Łże-tajemnica smoleńska

Łże-tajemnica smoleńska

Podkomisja smoleńska nie chce ujawnić, ile, komu i za co płaciła przez ostatnie dwa lata

– Od początku uważałem, że nie będzie łatwo – mówi Mateusz Ratajczak. Dziennikarz portalu Money.pl z Zespołu Redakcji Serwisów Ekonomicznych jak samotny szeryf wygrał rozprawę przeciwko podkomisji smoleńskiej. Nie chodziło mu o ustalenia tego gremium dotyczące przyczyn katastrofy, ale o informacje o publicznych pieniądzach, jakie wydano na jego działalność. W pierwszym roku 1,4 mln zł, w drugim 2 mln zł. – To nie są jakieś niebotyczne kwoty – komentuje autor artykułu na Money.pl – ale warto wiedzieć, ile, komu i za co płaciła podkomisja przez ostatnie dwa lata.

Nie dowiedział się niczego, choć państwowy organ miał obowiązek przedstawić listę umów i ich kwoty. Uzyskał natomiast sądowy wyrok – jeszcze nieprawomocny – że ma prawo do takiej informacji i podkomisja powołana przez Antoniego Macierewicza powinna mu danych dostarczyć.

– Występowałem do podkomisji jako ja, czyli Mateusz Ratajczak, ale nie ukrywałem adresu redakcyjnego, także w moim adresie mejlowym jest nazwa Grupa Wirtualna Polska. Zapytałem jednak sam, nie prosiłem też o pomoc pracujących u nas prawników. Najpierw wysłałem trzy mejle, licząc na to, że w ustawowym terminie uzyskam odpowiedź. Przypomniałem również, że termin się zbliża, a potem, że termin minął – mówi Ratajczak.

Ponieważ nie było żadnego odzewu, dziennikarz złożył pozew do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, zwracając uwagę, że podkomisja smoleńska łamie prawo.

– Wnosiłem o udostępnienie skanów umów cywilnoprawnych podpisanych od początku roku przez podkomisję oraz pełen rejestr umów podpisanych od rozpoczęcia jej działalności – wyjaśnia Ratajczak. – Zakładałem, że są to m.in. umowy o ekspertyzy, ale również inne wydatki na bieżącą działalność. Nie wiemy przecież, którzy eksperci otrzymują zlecenia od komisji, ile dostają za ekspertyzy. O finansach zespołu nie wiadomo praktycznie nic.

Pod koniec września Ratajczak wygrał sprawę w WSA. Sąd zobowiązał podkomisję do odpowiedzi na prosty wniosek o udostępnienie informacji publicznej. Każdy obywatel może taki złożyć. Podkomisja nie zgadza się jednak z wyrokiem sądu. Wysuwa różne argumenty: że nie ma pewności, jak informacje zostaną wykorzystane, że podważy to prestiż komisji i jej ekspertów itd. Najpewniej złoży wniosek o kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Mateusz Ratajczak nie ma wątpliwości, że NSA potwierdzi wyrok niższej instancji i decyzja się uprawomocni, ale nie nastąpi to szybko. A przecież za pół roku podkomisja może już zostać rozwiązana.

– Jeśli będzie jednak nadal działać, to podejrzewam, że jej finansów też nie poznamy, bo nie widzę woli, by zechciała coś ujawnić. Zespół Antoniego Macierewicza woli iść do NSA, niż ujawnić finanse. Można odnieść wrażenie, że to gra na czas. Zgodnie z teoretycznym założeniem, że po 96. miesięcznicy otrzymamy twarde wyjaśnienia w sprawie katastrofy smoleńskiej i podkomisja wtedy zakończy działalność, nie wyobrażam sobie sytuacji, że nie będzie rozliczenia finansowego. Będę się tego domagał aż do skutku. Sprawy nie zostawimy.


Z pisma sekretariatu Podkomisji do Ponownego Zbadania Katastrofy Lotniczej z 28 marca 2017 r. do Mateusza Ratajczaka:
(…) Udzielenie informacji na temat działania Podkomisji w trakcie prowadzenia przez nią dochodzenia może w istotny sposób wpłynąć na swobodę w prowadzeniu badań przez członków Podkomisji, ekspertów czy też innych uczestników postępowania, co niewątpliwie może mieć wpływ na efekt końcowy raportu Podkomisji. Wszelkie przekazane informacje, w szczególności dane ekspertów czy też rodzaje ekspertyz, mogą wskazywać na kierunek prowadzonych badań. (…)

Z wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 17 października 2017 r.:
(…) Skarżący zainteresowany uzyskaniem dostępu do wskazanej informacji swoje prawo do informacji publicznej może zrealizować, udając się do organu w celu zapoznania się z treścią dokumentów lub też może to nastąpić w inny wskazany przez skarżącego sposób, choćby poprzez wydanie kserokopii dokumentów (…). Organ administracji publicznej (…) rozpatrując wniosek o udostępnienie informacji publicznej, co do zasady może udostępnić żądaną informację bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku. (…)

Wydanie: 2017, 47/2017

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy