Listy od czytelników nr 34/2023

Listy od czytelników nr 34/2023

Czy Polak może być optymistą?
Polak optymistą? My jako naród mamy tendencję do narzekania. I ciągle myślimy, że u sąsiada trawa bardziej zielona. Nie powiem, ponarzekać czasem do koleżanek i kolegów też trzeba, ale jak to się robi za często, można popaść w pesymizm. Inna rzecz, że obecna władza nie daje powodów do optymizmu. Inflacja, czcze zapewnienia o bezpieczeństwie narodowym czy chociażby straszenie różnymi zjawiskami, które w cywilizowanej Europie są już normalne.

Kamil Wójcik

Lepiej być pesymistą – wtedy porażki nie bolą, a sukcesy mogą pozytywnie zaskoczyć.

Michał Łuksa

Czy Kościół, popierając PiS, wzmacnia się, czy osłabia?
Katastrofalnie osłabia i irytuje ludzi, często umiarkowanych katolików. Kościół rzymskokatolicki w Polsce ma uznanie jedynie w kręgach twardego elektoratu PiS i środowisk pokroju Kai Godek. Myślę, że część polskiego episkopatu ma świadomość, że stali się moralnym bankrutem i syndykiem masy upadłościowej korporacji wyznaniowej, która zamiast łączyć Polaków, paskudnie ich dzieli.

Damian Paweł Strączyk

Najgorsze jest to, że spory w polskim katolicyzmie przebiegają nie na poziomie teologicznym (np. Küng vs. Balthasar), ale politycznym. PiS może „wystarczyć” kościelnemu establishmentowi jeszcze na ok. 10 lat. Potem zacznie się głęboki kryzys instytucji. Dopiero wtedy pojawią się głębsze refleksje, konieczność powrotu do ewangelicznej prostoty.

Dariusz Handzel

Mariaż tronu z ołtarzem zaczął się dużo wcześniej. Najpierw był powrót religii do szkół, potem poszło już z górki: powoływanie kapelanów, gdzie tylko się dało: w szpitalach, w wojsku, w policji, oddawanie gruntów, budynków itd., a finałem tego była ratyfikacja konkordatu. To, co dzieje się obecnie, jest efektem tego, co działo się wcześniej. Tak samo jak winnym upadku Polski nie był ostatni król, tylko to, co działo się przez wcześniejsze prawie 200 lat.

Dariusz Ćwik

Przy okazji nowej biografii Krzysztofa Kozłowskiego
Sprostowanie, do którego słusznie wezwał mnie red. Andrzej Brzeziecki, zacznę od podziękowania za radość z lektury książki jego autorstwa, którą wyszperała z internetu moja córka. Nie wiem, jak mogłem zapomnieć o jego wizycie w 2016 r. w moim starym mieszkaniu przy alei Słowackiego, z którego to spotkania sporządził ponaddwugodzinną relację. Coś takiego, kompletne wymazanie z pamięci, przydarzyło mi się chyba pierwszy raz w życiu. A trwa ono już nieprzyzwoicie długo. Podtrzymuje je ofiarny zespół DPS, znany w Krakowie pod nazwiskiem Helclów, jego XIX-wiecznych fundatorów. Dałem plamę, i to w moim ukochanym tygodniku, na którego łamach chciałbym jeszcze czasem dać znak życia.

Andrzej Kurz

Jak ocalić pamięć o żołnierzach 1. i 2. Armii Wojska Polskiego?
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem artykuły o kościuszkowcach i 2. Armii Wojska Polskiego. „Przegląd” jest jednym z nielicznych czasopism pamiętających w ogóle o ich istnieniu i traktujących tych żołnierzy nie w sposób pogardliwy, ale wręcz przeciwnie – z szacunkiem i czcią. Mam do tego osobisty stosunek, gdyż mój nieżyjący dziadek (ochotnik z Krakowa) był żołnierzem 2. Armii, przeszedł cały szlak bojowy ze Świerczewskim aż po Berlin, a po rozformowaniu walczył także z bandami UPA w Bieszczadach, jak zresztą wielu jego kolegów. Za swoje męstwo był pięciokrotnie odznaczany, w tym Krzyżem Walecznych. A teraz obecna władza, wspierana przez Instytut Pamięci Narodowej, na wszelkie sposoby chce ich wymazać z historii, obraża, poniża i celowo nie odróżnia od Armii Czerwonej.

Z czego się cieszył prezes Nawrocki, gdy kilka zniszczono w Szczecinie pomnik poświęcony berlingowcom? To samo było rok temu, gdy przyglądał się obaleniu monumentu w Międzybłociu, upamiętniającego dziewięciu żołnierzy radzieckich i 99 polskich z 1. Armii! Ilu młodych chłopaków, walczących w szeregach 1. i 2. Armii, poległo tam, na Wale Pomorskim, i na innych frontach? Ile krwi przelano w walce o to, by wyswobodzić tereny Polski spod okupacji hitlerowskiej? O tym już się nie pamięta.

IPN i PiS robią wszystko, by pamięć o tamtych żołnierzach zniszczyć. Szydzą z nich, nazywają zdrajcami, komuchami, zrównują ze zbrodniarzami, gwałcicielami i szabrownikami z Armii Czerwonej. Z polskich chłopców, niejednokrotnie zmuszonych do wyboru – armia, kula w łeb albo łagry.

