Męczeństwo człowieka honoru

Męczeństwo człowieka honoru

Minister Bieńkowska może sobie nie poradzić ze sprzątaniem po Sławomirze Nowaku – Wczoraj prokuratura wystąpiła o uchylenie mi immunitetu poselskiego. W ślad za tym pójdą pewnie działania zmierzające do postawienia mi zarzutów. W tej sytuacji, jako uczciwy obywatel i człowiek honoru pełniący funkcję publiczną, zgodnie ze standardami naszego rządu i premiera Donalda Tuska natychmiast złożyłem dymisję – poinformował 16 listopada minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej Sławomir Nowak. Jego następczyni, wicepremier Elżbieta Bieńkowska, mianowana przez Donalda Tuska na stanowisko wicepremiera i ministra połączonych resortów rozwoju regionalnego i transportu, w jednej z pierwszych wypowiedzi oświadczyła: – Obejmuję resort transportu, który był od lat dobrze zarządzany. Można odnieść wrażenie, że oto z powodu błędu, niedopatrzenia, lekkomyślności oraz zegarka odchodzi z urzędu sprawny menedżer, utalentowany polityk i uczciwy obywatel. Śmiała teza minister Bieńkowskiej niewiele ma wspólnego z prawdą. Człowiek honoru pozostawił po sobie stajnię Augiasza, z której oczyszczeniem szefowa nowo powstałego megaresortu może sobie nie poradzić. Wielka nadzieja Platformy Gdy w roku 2011 Sławomir Nowak obejmował stanowisko ministra, z pewnością nie miał pojęcia o transporcie, infrastrukturze ani inwestycjach. Dobrze jednak znał się na mediach i reklamie. Był sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera, szefem sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego w wyborach prezydenckich i sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta. Młody, przystojny, świetnie wypadający przed kamerami polityk był bez wątpienia jednym z najbardziej perspektywicznych liderów PO. Tajemnicą premiera Donalda Tuska pozostanie, dlaczego akurat on zastąpił Cezarego Grabarczyka w ministerialnym fotelu. Było jasne, że obejmując resort transportu, skazany był na korzystanie z wiedzy i kompetencji ludzi tam osiadłych, takich jak Lech Witecki, od lat pełniący obowiązki dyrektor generalny dróg krajowych i autostrad. Jesienią 2011 r. awans Nowaka nie był problemem. Platforma po raz drugi wygrała wybory do Sejmu i Senatu i cieszyła się autentycznym poparciem większości Polaków. Siedem miesięcy później miały się odbyć u nas i na Ukrainie Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej Euro 2012. Premier i jego podwładni dwoili się i troili, by kibice z Europy Zachodniej mogli sprawnie dojechać do Poznania, Warszawy, Gdańska i Wrocławia. Minister Nowak był na pierwszej linii bojów o sukces organizacyjny piłkarskiego święta. Udało mu się przeprowadzić w Sejmie projekt zapewniający „przejezdność” na końcowym odcinku autostrady A2. Kilkanaście godzin przed uroczystym otwarciem mistrzostw wykonawca tego odcinka, spółka Bögl a Krýsl, oddał go do użytku. W mediach przedstawiono to jako olbrzymi sukces. Po czym, już bez kamer i mikrofonów, Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad obłożyła spółkę karami umownymi. Oczywiście zgodnie z prawem. W identycznej sytuacji znalazł się generalny wykonawca Stadionu Narodowego, konsorcjum Hydrobudowa Polska/PBG/Alpine, które goniąc resztkami sił i środków, oddało obiekt do użytku tylko po to, by kilka dni po inauguracji Euro dowiedzieć się, że Narodowe Centrum Sportu wzywa je do zapłaty kar umownych w wysokości 308,8 mln zł za zwłokę w realizacji inwestycji. Spółki budowlane nie odpuszczą Przygoda ze Stadionem Narodowym źle się skończyła dla wykonawców. Spółka Alpine ogłosiła upadłość, Hydrobudowa i PBG znalazły się w opałach. I raczej nie mogą liczyć na 400 mln zł swoich roszczeń wobec NCS zgłoszonych w związku z dodatkowym zakresem robót itp. Wiadomo, że takie sprawy wloką się w sądach latami. Jedyną opcją, jaką wobec wykonawców i podwykonawców zaangażowanych w budowę autostrad w naszym kraju prezentował resort ministra Nowaka, było stać murem za GDDKiA i podtrzymywać decyzje p.o. dyrektora Lecha Witeckiego. Ostatni raz Sławomir Nowak zaangażował się w jego obronę 6 listopada br. w czasie posiedzenia sejmowej Komisji Infrastruktury, które poświęcone było prezentacji raportu firmy doradczej PwC „Budowa dróg w Polsce. Fakty i mity, doświadczenia i perspektywy”. W trakcie dyskusji minister Nowak wyznał, że raport jest swoistą odpowiedzią na wcześniejszą publikację Agencji Reutera „Drogami do ruiny” opisującą upadek firm budowlanych w Polsce. Materiał Reutera wywarł ogromne wrażenie zarówno na ministrze Nowaku i dyrektorze Witeckim, jak i na premierze Tusku, tylko dlatego że rozpowszechniano go na całym świecie, tymczasem w ostatnich latach powstały w Polsce dziesiątki podobnych dokumentów precyzyjnie opisujących przyczyny

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2013, 48/2013

Kategorie: Kraj