Igor Mitoraj od początku pobytu w Pietrasanta wpisywał się w powolny nurt włoskiej prowincji, i w pracy, i w codziennym życiu Pietrasanta słynie na cały świat z użytkowego oraz artystycznego wykorzystania marmuru, a także z nagromadzenia na stosunkowo małym terenie miasta olbrzymiej liczby pracowni kamieniarskich. Spod dłut artystów i doskonałych, najlepszych w kraju rzemieślników wychodzą posągi, popiersia, figury, obeliski, które znajdujemy wszędzie: na skwerach, ulicach, w parkach. Znaczą ronda i ważniejsze punkty miasta. Kryją się w prywatnych ogrodach, wychylają się zza gęstwin żywopłotów. W rzeźbiarską, kamienną historię miasta doskonale wpisał się Igor. Ślady jego pamięci w mieście bowiem to nie tylko historie opowiadane przez ludzi, ale także namacalne dowody jego bytności w Pietrasanta: „Centaur” na placu Centaura, rzeźby w Museo dei Bozzetti: „Narodziny Wenus” i „Horyzont”, fresk w ratuszu i scena zwiastowania, odwzorowana nad drzwiami, na fasadzie kościoła św. Augustyna. Pierwsza z rzeźb, „Centaur”, na którego natrafiamy zupełnie przypadkiem, włócząc się toskańskim, sennym i leniwym popołudniem po wąskich uliczkach Pietrasanta, usytuowana jest na placu Centaura. Mała przestrzeń, nieco oddalona od piazza Duomo, jednak pozostająca w zasięgu historycznego centrum miasta, na tyłach kompleksu sakralnego, w pobliżu Museo dei Bozzetti, jest dla niego idealna. (…) Artysta lubił mawiać, że jego rzeźby są zdruzgotane. Zdruzgotane cierpieniem, otaczającym je światem, doświadczanymi zdarzeniami. Wzbudzają podziw, zachwyt, ale i współczucie. Emocje, jakby były żywymi istotami… Igor chętnie sięga do warsztatu przeszłości, nie po to jednak, by ją powielać, ale po to, by przetworzyć ją po swojemu, pokazać ją nie w majestatycznym, monumentalnym pięknie, ale uwidocznić, że bohaterowie greckich mitów też byli ludźmi. (…) Na niezwykłą umiejętność Igora polegającą na łączeniu cech współczesnej rzeźby z tradycją rzeźby klasycznej, greckiej, zwraca uwagę Jacek Nitecki, przyjaciel artysty, swego czasu największy kolekcjoner prac Mitoraja. Dodaje jeszcze jedną bardzo ważną cechę twórczości Igora: najwyższej klasy warsztat i umiejętności, a także oryginalny, zaskakujący, niezwykle przemyślany koncept. Z połączenia tych wszystkich cech powstaje spójna całość, za którą stoi ciężka codzienna praca, wiedza, samoświadomość artysty i lata doświadczeń. (…) Na szczególną uwagę zasługuje praca „Grande Toscano” – popiersie mężczyzny z uwiecznioną w jego sercu twarzą dziewczyny. Dzieło jest z jednej strony hołdem dla Toskanii i jej mieszkańców, nawiązując stylem do renesansowego toskańskiego rzeźbiarza Donatella, z drugiej zapisem osobistego doświadczenia Igora. Kobieca głowa jest podobizną Aleksandry, ulubionej modelki Igora Mitoraja, który był pod wielkim wrażeniem jej urody. Jednocześnie Igora i Aleksandrę łączyła ogromna przyjaźń, mówi się też, że być może platoniczna miłość, zakończona wyjazdem modelki z mężem do Meksyku. (…) Znaczenia „Grande Toscano”, podobnie jak w przypadku innych rzeźb artysty, można jednak mnożyć, to oddalając się od autobiograficznych tropów, to się do nich przybliżając. (…) Można także interpretować na własny, niepowtarzalny sposób, na uniwersalności odbioru bowiem, przy jednoczesnym konkrecie przedstawienia, polega w dużej mierze geniusz prac Igora Mitoraja. (…) Wędrówkę śladami Igora zaczęliśmy od zapalenia znicza na jego włoskim grobie; nekropolia w Pietrasanta była także naszym ostatnim przystankiem przed wyjazdem. W trakcie poszukiwań wracaliśmy często na miejsce wiecznego spoczynku artysty, w myślach prosząc go o dalsze wskazówki, radę, gdzie szukać odpowiedzi na najbardziej nurtujące nas pytania, gdzie znaleźć tajemnicę jego sztuki i miłości do Pietrasanta. Pierwszego dnia podróży, krążąc po centrum miasta, zapytałam przypadkowego przechodnia, gdzie znajduje się cmentarz, na którym jest pochowany Igor Mitoraj, chcąc się upewnić, czy zmierzamy w dobrym kierunku. „Gdzie jest Igor? – odpowiedział miły starszy pan. – Trzeba iść prosto, potem skręcić w lewo i cały czas prosto. Za Pietrasanta jest niewielki cmentarz”. Igor. Nie mistrz, nie Maestro, nawet nie Igor Mitoraj, ale po prostu Igor. Jakby mówił o dobrym przyjacielu, czekającym za rogiem. Jakby nadal tu był. Mały cmentarz, tuż za miastem. Grób Mitoraja, składający się z jasnego nagrobnego kamienia oraz rzeźby Igora: charakterystycznego torsu, w który wpisany jest krzyż, otaczają kamienne anioły, Madonny i trupie czaszki z początków XIX w. Jest cicho i spokojnie. Cmentarz okalają rzędy kolumbariów, tak często









