Mazurek Dąbrowskiego rekompensuje wszystko

Mazurek Dąbrowskiego rekompensuje wszystko

Trzeba być tym fighterem i dążyć do zwycięstwa. Zawodnik, który przed startem myśli o porażce, już jest na straconej pozycji Paweł Korzeniowski, mistrz świata w pływaniu – ur. 9 lipca 1985 r. w Oświęcimiu; wielokrotny rekordzista i mistrz Polski w pływaniu; mistrz świata (200 m delfinem), mistrz Europy (200 m delfinem), olimpijczyk (czwarte miejsce); wychowanek Unii Oświęcim (trener Piotr Woźnicki), od 2005 r. AZS AWF Warszawa (trener Paweł Słomiński). – Rok temu byłeś trzeci w plebiscycie „Przeglądu Sportowego” na najlepszego sportowca, teraz jesteś ósmy. Jak będzie za rok, dwa, trzy? Chciałbyś wygrać w tym plebiscycie, w tej swoistej superlidze polskiego sportu? – Na pewno chciałbym wygrać. W tym roku będą mistrzostwa świata i jeżeli wszystko pójdzie po mojej myśli, to mam duże szanse zostać zwycięzcą plebiscytu. Z pewnością trudno będzie wygrać z Otylią, ona ma obecnie nad nami tak dużą przewagę, że nie wiadomo, jakich wyników trzeba, by wyprzedzić ją w takim rocznym bilansie polskiego sportu. – Otylia jest teraz królową polskiego sportu? – No, można tak powiedzieć. – Amerykanin Michael Phelps pływa na 200 m delfinem ponad sekundę szybciej od ciebie. Co musisz robić, żeby go dogonić? – Phelps jest po prostu gwiazdą wielkiego formatu. Na igrzyskach olimpijskich zdobył chyba siedem lub osiem medali, już dokładnie nie pamiętam (osiem, w tym sześć złotych i dwa brązowe – CD). W ubiegłym roku znów pokazał, że jest wielki, i na pewno będzie chciał to samo powtórzyć podczas mistrzostw świata w Melbourne, w marcu tego roku. To zawodnik jedyny w swoim rodzaju. Wielu się czai, by go pokonać, a on zawsze te ataki odpiera. Ale miejmy nadzieję, że w Melbourne to się zmieni. – I co trzeba robić, żeby go w Melbourne choćby dogonić? – Na pewno pracować dużo więcej niż on. Niestety, bez ogromnej pracy na treningach nie da się go pokonać. – A wiesz, ile trenuje Phelps? – Myślę, że mniej więcej tyle samo, co inni, ale on na pewno jest zdolniejszy ode mnie, dlatego muszę jeszcze bardziej skupić się na treningach, bo na tym poziomie nawet najmniejsze szczegóły odgrywają bardzo dużą rolę. – Ale zanim zbliżysz się do Phelpsa, musisz najpierw pokonać barierę 1 minuty i 55 sekund na 200 m delfinem. – Ta bariera powinna pęknąć właśnie w Melbourne. Chciałbym tam ustanowić rekord życiowy, a w zasadzie znacznie go poprawić. Żeby wygrać z Phelpsem, muszę być w życiowej formie i będę robić wszystko, aby ta forma była. – Jesteś pierwszym polskim mistrzem świata w pływaniu. Ten fakt mobilizuje cię czy przytłacza? – Mobilizuje. Jestem bardzo szczęśliwy z powodu zdobycia po raz pierwszy w historii polskiego pływania złotego medalu mistrzostw świata. Wprawdzie kiedy zdobywałem swój złoty medal, Phelps akurat nie płynął, ale tydzień później, po mistrzostwach świata w Montrealu, na zawodach w USA powiedział, że chce pobić Korzeniowskiego, i popłynął ponad 0,2 sekundy gorzej. To mnie bardzo podbudowało, że w 2005 r. miałem najlepszy wynik na świecie. No i cóż, będę walczyć. – A co jeszcze chciałbyś osiągnąć w sporcie? – Na pewno złoty medal olimpijski, bo to marzenie każdego sportowca. Myślę, że jest to realne marzenie. Na pewno jednak będę musiał jeszcze bardziej poświęcić się pływaniu. – Kiedyś powiedziałeś, że jak płynąłeś podczas mistrzostw świata, to poczułeś wodę. Co to znaczy? Czy bywa tak, że nie czujesz wody? – Tak, właśnie czasami tak bywa, że nie czuję wody. Kiedy wskakuję do wody, to już wiem, czy jestem w formie i czy jest bardzo dobrze. Czuję się wtedy taki lekki na wodzie, jakbym w ogóle nie musiał wkładać w płynięcie energii, jakby sama woda mnie unosiła. Oczywiście, to tylko takie wrażenie. Ale bardzo szybko wtedy płynę. – A czy jest coś, co starasz się robić tak jak Phelps? Czy coś u niego podpatrzyłeś? – Na pewno chciałbym poprawić jeszcze pracę nóg pod wodą, bo w tym elemencie Phelps jest dużo lepszy ode mnie. Natomiast jeżeli chodzi o dystans, to myślę, że jesteśmy porównywalni. – Kiedyś Rafał Szukała, teraz Otylia i ty. Czy delfin to styl Polaków? – Myślę, że tak. Był jeszcze Konrad Gałka, mistrz Europy. Delfin zawsze był i będzie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2007, 2007

Kategorie: Sport