Listy

Listy

*Kaj my to som! Jako rodowita chorzowianka, która pamięta czasy przedwojenne i okupację, nie mogę zrozumieć, jak mogła powstać myśl odbudowy pomnika hr. Redena. Jak zrodził się pomysł, który wyszedł z gmachu, gdzie wisi godło Polski i piękny herb miasta Chorzowa. Urodziłam się w Chorzowie w 1928 roku. Znam dobrze język niemiecki. W trakcie uczęszczania do szkoły, zanim się go nauczyłam, wiele wycierpiałam; byliśmy bici, jeżeli ktoś nie powiedział słowa poprawnie po niemiecku. Ile było upokorzeń i łez z tego powodu – nie da się opisać. Po ukończeniu szkoły zmuszona byłam pójść do pracy jako pomoc domowa u esesmanów, państwa Mysliwietz, w mieszkaniu zajętym przez nich po wysiedlonych Polakach. Dlatego jako Ślązaczka nie popieram pomysłu powrotu pomnika hr. Redena i postawienia go w centrum miasta na Placu Hutników. Czym hrabia zasłużył się ludności śląskiej? Przecież działał dla dobra Prusaków. Jako minister rozbudowywał przemysł na zlecenie króla Prus. Tego wymagały potrzeby militarne państwa pruskiego. Pomysłodawcy i entuzjaści budowy pomnika głoszą, że hrabia działał dla ludu śląskiego. To nieprawda. Zachęcam jego zwolenników do przeczytania książki “Historia Chorzowa” autorstwa prof. Jana Drabiny z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Jestem przekonana, że z dobrodziejstwa hr. Redena przede wszystkim korzystało państwo pruskie i następnie wyrosłe z korzeni Prus hitlerowskie Niemcy, które w okresie II wojny światowej przekształciły huty “Baildon”, “Kościuszko” i “Batory” w przemysł zbrojeniowy. Dlatego też z wdzięcznością hitlerowcy odbudowali pomnik hr. Redena w 1940 roku i z wielką paradą dokonali odsłonięcia go 7 lipca w asyście ministra z Berlina, Roberta Leya, gauleitera Fritza Brachta i miejskich decydentów z nadburmistrzem na czele. Towarzyszyła im esesmańska świta oraz organizacja młodzieżowa “Hitlerjugend” ze sztandarami ze swastyką. Hrabia Reden przede wszystkim zasłużył sobie na wdzięczność Prusaków i III Rzeszy. Z powyższego wynika, że ktoś sobie urządza kpiny i chce kosztem ludności miasta zdobyć sławę na miarę króla Prus, Fryderyka Wilhelma IV, który uczestniczył w odsłonięciu pomnika 29 sierpnia 1853 roku. I to wszystko kosztem nas, gdy tyle biedy, bezrobocia, a wielu mieszkańców przymiera głodem. Grzechem jest tedy stawianie pomnika hrabiemu. Pomysłodawcy budowy pomnika hr. Redena utożsamiają jego zasługi z osobą wielkiego rzeźbiarza, T.E. Kalidego, który tworzył swoje dzieła, wkładając w to serce i duszę, piękno i miłość dla wielkiej sztuki rzeźbiarskiej, którą czczą Polacy, Ślązacy i Niemcy. Z przyjemnością będę uczestniczyć w uroczystościach w 200. rocznicę urodzin T.E. Kalidego, którą przygotowuje społeczeństwo Chorzowa. Natomiast niestosowne byłoby uczestniczenie w odsłonięciu pomnika hr. Redena, naśladującym poprzednie odsłonięcie, to z 1940 roku. E.Z. mieszkanka Chorzowa (Nazwisko do wiadomości redakcji) W imieniu kombatantów Związku Rzeczypospolitej Polskiej i Byłych Więźniów Politycznych – prezes Zarządu Koła Nr 6 ZKRP i bWP w Chorzowie Wacław Kopczyński *Zamek politycznie niepoprawny Jako jeden z tysięcy uczestników i organizatorów “czynu zamkowego” pragnę gorąco podziękować “Przeglądowi” za szczególnie cenny wywiad p. Heleny Kowalik z prof. Tadeuszem Polakiem, naczelnym dyrektorem PP Pracownie Konserwacji Zabytków, głównego wykonawcy odbudowy Zamku Królewskiego w Warszawie w latach 1971-1984. Jak udowodniono w trakcie rozmowy, należy przypomnieć opinii publicznej wszelkie fakty i dokumenty demaskujące fałszerstwo i ukrywanie prawdy. Pan prof. Polak słusznie stwierdził, że po 1989 roku ukazało się wiele nieprawdziwych informacji. Taka taktyka miała na celu wymazanie wstydliwego faktu, że zamek został odbudowany w czasach PRL. Moja profesja pozwala mi wspomnieć, że wśród zasłużonych dla odbudowy zamku byli żołnierze Ludowego Wojska Polskiego. Często się jednak zapomina o tym pięknym i wymiernym żołnierskim czynie. Zespołem, który jako pierwszy odpowiedział na pamiętny “Apel”, byli żołnierze, kadra i pracownicy cywilni Centralnego Stanowiska Dowodzenia w Pyrach. Przez cały okres odbudowy, w każdą niedzielę i czas wolny od obowiązków służbowych można było ich spotkać na terenie zamku. Pracowali przy trudnych i skomplikowanych wykopaliskach archeologicznych, odgruzowaniu, a później we wnętrzach budowli. Nie brakło ich przy rekonstrukcji i odbudowie mostu Gotyckiego. Z ogólnej liczby 272 tys. godzin pracy społecznej 60 tys. godzin wypracowali żołnierze CSD.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2001, 2001

Kategorie: Od czytelników