Zamrażanie ciał, cudowne leki, inżynieria genetyczna – która metoda okaże się skuteczna? Elektroniczny Łapacz Dusz„Koniec śmierci” ogłosił brytyjski naukowiec Chris Winter. To dyrektor programu Soul Catcher (Łapacz dusz), finansowanego przez koncern British Telecom. Program przewiduje, że do roku 2025 pojemność mikroukładów komputerowych wzrośnie do 10 mln megabajtów. Zdaniem ekspertów koncernu, mikroukład o takiej pojemności jest w stanie pomieścić wszystkie informacje, jakie człowiek gromadzi za życia za pomocą wzroku, słuchu i innych zmysłów. Ogromną ilość danych docierających do mózgu w postaci impulsów w neuronach będzie można zarejestrować w miniaturowym aparacie, odpowiedniku lotniczej czarnej skrzynki. Mikroczip Łapacz dusz zostanie podłączony do nerwu wzrokowego w oku. Zapisze pamięć, a także wrażenia zmysłowe, obrazy, zapachy i dźwięki. Informacje te ostatecznie zostałyby umieszczone w pamięci specjalnego komputera. „Łącząc te dane z informacjami o genomie danej osoby, będziemy potrafili odtworzyć tę osobę pod każdym względem – fizycznie, emocjonalnie i duchowo”, głosił dr Winter. Dzięki informacjom magazynowanym w komputerze każdy będzie mógł jeszcze raz przeżyć wybrane epizody własnego życia. Pamięć o nich mogłaby też zostać przekazana do mózgu innego człowieka. „Oznacza to nieśmiertelność w prawdziwym znaczeniu tego słowa”, oświadczył Chris Winter.Miniaturowy rejestrator pamięci może także okazać się pomocny w kryminalistyce. Ułatwi ofiarom przestępstw odtworzenie zdarzenia i wskazanie sprawcy. Firma British Telecom zainwestowała w ten projekt prawie 20 mln funtów. Istnieją jednak obawy, że urządzenie posłuży do przerażających praktyk. Stojący nad grobem miliarderzy będą przegrywać zawartość swoich umysłów do mózgów porwanych lub specjalnie w tym celu wyhodowanych dzieci. W blogosferze krążą teorie spiskowe: oto Soul Catcher jest już gotów. Rząd brytyjski jednak nie dąży do rozwiązania zagadki życia wiecznego, lecz za pomocą mikroukładów śledzi nieświadomych obywateli jak Orwellowski Wielki Brat. Pokonać śmierć. O tym ludzie marzyli od tysiącleci. Wszystkie religie obiecywały wyznawcom zbawienie i wieczne życie w zaświatach. Obecnie niektórzy naukowcy twierdzą, że postęp nauki zapewni w przyszłości nieśmiertelność. Zamrażanie ciał, cudowne leki i enzymy, inżynieria genetyczna, osobowość zapisana w komputerze – która metoda okaże się skuteczna?Wybitny polski kardiolog i humanista, zmarły w lutym 2012 r. prof. Andrzej Szczeklik, w ostatniej książce „Nieśmiertelność. Prometejski sen medycyny” zwracał uwagę, że za jego życia wykorzeniono liczne choroby, przez wieki powodujące zapełnianie się szpitali i cmentarzy, m.in. kiłę i gorączkę reumatyczną; także większość zawałów serca już nie kończy się śmiercią. Odczytano kod genetyczny człowieka, postępują badania nad komórkami macierzystymi, które, jak się zdaje, są zdolne zastąpić każdą komórkę uszkodzonego narządu. „Podczas gdy w skali wszechświata żyjemy w czasie po Wielkim Wybuchu (Big Bang), to na naszej planecie czas znaczy eksplozja medycyny”, napisał prof. Szczeklik.Od ostatnich 10 lat czas życia w krajach rozwiniętych przyrasta z szybkością pięciu godzin dziennie. Czy ten proces doprowadzi kiedyś do zwycięstwa nad śmiercią?Richard Walker z Indian Rocks Beach na Florydzie, emerytowany profesor medycyny i specjalista gerontolog, nie ma co do tego wątpliwości. Zapewnia: „Biologiczna nieśmiertelność jest możliwa. W przyszłości człowiek, jeśli nie wpadnie pod samochód lub nie porazi go piorun, będzie się cieszył tym światem tysiąc lat i dłużej”.Starzenie się i śmierć są zapisane przez ewolucję w genomie organizmów wielokomórkowych. Osobnik, który się rozmnoży i wychowa potomstwo, powinien w końcu odejść, aby ustąpić miejsca nowemu pokoleniu, nieco odmiennemu genetycznie, może lepiej przystosowanemu do warunków środowiska. „Śmierć wasza jest jednym z czynników porządku świata; jest cząstką życia tej ziemi… To warunek waszego istnienia… Ustąpcie miejsca innym, jak inni wam ustąpili”, głosił francuski myśliciel Michel de Montaigne. Tylko że ludzie nigdy nie chcieli się pogodzić z tą koniecznością. Zamrożeni w azocie Starożytni Egipcjanie, którzy przeciętnie żyli ok. 35 lat, byli wprost opętani myślą o nieśmiertelności. Spisany przed 35 wiekami medyczny papirus Ebersa zawiera receptę na eliksir wiecznej młodości. Faraonowie, dygnitarze i wieśniacy robili wszystko, aby ich ciała przetrwały. Wierzono, że tylko w ten sposób zmarły osiągnie nieśmiertelność. Mumifikowano więc zwłoki, nie szczędząc trudu i pieniędzy. W mumiach sprzed tysięcy lat przetrwał materiał genetyczny. Teoretycznie
Tagi:
Krzysztof Kęciek