Totalna inwigilacja – oto, co nas czeka od lutego. Służby będą miały nieskrępowany dostęp do informacji o tym, co robimy w siec Mamy czego się bać, wszyscy, bez wyjątku. Od lutego każdy Polak w dowolnym momencie może być podglądany. Wystarczy, że będzie miał komputer lub telefon z dostępem do internetu. Już teraz służby wiedzą o nas dużo, a będą wiedziały jeszcze więcej. Na jakie strony wchodzimy, ile czasu na nich spędzamy, czego szukamy w sieci i z kim się kontaktujemy. Dzięki urządzeniom geolokalizacyjnym ustalą, gdzie przebywamy. Jesteśmy w domu Wielkiego Brata. Wszystko z powodu przyjętej przez Sejm nowelizacji Ustawy o policji. Miłośnicy podsłuchów Polacy od lat są jednym z najbardziej inwigilowanych narodów w Europie. – Liczba danych na temat obywateli, po które sięgają władze publiczne, sytuuje nas na niechlubnym pierwszym miejscu w Europie – mówił w 2011 r. na antenie Polskiego Radia Mikołaj Pietrzak, przewodniczący Komisji Praw Człowieka przy Naczelnej Radzie Adwokackiej. Teraz jednak do władzy wróciła formacja, która zasłynęła ze szczególnego zamiłowania do podsłuchów. Internauci pamiętają Macieja Wąsika, w latach 2006-2009 zastępcę Mariusza Kamińskiego w CBA, a teraz wicekoordynatora służb specjalnych i jednego z tych, którzy firmują kontrowersyjną nowelizację Ustawy o policji. Według Pawła Wojtunika (od 2009 do 2015 r. szefa CBA), Wąsik za czasów pracy w CBA podsłuchiwał różne osoby ponad 6200 razy. Miał do tego wykorzystywać zainstalowane w jego gabinecie specjalne urządzenie, które umożliwiało podsłuchiwanie rozmów w czasie rzeczywistym. Wtedy, wedle doniesień „Gazety Wyborczej”, korzystał z niego kilka razy dziennie. O wiele częściej niż funkcjonariusze operacyjni. Dzięki nowej ustawie służby będą miały możliwość stałego pobierania tzw. danych internetowych. Te dane to m.in. historia odwiedzanych stron, nagrań oglądanych w internecie, wyszukiwanych fraz i internetowych kontaktów. Jednym słowem, każdego z nas służby będą miały jak na tacy. Inwigilować nas będą mogli w zasadzie wszyscy. – Policja, Żandarmeria Wojskowa, Straż Graniczna, wywiad skarbowy, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Centralne Biuro Antykorupcyjne, Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Służba Celna – wymienia dr Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich. PiS wprowadza zmiany, bo jest do tego zobowiązane orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego. W 2014 r. TK zobowiązał parlament do ustanowienia silnej, niezależnej kontroli nad sięganiem przez służby po billingi i inne dane telekomunikacyjne. Na przygotowanie i wprowadzenie zmian w Ustawie o policji Trybunał dał 18 miesięcy. PO i PSL nie podołały jednak temu zadaniu. Do realizacji orzeczenia TK – z charakterystycznym dla siebie tempem – wzięło się Prawo i Sprawiedliwość. 15 stycznia br. nowelizacja została przyjęta przez Sejm, wkrótce zaakceptuje ją Senat. Nowe przepisy zapewne wejdą w życie 6 lutego. Wtedy upływa termin realizacji wyroku TK. Przygotowany przez PiS projekt nowelizacji w sporej części powielił rozwiązania zaprezentowane wcześniej przez PO. Wówczas były one krytykowane przez posłów Prawa i Sprawiedliwości. Teraz przedstawiciele tej partii zarzekają się, że o inwigilacji nie ma mowy, a wprowadzenie zmian w dobie większego zagrożenia terrorystycznego jest konieczne. – Kiedy przejęliśmy odpowiedzialność za Polskę, stanęliśmy przed koniecznością realizacji orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, żeby policja i służby specjalne mogły pracować po 6 lutego – tłumaczył Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnętrznych i administracji. Na bezpiecznym łączu Nowelizacja jest jednak groźna. Wprowadza bowiem automatyzm w dostępie służb do informacji o tym, co robimy w internecie. Dotychczas, aby pozyskać dane internetowe, służby musiały występować o ich udostępnienie do firm internetowych. W ramach tej procedury podawały m.in. podstawę prawną. Od lutego będą mogły pozyskiwać je na bieżąco za pośrednictwem bezpiecznych łącz instalowanych u operatorów. Dostawcy internetu nie będą mieli nad tym procederem żadnej kontroli. Tak dzieje się już w przypadku pobierania billingów telefonicznych. Służby w zasadzie bez ograniczeń uzyskują wiadomości o tym, z kim kontaktował się dany telefon i gdzie się logował. W 2014 r. sięgano po billingi ponad 2,1 mln razy. Rok wcześniej pozyskano ich około pół miliona mniej. Tendencja jest więc wzrostowa. Ma to konsekwencje. W 2010 r. media ujawniły, że w latach 2005-2007 służby sprawdzały telefony dziesięciorga dziennikarzy. Inwigilowani byli: Monika Olejnik, Cezary Gmyz, Bogdan Wróblewski, Maciej