Losy zapisane w nutach

Losy zapisane w nutach

Jakie kariery robili polscy laureaci Międzynarodowych Konkursów Skrzypcowych im. Henryka Wieniawskiego? Słuchając finalistów XIII Konkursu im. Wieniawskiego i ciesząc się z wysokiej pozycji Polaków w tej imprezie, warto się zastanowić nad karierami polskich laureatów z poprzednich edycji. Czyżbyśmy mieli coraz lepszych młodych skrzypków? A może spada międzynarodowa ranga konkursu i rywalizujemy dziś głównie sami ze sobą? Czasami wydaje się, że im dalej sięgniemy w przeszłość, tym nasze sukcesy artystyczne były większe. Jest to pogląd częściowo złudny, na pozycję w świecie muzyki pracuje się bowiem latami i im więcej wiosen liczy wybitny artysta, tym okazalej jawi się jego dorobek. Wygląda jednak na to, że polska wiolinistyka powoli traci rozmach. Kobiety były lepsze I konkurs, który odbył się w Poznaniu jeszcze przed wojną w 1935 r., odkrył dla świata dwa wielkie polskie talenty. Ida Haendel, choć była jego najmłodszą uczestniczką, zajęła zaszczytne siódme miejsce. Była zachwycająca i ten sukces otworzył przed nią najbardziej prestiżowe estrady. Teraz Ida Haendel, nadal w dobrej formie artystycznej, wraz z Wandą Wiłkomirską, zdobywczynią II nagrody w 1952 r., oraz Bartłomiejem Niziołem, zwycięzcą konkursu w 1991 r., wróciła do tej samej sali, już jako juror. Wśród polskich uczestniczek I konkursu znalazła się również dużo starsza, bo wówczas 26-letnia Grażyna Bacewicz, która jednak oficjalnie odejmowała sobie cztery lata. Udało się jej zdobyć zaledwie I wyróżnienie. Ten konkurs był dla niej bardzo ciężki. Na problemy ze zdrowiem nałożył się pech. Bagaże młodej artystki zostały skradzione, a była w nich m.in. koncertowa suknia. Złodzieje jednak zorientowali się, że właścicielka jest uczestniczką konkursu, i podrzucili suknię tuż przed występem. Grażyna Bacewicz zasłynęła jednak nie tylko jako skrzypaczka, ale przede wszystkim jako kompozytorka. Do dziś zresztą w „żeńskiej kategorii” nie ma sobie równych, choć zmarła w 1969 r. Jej dzieła zdradzają znakomitą znajomość i opanowanie instrumentu. Kompozycje skrzypcowe Bacewiczówny sprawiają wrażenie kolosalnie trudnych, ale doskonale wykorzystujących możliwości skrzypiec, są pod tym względem podobne do utworów Paganiniego czy Wieniawskiego. W programie III etapu konkursowi kandydaci mogli wybrać jej Sonatę na skrzypce i fortepian, ale żaden z 40 uczestników się na to nie odważył. Woleli Brahmsa, Prokofiewa czy Beethovena. Szkoda. Do najsłynniejszych laureatek konkursu należy bez wątpienia Wanda Wiłkomirska. Jej historycznym dokonaniem jest spopularyzowanie w Polsce skrzypcowej twórczości Karola Szymanowskiego. Znakomite interpretacje koncertów można do dziś uznać za niedościgły wzór. Nazwisko Wandy Wiłkomirskiej, która podobnie jak Bacewiczówna należała do tradycyjnie muzycznej rodziny, zasłynęło także dzięki społecznemu i politycznemu zaangażowaniu artystki oraz jej wielkiemu dorobkowi pedagogicznemu. Od wielu lat mieszka za granicą, prowadząc klasy skrzypiec w Niemczech, a także w Australii. W kraju spotykała się zawsze z ogromną sympatią publiczności, ale zarazem z niechęcią części środowiska pedagogów, w tym prof. Tadeusza Wrońskiego. Złote lata polskiej wiolinistyki Na III konkursie w 1957 r. polscy skrzypkowie nie mieli wiele do powiedzenia, ale już na kolejnych święcili triumfy. W 1962 r. 23-letni Krzysztof Jakowicz zdobył III nagrodę oraz nagrodę specjalną Henryka Szerynga, a potem potwierdził swój poziom także na innych międzynarodowych konkursach. Jakowicz jest nie tylko wybitnym wirtuozem, którego grę charakteryzuje poetycka aura, ale także znakomitym pedagogiem, profesorem gry skrzypcowej w Akademii Muzycznej w Warszawie. Najsłynniejszym uczniem okazał się jak dotąd jego własny syn Jakub. Kariera Kuby Jakowicza przebiega jeszcze szybciej niż jego ojca. Na V Konkursie Wieniawskiego w 1967 r. Polacy zdecydowanie zatriumfowali. Zdobyliśmy wtedy I i III nagrodę, choć losy laureatów zweryfikowały nieco werdykt jurorów. Zwycięzcą konkursu okazał się 16-letni Piotr Janowski, który dzięki temu otrzymał stypendium Fundacji Kościuszkowskiej, a także stypendium prywatne Jashy Heifetza. Po latach pobytu w USA, a później w Szwecji, gdzie występował jako solista i kameralista oraz pedagog, wrócił ostatnio do Polski i ożenił się. Być może jego wielki talent znajdzie ujście w działalności pedagogicznej w Akademii Muzycznej w Warszawie. O wiele bardziej klarowną karierę zrobiła zdobywczyni III miejsca w tym samym konkursie, Kaja Danczowska. Lista jej sukcesów artystycznych jest ogromna, a do wspaniałej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2006, 44/2006

Kategorie: Kultura