Po co pisać pracę magisterską, jeśli już za tysiąc złotych można ją kupić? Co to jest: liczy około 80 stron, ma twarde okładki, mnóstwo przypisów i bibliografię; całość na ogół jest czytana przez trzy osoby (piszącego, promotora i recenzenta, chociaż zdarza się, iż ten ostatni tylko ją przegląda)? Tak, to praca magisterska. Pracę pisze się, w zależności od tematu i przedmiotu, od 3 do 12 tygodni. Trzeba ślęczeć nad literaturą i źródłami, męczyć się badaniami, praktykami… Nie każdy ma czas i ochotę. Ale od czego jest rozbudowany rynek usług? Będę w czarnym płaszczu W ub.r. skończyłem historię (temat pracy: “Motyw potopu w religiach starożytnych”). Dwa tygodnie wyjęte z życiorysu, nieprzespane noce etc. Wszystko, żeby zdążyć na czas. Teraz czeka mnie już rozpoczęta praca na politologii: “Kult przywódcy w propagandzie bolszewickiej i faszystowskiej”. A gdybym tak komuś zlecił jej napisanie? – Słucham, o co chodzi? – O “magisterkę” z politologii, temat to: “Kult…”. – Kto jest promotorem, a kto recenzentem? I na kiedy? – Profesor… i dr… Termin? Miesiąc wystarczy? – Oczywiście. Musimy się spotkać. Może być jutro o 15 pod rektoratem? – Jasne. Kogo mam wypatrywać? – Będę w czarnym płaszczu z postawionym kołnierzem. Tak wyglądała moja rozmowa z człowiekiem z ogłoszenia “Politologia. Prace magisterskie, telefon…”. Takie ogłoszenia bez trudu znajdziemy w lokalnej prasie. W czasopiśmie “Anonse” znalazłem ich ponad 20, z różnych przedmiotów (historia, prawo, ekonomia, socjologia, psychologia, filologie). Wystarczy zadzwonić. Co na to kadra profesorska? – Jeżeli promotor prawidłowo prowadzi seminaria, to ma kontrolę na każdym etapie powstawania pracy. Począwszy od wyboru tematu, poprzez kolejne fazy jej pisania – mówi prof. Jan Jachymek z Wydziału Politologii na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej. Zacznijmy od tytułu. Promotor nie powinien przyjmować go “na wiarę”, ale kształtować razem ze studentem. Stopniowo ustala się stan badań nad danym przedmiotem i literaturę. Potem opracowanie planu. Już wtedy wyczuwa się, czy student interesuje się problemem, ile wie itd. Bardzo ważne są seminaria, na których magistranci referują poszczególne rozdziały. I tu może się wszystko wydać – jeżeli rzekomy autor nie zna “własnej” pracy i jej podstaw źródłowych. Podobne spostrzeżenia ma prof. Lesław Morawiecki z Zakładu Historii Starożytnej na UMCS. – Jak się zorientować, czy to rzeczywiście praca danego studenta? Polonista czy językoznawca poznaje autora po stylu. Każdy ma też specyficzną umysłowość, sposób myślenia, zasób słownictwa. Gdy znam studenta z seminarium, mogę się zorientować, czy on sam jest autorem. I jeszcze praca nad tekstem – poprawki i uwagi promotora, wymiana poglądów. Faktycznie, przedstawiając po blisko dwóch latach seminarium gotową, “własną” pracę, łatwo wzbudzić podejrzenia. I na to jest sposób… Trzy tygodnie Na razie wróćmy do spotkania z “pisarzem”. – Ile to będzie kosztowało? – Jeżeli dostaję sam temat, to 15 zł za stronę. 10 zł, jeżeli dostanę bibliografię i materiały. – Jak szybko mogę mieć tekst? Zależy mi na czasie… Po dokładnym omówieniu tematu i planu “magisterki” słyszę odpowiedź – Za trzy tygodnie. Chwilę potem wydaje się, że jestem dziennikarzem. – Od początku coś mi tu nie pasowało – mówi Piotrek (niedawny absolwent UMCS). – Za pewny byłeś przez telefon. Zazwyczaj są bardziej przestraszeni i od razu pytają o cenę. Początkowo nie bardzo chce rozmawiać o swoim zajęciu, ale w końcu daje się namówić. – Piszę od roku, z politologii i historii. Miałem też propozycję z socjologii, ale odmówiłem. Robię to z jednego powodu – jestem bezrobotny. Za swoją pracę magisterską dostałem 5 i mnóstwo pochwał. Miałem średnią ponad 4.87, staż w ministerstwie i… na tym się skończyło. Pracy nie ma. A tak, mam niezły zarobek. Na razie napisałem 11 prac i zawsze gwarantuję minimum ocenę dobrą. Piszę szybko. Wiem, jak i gdzie szukać materiałów, sporo mam już w swojej bibliotece. Podobnie było z dwoma pozostałymi “pisarzami”, z którymi rozmawiałem. Świetny dyplom i brak pracy. – To dość łatwy zarobek – wyjaśnia Robert, członek kilkuosobowej “spółdzielni” piszącej prace z większości przedmiotów humanistycznych. – Jest kilka reguł do opanowania, czyli odpowiedni język, nieużywanie zwrotów “moim zdaniem” czy “uważam, że”.
Tagi:
Radomir Wiśniewski









