Mama na zastępstwo

Mama na zastępstwo

Prowadzę dzieci do eleganckich restauracji. Pokazuję im życie z górnej półki i tłumaczę, że mogą sobie na takie życie zasłużyć W ich domach jest głośniej niż w innych, a codzienność dostarcza czasem mocnych wrażeń. To ich nauczyło, że zawsze trzeba być na wszystko przygotowanym. Choć marzą o chwili tylko dla siebie, realizują się jako mamy na etacie, bo kochają to, co robią. Oto mamy zastępcze: Mariola Dąbrowska, Katarzyna Blar i Joanna Buczek. Mama ze stażem Mariola Dąbrowska. 51 lat. Od 21 lat jest matką zastępczą. Dwójka jej własnych dzieci jest już dorosła. Przez jej dom przewinęło się dwadzieścioro jeden dzieci. Dziś wychowuje sześcioro. Kiedyś mieszkała z mężem i dziećmi w bloku, ale potem postanowili pojechać do Anglii, zarobili pieniądze i postawili dom. – Ludzie stukali się w głowę, mówili, że pojechałam zarabiać pieniądze po to, by otworzyć dom dziecka… Przyjęcie nowego dziecka burzy ustalony porządek, jaki panuje w domu. – Każde przychodzi ze swoim bagażem doświadczeń. Miałam dziecko, które w wieku sześciu lat po każdym posiłku zmuszało się do wymiotów, krzycząc, że nie może dużo jeść, bo będzie grube i brzydkie, a mama go wtedy z powrotem nie zabierze… Było też niemowlę, które przywiozłam ze szpitala po dwóch operacjach serca. Robiło się sine przy każdym płaczu, a ja spałam po dwie godziny na dobę, drżąc, aby mu się nic nie stało. Do jej rodziny trafiają dzieci bite. – Mówiły oczywiście, że spadały ze schodów albo uderzyły się o szafę. Uczy dzieci zdrowych zachowań. Tego, by szanowały to, co mają w domu – sprzęty, meble. Tłumaczy, że trzeba pracować, aby utrzymać dom, zapłacić rachunki. – Najbardziej zaskoczyło mnie kiedyś to, jak okazało się, że niektóre dzieci nie znają postaci z bajek, a wiedzą doskonale, kim jest sędzia, pracownik socjalny czy kurator… – opowiada. Czy w domu zdarzały się przykre incydenty? – Wszystko było, łącznie z kradzieżami. Rodzeństwo dzieci często siedzi w poprawczakach. Kiedyś po jednej z przepustek dwie dziewczynki wróciły do domu z pijanym ojcem. Usłyszałam w drzwiach: – Ciociu tata ma nóż, bo chce dziś zabić mamę, ale ty się nie bój. Kazałam tacie, żeby nas do ciebie przywiózł z powrotem… Powiedziałam do niego tylko: – Dziękuję panu, że posłuchał pan córki i odwiózł dzieci… Jako rodzina prowadzą z mężem nie tylko domowo-podwórkowe życie. – Prowadzę dzieci do eleganckich restauracji. Pokazuję im życie z górnej półki i tłumaczę, że mogą sobie na takie życie zasłużyć. Jeśli nie daje sobie rady sama, prosi o pomoc specjalistów: psychologów, lekarzy neurologów, psychiatrów. Na co dzień pomagają jej córka i mama. – Bez pomocy i akceptacji najbliższych nie byłoby możliwe robienie tego, co robię -mówi. Córka pomaga jej przy dziecku, które choruje na postępujący zanik mięśni i od pięciu lat leży pod respiratorem. – Gdyby nie córka, nie mogłabym praktycznie wyjść z domu. I tak prawie nigdy nie wychodzimy razem. Dzieci zwracają się do niej: ciocia. – Były takie, które chciały mówić mamo, ale tłumaczyłam im, że mają mamy i byłoby im przykro, gdyby mówiły do mnie tak samo. Moim zadaniem jest wychowanie dzieci i utrzymanie ich więzi z rodziną biologiczną. Cienie zastępczego rodzicielstwa? – Nie mamy prywatności jak inni ludzie, często tracimy znajomych, bo mamy mało czasu, ciągle musimy myśleć, jak sprostać wszystkim obowiązkom – skąd wziąć na remont, opał, szkołę, ale cieszy nas to, że robimy coś pożytecznego. Mariola zauważa, że podejście ludzi do rodzin zastępczych zmienia się na lepsze, ale cały czas spotyka się z opinią, że rodzice zastępczy biorą dzieci dla pieniędzy. Mówi, że czasem dzieci są też buntowane przez swoich biologicznych rodziców, którzy mówią: ciocia ma tyle kasy i nie kupi ci tego? Nie masz własnego pokoju? Mówi, że ta praca to jej powołanie. – Urodziłam się po to, by to robić. Mam satysfakcję, jak słyszę w szkole, że moje dzieci nie sprawiają kłopotów nauczycielom i nadrabiają zaległości z wielu lat. Za swój sukces uważam to, że żadne z dzieci, które były u mnie, nie trafiło do domu dziecka. Nie myślę o tym, jak o pracy. Jakbym tak myślała, zatrudniłabym się w domu dziecka. To znacznie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 42/2008

Kategorie: Kraj