Listy od czytelników nr 27/2020

Listy od czytelników nr 27/2020

Minister tyłem do uczniów i nauczycieli

Marek Pleśniar, szef biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, zna pracę szkół od podszewki. Rozmowa opublikowana w 25. numerze PRZEGLĄDU jest mądra, rzeczowa, a przede wszystkim prawdziwa. Kolejno omawiane fakty pokazują, jaką drogę my wszyscy musieliśmy przejść w czasie pandemii. Pokazuje też, że ministerstwo nie miało pomysłu na oświatę, nie ma środków na wsparcie uczniów, nauczycieli, dyrektorów i organów samorządowych prowadzących szkoły. To, co słyszymy od ministra Piontkowskiego, dowodzi, że dalej nie ma pomysłów. Nie ma także woli jakiegokolwiek dialogu ze środowiskiem. Mam nadzieję, że osoby, które oceniają działalność szkoły od końca marca 2020 r. na podstawie stereotypów i z jednostronnej perspektywy, po przeczytaniu tego wywiadu zobaczyły inny obraz. Może trochę docenią pracę nauczycieli, choć generalnie mamy złą opinię. Podsycały ją od czasu zeszłorocznego strajku wpływowe osoby związane z rządem. Może wszyscy dostrzeżemy, że zmiana systemu oświaty jest niezbędna. I że do tego niezbędna jest szeroko zakrojona dyskusja, dzięki której otrzymamy realny przepis na zmiany. Do tego potrzebny jest minister, który nie stoi tyłem do nikogo.

Wiesław Włodarski, były dyrektor liceum ogólnokształcącego, obecnie nauczyciel matematyki

Dlaczego Polacy tak masowo porzucili środki ochrony przed COVID-19?

Zadziałała polska przekora, a doszły do niej nielogiczne, chaotyczne działania rządu, który nakazuje, odwołuje, zakazuje, zamraża, odmraża, straszy i uspokaja – i nie wiadomo dlaczego. Początkowy strach przed nieznanym powszednieje, a że rządzący sami nie stosują się do zaleceń, popularyzuje się opinia, że COVID-19

nie jest taki groźny, a jest wykorzystywany do celów politycznych.

Barbara Krzemińska-Sobczyk

Przecież sami rządzący prowokują do tego, mówiąc, że gdyby nie badali Śląska, to praktycznie nie byłoby przypadków, oraz że wirus nie przenosi się już swobodnie, a jedynie w zamkniętych jednostkach.

Mabena

Churchill: „Chcecie za dużo”

Gdyby nie Stalin i Armia Czerwona (wraz z Wojskiem Polskim – nie żadnym propagandowym LWP, jak to obecnie się nazywa), granice przebiegałyby inaczej. Tylko że nie granice Polski, ale granice III Rzeszy.

Michał Czarnowski

Czy dla prezesa KGHM Polska Miedź 2,5 tys. zł stanowiłoby bardzo dużą pomoc?

Kiedy dowiaduję się o zarobkach prezesów spółek skarbu państwa, w tym prezesa KGHM – a wynoszą one 1,213 mln zł rocznie – wracam myślą do twórcy Polskiej Miedzi dr. Tadeusza Zastawnika i sytuacji, jaka miała miejsce w 1997 r. w związku z jego honorarium za recenzję do albumu „Kronika Polskiej Miedzi”. Przytaczam to wydarzenie, aby pokazać przepaść, jaka powstała w pozycji materialnej znaczących dla gospodarki postaci z okresu budowy podstaw Polskiej Miedzi i niektórych dzisiejszych zarządców.

Dr Tadeusz Zastawnik był dyrektorem generalnym ówczesnego Kombinatu Górniczo-Hutniczego Miedzi w Lubinie w latach 1963-1975 i to jemu zawdzięczamy stworzenie przedsiębiorstwa, które każdy urzędujący premier nazywa perłą w koronie. W dowód swoich zasług w 1975 r. dr Zastawnik został przesunięty do Ministerstwa Przemysłu Ciężkiego na nic nieznaczące stanowisko, bez możliwości działania, a nawet wyjazdu do Lubina.

W 1997 r. pod moją redakcją został wydany album „Kronika Polskiej Miedzi”. Inicjatywa wyszła z Zakładu Geologii Stosowanej w CBiPM Cuprum we Wrocławiu i została zaakceptowana przez ówczesnego prezesa KGHM dr. Stanisława Siewierskiego. Rok później ukazało się wydanie angielskie. Była to praca przeznaczona na użytek wewnętrzny, bo w tym czasie Polska Miedź budziła duże zainteresowanie i niezręcznie było prezentować gościom, głównie z zagranicy, osiągnięcia tak dużej firmy za pomocą pożółkłych tomów dokumentacji. „Kronika” była pierwszą, wszechstronną publikacją ukazującą drogę, jaką przebył przemysł miedziowy od chwili odtopienia i uruchomienia poniemieckich kopalń rud miedzi w rejonie Bolesławca i Złotoryi do zakończonych sukcesem poszukiwań nowych złóż przez dr. Jana Wyrzykowskiego i budowy nowego zagłębia miedziowego.