Ale my – ich potomkowie – pamiętamy. I należałoby zrobić wszystko, aby do zatracenia tej pamięci nie dopuścić. Żyje nas przecież niemało, nas, dzieci, wnuków i prawnuków. Gdybyśmy wszyscy razem upomnieli się o pamięć i szacunek dla naszych przodków, być może IPN potraktowałby inaczej sprawę tych żołnierzy, a nie wyrzucał ich na śmietnik historii, jak te potłuczone pomniki.

Uważam narrację IPN za skandaliczną i jednostronną. Gorzej, że teraz uczą tego młodych ludzi, którzy w ogóle nie będą wiedzieć i pamiętać o tamtych żołnierzach. Chyba że będzie się o tym mówić, zwłaszcza w rodzinach będących ich potomkami – ja wiem, bo opowiadało się o tym w moim domu.

Ale to za mało. Potrzebny jest jakiś zbiorowy protest, petycja, jakiś spontaniczny gest wielu ludzi, by obecna władza w ferworze walki o „dekomunizację” nie wrzucała wszystkich do jednego wora. Bo takie działania, jakie teraz prowadzi IPN, uważam przede wszystkim za niepatriotyczne. Nie oni będą osądzać, kto miał słuszność w walce, nie oni będą dzielić żołnierzy na dobrych i złych. Takim postępowaniem robią nam – potomkom – wielką przykrość. To niesprawiedliwe!

Jeszcze raz dziękuję za te wszystkie artykuły, broniące czci żołnierzy i przywołujące pamięć o nich. To bardzo ważne zwłaszcza w obecnym momencie historii, bo nas, ich potomków, nikt nie słucha, a dopóki my jesteśmy i pamiętamy, możemy przynajmniej odnieść się do tych wszystkich krzywdzących i niesprawiedliwych ocen oraz zarzutów.

Michał Górnisiewicz

Podziękowanie
Szanowny Pan Jerzy Domański, Redaktor Naczelny Tygodnika „Przegląd”

Serdecznie dziękujemy za okazane wsparcie naszemu przedsięwzięciu, jakim była uroczystość 80-lecia utworzenia 1. Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki. Dzięki temu mogliśmy dać wyraz naszemu podziwowi dla dokonań wojennych i służby pokojowej kościuszkowców. Ich odwaga, wręcz bohaterstwo, wytrwałość w walce i służbie, pracowitość są dla nas, ale i dla współczesnych pokoleń Polaków, przykładem wielkiego oddania Ojczyźnie. Na kościuszkowskim etosie budujemy i będziemy budować patriotyczne postawy, zrozumienie dla trudnych wyzwań stojących przed społeczeństwem, przed Polską w najbliższym czasie. Postawy obywatelskie nie przychodzą samoistnie, trzeba w tym procesie pokazywać pozytywne działania i nowatorskie rozwiązania.

Organizując uroczystość 80. rocznicy utworzenia 1. Dywizji Piechoty, mogliśmy liczyć na Pana pomoc i wsparcie. Za serce i bezinteresowność chcemy gorąco po żołniersku podziękować i okazać wielki szacunek dla Pana postawy.

gen. dyw. Piotr Czerwiński – prezes i gen. bryg. Zenon Poznański – wiceprezes Stowarzyszenia Ogólnopolska Rodzina Kościuszkowców

Germanofobia prezesa
Jeżeli Jarosław Kaczyński uważa, że Unia Europejska to Niemcy, przyznaje tym samym, że za dużymi pieniędzmi, które Unia dwukrotnie przewidziała dla Polski, też stały Niemcy. I może tak całkiem by się nie mylił, bo poczucie historycznej winy nie pozostawało tu zapewne bez wpływu. Ale tych pieniędzy Kaczyński nie pozwolił przyjąć, domaga się natomiast, aby pokolenie wnuków składało się na odszkodowania. Niemcy sprzyjały też zbliżeniu w paśmie Atlantyk-Bug trzech państw, dzięki czemu Polska cieszyłaby się dziś w Unii wysoką pozycją. Byłoby to więcej warte niż największe pieniądze, może nawet niż wsparcie Ameryki, nacjonaliści też nie mogliby stać się tak silni, jak obecnie się stają. Niestety, zaprzepaścił to niewidzący dalej niż czubek własnego nosa Kaczyński. Czy chce on stworzyć sytuację, w której Niemcy wycenią Ziemie Zachodnie? Miedwiediew wypomina Polakom niewdzięczność – z ukrytą groźbą. Nie o wdzięczność tu chodzi, lecz o prawdę. A ta jest taka, że na konferencji poczdamskiej najsilniej wspierał delegację polską w sprawie granic Stalin, inne mocarstwa nie były z początku skłonne pójść tak daleko.

Stosunek Kaczyńskiego do Niemców jest równie fatalny, co ignorancki. On nie dostrzega wielkiego wysiłku tych, którzy przeprowadzili denazyfikację i reedukację, nie widzi legionu przyjaciół Polski, nie nawiązał z nimi nigdy kontaktu, więc oni nie mają powodu go lubić. Tak jak nieszczerością i maskowaniem rzeczywistych celów wykreował w Polsce Konfederację, teraz przyczynia się do rośnięcia w siłę niemieckich neonacjonalistów.

Rura bałtycka? To był poważny błąd, ale próba zbliżenia Rosji do UE już nie, bo ten projekt dawał nadzieję rosyjskiej opozycji i może kiedyś stanie się znowu aktualny. Ponawiając walkę na dwa fronty, Kaczyński staje się groźny dla przyszłości Polski.

Sojusz europejskich nacjonalistów (zwłaszcza niemieckich z rosyjskimi) nie uratuje jej w potrzebie, sojusz demokratów tak.

Andrzej Lam

 

Wydanie: 2023, 34/2023

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy