU nie jest, sprawa dotyczy równie mocno jak wszystkich. Czyste powietrze! Jestem obecnie podopieczną Centrum Pielęgnacyjno-Opiekuńczego w Polanicy-Zdroju. Nie wiem, ile czasu mi zostało, ale chcę bronić świata i jego maleńkiego skrawka. Miejsce, które chcę panu ministrowi pokazać, to skrawek ziemi w Polanicy-Zdroju. Jest pan posłem z Dolnego Śląska. Proszę obejrzeć piękną posesję przy ul. Żeromskiego 24, ukrytą wśród zieleni. W tym sielankowym zakątku dobrze się ma zatruwalnia powietrza. Codziennie wieczorem z komina willi buchają kłęby duszących dymów. Właściciel domu, którym jest policjant, o czym wiedzą mieszkańcy Polanicy, spala jakieś zjadliwe, trujące odpady i śmieci. Wszyscy z okolicy znają truciciela. Ale po kilku próbach interwencji nikt już nie podejmie żadnych kroków w celu zlikwidowania małego „otwartego krematorium”. Polanica to niewielka miejscowość, a przestępcza działalność, o której piszę, trwa, bo tu – jak wszędzie w Polsce – ważniejsi są kumple niż prawo.

Te małe spalarnie są posłańcami śmierci. Trzeba z nimi walczyć. Faktycznie, a nie tylko wystąpieniami, powoływaniem nowych instytucji, drukowaniem kolejnych plakatów.

Ludzie, patrzcie, co palą wasi sąsiedzi, i pamiętajcie, że trucizny nie ulatują w nicość, ale pozostają w płucach naszych i naszych dzieci. Panie ministrze, niech pan podejmie jakieś działania. My, staruszkowie, będziemy umierali przez te trucizny, które dobrze się mają pod ochroną policji. Zatruwani odchodzimy powoli, ale wybory zbliżają się szybko. Przypominam adres: Polanica-Zdrój, ul. Stefana Żeromskiego 24.

Maria Berny

POgrzeb na raty

Co z tego, że Platforma upadnie? To niczego nie zmieni. W jej miejsce powstanie kolejne neoliberalne ugrupowanie, np. Polska 2050/60 itp. Będzie to samo, tylko opakowane nowymi frazesami.

Monika Papińska

Fałszerze hejnału

10 maja byłam na krakowskim Rynku Głównym. Bardzo się ucieszyłam, że będę mogła posłuchać hejnału jak za dawnych lat. Na Rynku pusto, cicho z powodu pandemii. Hejnał niesie się daleko w tej ciszy. Niestety, ani razu nie był czysto zagrany. Tak niemożliwie jest fałszowany, że chyba niedługo go nie rozpoznamy. Na przykład zakończenie nie jest czysto urwane, jak nakazuje legenda, tylko słychać, jakby hejnalista, konając, jeszcze rozpaczliwie dmuchał w trąbkę. Byłoby dobrze, gdyby prezydent Jacek Majchrowski i jego współpracownicy czasem posłuchali, co się dzieje z hejnałem, i póki czas, podjęli jakieś skuteczne środki zaradcze, żebyśmy się nie wstydzili, kiedy wrócą do Krakowa turyści.

Elżbieta Kwiatkowska

Wydanie: 2021, 22/2021

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy