Marzę o tym, żeby być tylko arbitrem

Marzę o tym, żeby być tylko arbitrem

Nowa procedura karna to bat na prokuratorów i adwokatów Sędzia Barbara Piwnik– była minister sprawiedliwości i prokurator generalna Zmiany w postępowaniu karnym mające obowiązywać od 1 lipca br. określane są mianem rewolucji (nowelizacja dotyczy prawie 300 przepisów) i uznawane za coś zupełnie nowego w polskim prawie. Czy rzeczywiście mają aż tak przełomowy charakter? – Z pewnością jest to rewolucja – dla prokuratorów, adwokatów, radców prawnych, także dla tych, którym przyjdzie stanąć przed sądem karnym. Może w mniejszym stopniu dla sędziów, którzy są mentalnie gotowi do tych zmian, bo wykonując swój zawód, mają zakorzenione poczucie niezawisłości i podporządkowania prawu. Tym, którzy przygotowywali te przepisy, śnił się amerykański sen. Niestety, oglądanie amerykańskich filmów o tematyce sądowej nie wystarczy. Społeczeństwo powinno od pokoleń wzrastać w kulturze prawnej i poszanowaniu dla instytucji państwa. Może wtedy te nowe uregulowania mogłyby funkcjonować zgodnie z oczekiwaniami. Czy sprawią one, że procesy karne w Polsce będą wyglądać tak jak w Ameryce? – Nie daj Boże – i nie wzywam imienia boskiego nadaremno. Przypomnijmy sobie proces O.J. Simpsona, który w sądzie karnym został uniewinniony z zarzutów podwójnego morderstwa, a sąd cywilny orzekł, że popełnił on tę zbrodnię i zasądził od niego 33,5 mln dol. odszkodowania dla rodzin ofiar. Jeżeli tak miałoby być u nas, to przewiduję, że więzienia zapełnią się ludźmi, którzy trafią tam przez przypadek lub dlatego, że nie mieli dobrych obrońców. Sensem nowej procedury karnej jest wzmocnienie kontradyktoryjności – czyli spowodowanie, by proces karny stał się sporem na argumenty i dowody, w którym sąd nie włączałby się w postępowanie dowodowe, tylko odgrywał rolę arbitra. – Aktywna rola sądu w pewnym zakresie zostanie zachowana. On będzie oceniać, czy zachodzi na tyle wyjątkowa sytuacja, że powinien się włączyć w postępowanie dowodowe. Wszystko zależy jednak od tego, co w orzecznictwie przyjęte zostanie jako okoliczności, które to uzasadniają, oraz jak ukształtuje się praktyka, czyli jak daleko, zwłaszcza w sądach odwoławczych, przesunie się granica określająca maksymalny zakres aktywności sądu w uzupełnianiu materiału dowodowego. Obawiam się, że praktyka pozostanie niezmieniona, margines zostawiony na konieczność działania przez sąd z urzędu będzie stale rosnąć – a sędziowie, tak jak dotychczas, wezmą na siebie ciężar gromadzenia dowodów, czego chyba wszyscy po cichu oczekują. Skoro w ten sposób sędziowie będą się przyczyniać do lepszego wymierzania sprawiedliwości, to chyba dobrze? – Po co więc całe to zamieszanie ustawodawcze? Uważam, że gdy robi się tak wielką zmianę charakteru postępowania karnego, której kosztów nikt nie jest w stanie policzyć, należy być konsekwentnym. Jeśli zatem ustawodawca zostawia furtkę dla aktywności sądu, wyjaśniając, że czyni tak, ponieważ prokuratorzy mogą nie podołać swoim zadaniom, to ja czegoś nie rozumiem. Albo pisze się dobre, zrozumiałe dla społeczeństwa prawo (skoro istnieje domniemanie powszechnej jego znajomości), które będzie prawidłowo stosowane przez odpowiednie organy mające do tego właściwe kwalifikacje, albo robi się coś dziwnego, zakładając, że prokurator nie da rady, więc niech sąd wkracza w postępowanie dowodowe, gdy proces zacznie się walić. Ale właśnie tak może się stać – że prokuratorzy sobie nie poradzą i konieczna będzie pomoc sądu w gromadzeniu dowodów. Mówi to prokurator generalny, który obawia się, że ciężar reformy spocznie przede wszystkim na barkach prokuratorów, i wskazuje, że teraz wykluczona stanie się ich bierność, bo to przede wszystkim oni będą musieli wzywać świadków i przeprowadzać dowody. – Zdumiewa mnie podnoszenie tych kwestii przez prokuratora generalnego, bo na tym przecież polega istota zawodu prokuratora. Niestety, wszyscy przyzwyczaili się przez lata, że za prokuratora pracują inni, a on tylko awansuje. Na szczęście nie ma przymusu bycia prokuratorem. Jak sobie nie radzi, niech nie wykonuje tego zawodu. Jeśli zaś podjął się tych obowiązków, powinien je należycie wypełniać i stać na straży praworządności, tak jak nakazuje mu ustawa o prokuraturze. Gdy byłam ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym, mówiłam podczas spot- kań z prokuratorami, że o dobrej pracy prokuratury nie świadczy liczba złożonych apelacji, lecz ich zawartość merytoryczna i odsetek apelacji uwzględnionych. Obywatel ma prawo oczekiwać, że prokuratorzy będą skutecznie pilnowali jego uzasadnionych interesów prawnych, tak stosując prawo, by otaczająca go rzeczywistość była jasna. Jakakolwiek taryfa ulgowa z tego powodu, że prokurator może nie podołać, jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2015, 2015

Kategorie: Wywiady