Po ukazaniu się tej publikacji zwróciłem się do dr. Tadeusza Zastawnika z prośbą o jego zdanie na ten temat i recenzję „Kroniki”, oferując ze środków Cuprum honorarium w wysokości 2,5 tys. zł. W odpowiedzi otrzymałem list, w którym dziękuje mi on za przesłane pieniądze – podkreślam, chodzi o 2,5 tys. zł. Dr Zastawnik pisze w nim: „Chcę Panu podziękować za zlecenie, które z Cuprum otrzymałem. Była to dla mnie bardzo duża pomoc. Należność otrzymałem z Cuprum Banku”.

Do tej pory zastanawiam się, jak to możliwe, że dla człowieka, który w 1951 r. odtapiał kopalnię Konrad, a potem przez 12 lat kierował budową od podstaw kopalń Lubin, Polkowice i Rudna, kładąc podwaliny znanego w świecie koncernu górniczego, ważna była w budżecie kwota 2,5 tys. zł. Zaznaczam, że dr Zastawnik był w latach 1986-1990 dyrektorem CBiPM Cuprum, a jego zatrudnienie związane było m.in. z wydłużeniem mu stażu pracy i podniesieniem emerytury. W tej sprawie wielka była zasługa dyrektora generalnego KGHM Mirosława Pawlaka, który powołał dr. Zastawnika na to stanowisko. Dzisiejsi prezesi moszczą się w wygodnych fotelach, z wysokimi gratyfikacjami, i nie sądzę, aby dla obecnego prezesa KGHM 2,5 tys. zł miało jakiekolwiek znaczenie i by jeszcze trudził się rozliczaniem PIT, jak to skrupulatnie stara się wykonać dr Zastawnik. A jeśli prezesi są odwoływani, otrzymują wysokie odprawy.

Piotr Kijewski, Mokronos Dolny

Totalitaryzm partyjny

Waldemar Kuczyński pięknie zobrazował wyłanianie się państwa autorytarnego w Polsce za rządów PiS, ale z jednym nie mogę się zgodzić. Ten autorytaryzm wyłania się nie tylko z PiS, trzeba to rozszerzyć na PO-PiS. Pan Kuczyński mówi: „Piąty rok zanika Rzeczpospolita, czyli republika. Bo republika to państwo, którego najwyższą władzą, prawem jest konstytucja”. Już wcześniej rządzący ignorowali konstytucję, tyle że nie tak ordynarnie. Art. 4 konstytucji stanowi: „Władza zwierzchnia w Rzeczypospolitej Polskiej należy do Narodu. Naród sprawuje władzę przez swoich przedstawicieli lub bezpośrednio”. Ja to rozumiem tak, że to naród powinien decydować, co powierzyć przedstawicielom, a o czym ma decydować samodzielnie. Niestety, totalitaryzm partyjny przeszedł przez transformację ustrojową i zagnieździł się w III RP. To nie naród decydował o najistotniejszych sprawach, decydowały o nich ścisłe kierownictwa partii, które wciskały do Sejmu swoich przedstawicieli. To jest właśnie istota totalitaryzmu: w Sejmie są przedstawiciele nie narodu, ale szefostwa partii, które wpisały ich na listy wyborcze. Społeczeństwo nie może w okręgu zgłaszać kandydatów na listę lokalną. Konstytucja co prawda w art. 104 stanowi, że „posłowie są przedstawicielami narodu”, ale zaraz w tym samym ustępie dodaje, że „nie wiążą ich instrukcje wyborców”. Jeśli mandatariusz nie musi słuchać wyborców w okręgu, z którego ma mandat, i nie jest od nich uzależniony, to nie jest przedstawicielem tych wyborców.

Józef Brzozowski

Na wieki wieków w IPN

Sytuacja pana Adama z tekstu „Na wieki wieków w IPN” (PRZEGLĄD nr 25) przypomina mi trochę paradoksalną sytuację bohatera „Paragrafu 22” – Yossariana. Paragraf ten pozwalał odsunąć żołnierza od służby (lotów bojowych) ze względu na jego szaleństwo, lecz aby skorzystać z tego przepisu, żołnierz musiał napisać wniosek. A skoro występował o uznanie go za niezrównoważonego psychicznie i zwolnienie z paragrafu 22, to oznaczało, że myśli logicznie, potrafi o siebie zadbać i chory psychicznie nie jest. Pan Adam został uznany przez IPN za funkcjonariusza SB, ponieważ został wpisany do katalogu IPN przez IPN. Pomimo że funkcjonariuszem SB nie był (co zresztą orzekły sądy), nie może zostać przez IPN usunięty z katalogu IPN, gdyż zgodnie z katalogiem IPN jest on funkcjonariuszem SB. Straszne jest to, że człowiek w zetknięciu z opresyjnym państwem pozostaje bezradny.

Marzena Kaczmarek

Wydanie: 2020, 27/2020

Kategorie: Od czytelników

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy