Marucha przechodzi do telewizji

Marucha przechodzi do telewizji

Pojawiły się pierwsze dowody na to, że słynny list córki leśniczego dotarł do kogo trzeba. Chodzi o nieopieczętowaną kopertę powierzoną przez jakiegoś kolegę ministrowi Szyszce, a przez niego przekazaną ministrowi Błaszczakowi na oczach całej Polski. Widzowie nie mieli pewności, w czyich rękach ostatecznie przesyłka się znalazła, bo jeden dawał, drugi się wzbraniał. Być może obaj w tej sprawie byli tylko listonoszami, a nie mieli ochoty przyznać się do tego publicznie. List musiał się znaleźć u właściwego adresata. Bez tej pewności nie da się wytłumaczyć najnowszych wydarzeń na froncie walki o las w Polsce. Jakiś gajowy przepędził właśnie harwestery z Puszczy Białowieskiej, a Telewizja Polska przygotuje na wiosnę telenowelę „Leśniczówka”. Przerwa w białowieskich żniwach może oznaczać, że na chwilę zawieszono realizację konceptu gajowego Maruchy, wyłożonego w radiowym słuchowisku „Kocham pana, panie Sułku”. Marucha przemawiał w radiu najczęściej ustami Sułka, dożywotniego ucznia szkoły podstawowej, który mieszkał w szopie gajowego ze swoją opiekunką, panią Elizą. Dawny obowiązek posiadania szopy przez strażników lasu, ludzi z samego dołu hierarchii służbowej, poszerzono dzisiaj o ministerialne szyszki. Sułek wyczuwał Maruchę i podzielał jego zdanie w sprawie miłości do lasu. Mówił mianowicie, że on ten las tak kocha, że najchętniej by wyciął wszystkie drzewa,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2017, 48/2017

Kategorie: SZOŁKEJS