Spętać się do utraty tchu? Pokroić, by móc wyłożyć biust na półmisek? Przed niczym się nie cofniemy, aby ulepszyć naturę. Żyjemy przecież w świecie wzrokowców Chińskie przysłowie mówi, że tylko trzy dziesiąte pięknego wyglądu kobieta zawdzięcza naturze. Resztę poprawiamy od stuleci. Komputerowi graficy poprawiają pana Boga coraz sprytniej. Modelka z nałożonym na twarz zeskanowanym zdjęciem pupy niemowlaka błyskawicznie podnosi sprzedaż „bezkonkurencyjnej” maseczki. – Przy obecnym poziomie techniki można wyprodukować każde marzenie – mówi Marek Mrowiński Van de Pol z Guerlaina. – Ale choć skóra na ekranie jest dwa razy lepsza niż w rzeczywistości, świat byłby uboższy bez tych pięknych dziewczyn. Kobiece magazyny ostrzegają, że naturalny powab nie zwalnia z wysiłku, bo można go łatwo zaniedbać, zdając się tylko na naturę. A naturalna z braku czasu Matka-Polka, która wejdzie do Europy z niewydepilowanymi nogami, wzdycha naturalną, obwisłą piersią i pyta Stwórcę, kto tu właściwie jest obrazem nędzy i rozpaczy. Naturalnej kobiecej brzydoty ponoć nie ma. Jest tylko niedbalstwo, szukanie wymówek, że dzieci, że praca. A ufanie jedynie naturze kończy się tym, że mąż odchodzi z walizką do kibici, co wycięła sobie dwa żebra. Także o sukcesie w interesach już nie decyduje naturalność wdzięku, ale makijażyści, chirurdzy, dietetycy, właściciele solariów i fitness clubów. Opakowanie adekwatne Według badań firm kosmetycznych, zadbani mężczyźni częściej mają orgazm, są chętniej zatrudniani, szybciej awansują i nie muszą zwracać na siebie uwagi dowcipem tak jak ich niedogoleni koledzy, z brzuszkiem lub innymi mankamentami natury. – Coś w tym jest, że im wyższy mężczyzna, tym wyższa pensja startowa – ocenia prof. Bogdan Wojciszke, psycholog osobowości. – Lepiej „opakowani” ludzie mają po prostu większe powodzenie, a wzorców „opakowań” jest tyle, ile środowisk – od tradycjonalistycznych po miejskie young professional. Coraz silniej kieruje nami potrzeba grupowej przynależności i akceptacji. Zły ubiór, tak jak zepsute zęby i naturalny (choć nie zawsze najpiękniejszy) zapach, to sygnał dla przełożonych, że skoro człowiek nie radzi sobie ze sobą, nie udźwignie innych zadań. – Konserwatywne kultury organizacyjne ściśle przestrzegają stylu codziennego noszenia się, tzw. korporacyjnego wyglądu – przyznaje Joanna Razowska, menedżer do spraw marketingu i PR w HRK Partners, agencji doradztwa personalnego, która na stronie internetowej podaje specjalny link dotyczący dress code (standardów ubioru) dla kobiet i mężczyzn na różnych stanowiskach. – Dlatego bezpieczniejsze jest noszenie się adekwatne do sytuacji niż własna fantazja, przydługa kiecka, pretensjonalna biżuteria. Niektóre korporacje wolą też ogolonych panów. Ale za dużo sztuczności też budzi podejrzenia. – Zespół psychologów podpatruje, czy kandydaci nie są zbyt oficjalni – dodaje pani Joanna. – Wymuszone, nienaturalne kreowanie rodzi podejrzenia, że osobnik konfabuluje. Jedną z metod stosowanych podczas rekrutacji jest tzw. ośrodek oceny, czyli uważna obserwacja kandydata w działaniu, na przykład w dyskusji grupowej. Zdarza się, iż osoby z natury nieśmiałe, którym trener wbił do głowy na szkoleniu, że najskuteczniejszy jest otwarty język ciała, rozkładanie rąk, niekrzyżowanie nóg, wyglądają komicznie, gdy zastanawiają się nad gestem „adekwatnym” do wątku rozmowy na moment przed zastosowaniem. – Dopasowanie się do sytuacji jest cechą pożądaną, ale musi być umiejętne – ocenia Jacek Skowroński, konsultant w firmie CPC Executive Search. – Kursy i mądre podręczniki uczą symboliki poszczególnych gestów. Jednak z teorią nie należy przesadzać. Naturalność gestu czasem gwałcą też wymogi politycznej propagandy. Wszyscy znają Leszka Balcerowicza z półuśmiechu, którym raczył telewidzów niezależnie od tego, jak gorzkie sprawy wyjaśniał. – Na pewno nie należy uczyć się PR od polityków, którzy posługują się mimiką wyjątkowo sztucznie – dodaje Skowroński. – Z tego powodu nierzadko dochodzi do nieporozumień w kwestii, co chcą przekazać. Ale politykom sztuczność nie zaszkodzi, natomiast nam na pewno. Poza tym Polska jeszcze nie oswoiła się z filozofią PR, więc ciągle dla nas nienaturalne jest to, że ktoś się uśmiecha, mówiąc o rzeczach poważnych, tak jak prezenter w telewizji. Styliści też ostrzegają, że imitować należy z wyczuciem. Inny styl pasuje przecież do prowincjonalnej nauczycielki, a inny do sekretarki, która firmuje dyrektora. A o tym,
Tagi:
Edyta Gietka









