Mężczyznę też może boleć głowa
Czyli czy kobietom wypada klepać faceta po tyłku Michał Pozdał – psychoterapeuta, seksuolog, wykładowca Uniwersytetu SWPS m.in. na podyplomowych studiach z zakresu seksuologii klinicznej; prowadzi warsztaty, wykłady oraz badania dotyczące seksualności. Sugerujesz, (…) że nie w każdym momencie życia trzeba mieć ochotę na seks. Kiedy jednak brak seksu staje się problemem? Kiedy trzeba udać się po pomoc? – To jest kwestia indywidualna. Nie ma jednej odpowiedzi na to pytanie. Prawdopodobnie najlepszą radą będzie, jeśli powiem, że po pomoc warto zgłosić się wówczas, kiedy dyskomfort jednej lub obu stron, związany z nieuprawianiem seksu, jest zbyt duży. Kiedy nam to zaczyna przeszkadzać, zaczyna budzić frustrację. Odwołując się do definicji klasyfikacji chorób – kiedy osoba nie może realizować swoich potrzeb seksualnych adekwatnie do swoich pragnień. Kiedy w związku ten aspekt nawet w rozmowach został pominięty i ludzie zaczynają czuć rozżalenie. Punktem wyjścia zawsze jest indywidualna historia. Każda para, każdy człowiek ma swoją własną. Nie ma czegoś takiego jak optymalna częstotliwość, optymalna długość stosunku lub idealna przerwa między stosunkami. Nie ma też optymalnego poziomu libido. Jest optymalne libido dla danej osoby w danym czasie. Istotna jest zmiana zachowań. Jeśli zmiana jest drastyczna i ktoś na tym cierpi, warto wówczas zgłosić się i poszukać pomocy. Wielu ludzi jednak oszukuje samych siebie, przez całe lata potrafiąc udawać, że problem ich nie dotyczy. – Do mnie trafiają ci, którzy się nie oszukują. Albo przestali się oszukiwać i uświadomili sobie potrzebę zmiany. Oczywiście, że można oszukiwać samych siebie, partnerkę, terapeutę i wszystkich dookoła. Jednak na dłuższą metę to przecież nie może działać. Ale zawsze najpierw trzeba zauważyć problem, stwierdzić fakt i wyrazić chęć zmiany. Dopiero później można sobie pomóc. Znowu myślę, że role się odwróciły. Jeszcze niedawno mówiło się głośno o tym, że kobiety odmawiają seksu, że boli je głowa. Dziś głośno mówi się o przypadłości XXI w., czyli o tym, że coraz częściej to mężczyźni nie mają ochoty na seks. – Znowu zaryzykuję i stwierdzę, że to sztucznie napompowana przez kobiety sensacja. Bo mężczyźni w końcu pozwalają sobie na wyłamanie ze stereotypów, o których już mówiliśmy, czyli że facet musi mieć zawsze ochotę i twardego penisa. Otóż, drogie panie, nie musi. Mężczyznę też ma prawo boleć głowa. Inna sprawa, że zaburzenia seksualne wśród mężczyzn to problem postępujący. Ale zanim porozmawiamy o zaburzeniach, warto zwrócić uwagę na inne czynniki powodujące spadek częstotliwości i jakości pożycia. Zbyt mało wciąż mówi się na temat nadużywania pornografii, i to nie tylko wśród nastolatków, ale też dojrzałych mężczyzn. A liczba tych, którzy wpadli w masturbacyjną kompulsję przy akompaniamencie filmu lecącego na tablecie, rośnie. To musi rzutować na ich seksualne relacje z partnerką, są bowiem już wyeksploatowani, więc trudno się dziwić, że nie znajdują siły ani ochoty. Przy okazji artykułu o męskiej seksualnej niemocy bohaterki opowiadały mi, jak wychodzą z siebie, uciekają się do wszelkich, również desperackich ruchów, aby pobudzić partnera. Czy to dobra droga? – Starania drugiej strony mogą pomóc, ale niestety, nie gwarantują sukcesu. Powtórzę, jeśli facet nie ma ochoty na seks, fakt, że włożysz szpilki i zaczniesz kusić, wcale go nie rozbudzi. Jeśli coś dzieje się w jego psychice bądź ciele, co hamuje jego pożądanie, to choćby stawać na głowie, na niewiele się to zda. Bohaterki artykułu opowiadały, że oprócz chęci bliskości i podniecenia próbują namówić mężczyzn do miłości w celu prokreacji. I często właśnie wtedy, w najważniejszym dla nich momencie pojawia się problem z jego mocą. A one wpadają w panikę. – Bo pojawia się zadanie, obowiązek. Jak jest obowiązek, słabnie spontaniczność, a potem namiętność. Seks przestaje być zabawą, jest zadaniem. To dla wielu facetów realny problem. Nie neguję teorii ewolucyjnej i zapewne dla wielu par staranie się o dziecko to wulkan szczęścia, najlepszy seks w życiu, bo przyświeca mu cel. Ale obawiam się, że wiele par odczuwa ten moment nieco inaczej. Seks z kalendarzykiem bywa dla wielu par – ale zaznaczam, że nie zawsze jest i nie musi być – końcem namiętności w związku,