Między bankiem a komornikiem

Między bankiem a komornikiem

Samochody warte około 600 tys. zł zostały sprzedane na licytacji za 30 tys. zł Kazimierz Orzeszak stracił nie tylko firmę. Twierdzi, że sponiewierano jego godność. Uważa, że jest ofiarą instytucji prawnych i sprzecznych wyroków zapadających kolejno w minionych latach przed zielonogórskim sądem rejonowym i okręgowym. Od kilku lat walczy bezskutecznie z lokalnymi instytucjami prawnymi. Od kilku lat przekonują go, że trzy TIR-y stanowiące zabezpieczenie zaciągniętego przez niego kredytu warte były zaledwie 30 tys. zł. Z tej kwoty tylko 7 tys. komornik przekazał na poczet długu. – 7 tys. to wartość pięciu opon – denerwuje się kredytobiorca. Ma na tę okoliczność stosowne dokumenty. Ale prokurator, sądy i komornicy wciąż zapewniają, że wszelkie procedury odbyły się zgodnie z prawem. Fatalny kredyt Na fali ustrojowych przemian Kazimierz Orzeszak, podobnie jak wielu innych przedsiębiorczych rodaków, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i założył firmę transportową. Zainwestował cały posiadany kapitał, środki zgromadzone w czasie kilkuletniej ciężkiej pracy za granicą. Dziś przyznaje, że powtórnie nie zdecydowałby się na podobnie odważny krok. W lutym 1991 r. zaciągnął w Banku Handlowym krótkoterminowy kredyt obrotowy. Termin spłaty upływał po trzech miesiącach. Zabezpieczeniem pożyczki były trzy zestawy transportowe TIR. – Ich wartość rynkowa pięciokrotnie przewyższała wysokość kredytu – zapewnia przedsiębiorca. Zgodnie z przepisami, pojazdy „przewłaszczono” na bank do czasu spłacenia długu. – Kontrahent niemiecki nie wywiązał się na czas z należności wobec mojej firmy – wspomina Orzeszak. – Zrozumiałem, że nie będę w stanie spłacić kredytu w wyznaczonym terminie. Bank nie zgodził się na prolongowanie spłaty. Przedsiębiorca z bólem pogodził się ze stratą samochodów. Błędnie jednak sądził, że jego dług został tym samym spłacony. Bank przejął pojazdy i zlecił licytację komornikowi IV rewiru w Zielonej Górze. We wniosku przewłaszczone samochody zostają wskazane jako mienie dłużnika. Iwona Ryniewicz z biura prasowego Banku Handlowego w Warszawie przyznaje, że był to błąd, jednak nie miał on istotnego wpływu na sprawę. – Egzekwowanie należności z mienia wierzyciela to absurd – zapewnia sędzia Bogusław Łój, rzecznik prasowy sądu w Zielonej Górze. Mimo to kolejne skargi na czynności komornika były oddalane postanowieniami sądu rejonowego i okręgowego. Kazimierz Orzeszak nie ma wątpliwości: został oszukany przez bank i komornika. Zlicytowanie pojazdów jako własności dłużnika pozwoliło na maksymalne zaniżenie kwoty. W konsekwencji trzy TIR-y wartości ponad 600 tys. zł sprzedano za niespełna 30 tys. – Gdyby bank postąpił zgodnie z prawem, pojazdy mogły być sprzedane wyłącznie w drodze przetargu, a ten jest obwarowany zupełnie innymi przepisami i pozostaje pod nadzorem urzędu skarbowego – zauważa były właściciel. Niesłusznie obciążono go ponadto kosztami egzekucji. Prokurator dostrzegł ten błąd, jednak nie wszczął postępowania karnego. Po licytacji komornik przekazał na konto wierzyciela zaledwie 7 tys. zł. – Oszustwo i hucpa – konkluduje były przedsiębiorca. Komornik IV rewiru w Zielonej Górze przyznaje, że egzekucja prowadzona była z majątku dłużnika. I choć wiedział, że trzy pojazdy stanowiły przewłaszczone mienie banku, jednak uważa, że nie miał obowiązku informować o tym przystępujących do licytacji. Obwieszczenie sugerowało wyraźnie, że licytacja dotyczy ruchomości „należących do dłużnika”. Sprzeczne wyroki Orzeszak oburza się na działania komornika. Przedstawia kolejne dokumenty. – Jakim prawem podjął egzekucję mienia przewłaszczonego? Gdyby działał zgodnie z prawem, a TIR-y zlicytował jako własność banku, co faktycznie miało miejsce, Bank Handlowy winien był odprowadzić podatek do skarbu państwa. Tak jednak się nie stało. Zlicytowany przedsiębiorca obliczył, że tym samym uszczuplono wpływy fiskusa o około milion złotych. W odpowiedzi komornik podjął dalszą egzekucję z jego majątku i wynagrodzenia. Skarga na czynności komornika rozpatrzona została w zielonogórskim sądzie rejonowym. 27 listopada 1997 r. sąd zawiesił postępowanie egzekucyjne. W uzasadnieniu sędzia napisał: „Pozwany (BH) może zaspokoić swe roszczenia jedynie z przedmiotowych samochodów, które bezpowrotnie przeszły na jego własność. Wartość ich ustalona w umowie pokrywa się z wysokością zabezpieczonego kredytu”. Orzeszak przyznaje, że postanowienie sądu rejonowego było dla niego budujące. W tym przekonaniu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 46/2002

Kategorie: Kraj