Kobiety mają tendencję do zaniżania liczby swoich partnerów, natomiast mężczyźni niejednokrotnie tę liczbę zawyżają Prof. Zbigniew Izdebski – Polityka dzieli dziś Polaków. Czy poglądy wpływają także na to, jak się kochamy? – Badania wskazują, że ludzie o poglądach prawicowych są bardziej restrykcyjni w podejściu do spraw seksu. Rzadziej tolerują homoseksualizm, rzadziej stosują środki antykoncepcyjne (zwłaszcza prezerwatywy), rzadziej przyznają się do masturbacji, mają mniej partnerów, mniejsza jest także wśród nich częstotliwość ryzykownych zachowań seksualnych. Ale oczywiście nie zawsze tak jest… – Czym są te „ryzykowne zachowania seksualne”? – Są to rozmaite działania i sytuacje, które, jak wykazuje epidemiologia, mogą poważnie zagrażać zdrowiu człowieka. Chodzi tu np. o nawiązywanie kontaktów, niekiedy przypadkowych, z osobami niebędącymi naszymi stałymi partnerami, których przeszłości seksualnej nie znamy, oraz o techniki seksualne uznawane za szczególnie niebezpieczne i ryzykowne z uwagi na możliwość zakażenia wirusem HIV i innymi infekcjami przenoszonymi drogą płciową. 49% Polaków uprawia seks oralny, 19% – analny. Dla przykładu, badania z 1997 r. wykazywały, że kontakty oralne miało 25% badanych, analne zaś 12%. Od 2001 r. wyraźnie wzrósł nie tylko odsetek mężczyzn przyznających się do tego rodzaju aktywności, lecz także kobiet. Zachowaniem ryzykownym jest także brak stosowania skutecznej antykoncepcji, używanie środków psychoaktywnych i nadużywanie alkoholu. – Wiedza o niebezpieczeństwie HIV powinna powstrzymywać przed takimi zachowaniami. – Niestety, nie zawsze wykorzystujemy tę wiedzę. Z moich badań wynika, że ok. 40% Polaków, podejmując kontakty seksualne z osobą inną niż stały partner, nie używało prezerwatywy. Jak wspomniałem, sama wiedza i świadomość zagrożenia, bez wątpienia coraz pełniejsze, nie powstrzymują skutecznie przed ryzykownymi zachowaniami. Dowodzi tego choćby sprawa Simona Moleke. Potrzebna jest też umiejętność trzeźwej oceny sytuacji, kontrola nad sobą, czasem trochę charakteru, by powiedzieć „nie”. Tymczasem w Polsce mamy skłonność do idealizowania swych partnerów seksualnych. – Czy w ogóle jesteśmy zadowoleni z naszego życia erotycznego? – Badania porównawcze z lat 1997, 2001 i 2005, prowadzone na reprezentatywnych próbach ogólnopolskich, wskazują, że Polacy są nieustająco zadowoleni ze swojego życia seksualnego! Tak uważa prawie 80% rodaków, co jest jednym z wyższych wskaźników w Europie. To nader optymistyczny element w tych badaniach. Jeśli ktoś jest zadowolony, to bardzo dobrze. Najważniejsze, jaką Polacy mają satysfakcję ze współżycia, a nie to, jak często i intensywnie współżyją. Ta nasza narodowa satysfakcja seksualna jest wysoka, choć uważam, że czerpiemy za mało radości z seksu i za rzadko traktujemy go w kategoriach zdrowia seksualnego. Z drugiej strony, życie seksualne Polaków jest zakłócane różnymi lękami, które nas gnębią. – Czego tak się boimy? – W Polsce panuje przede wszystkim ciągły lęk przed ciążą, odbierający radość naszym relacjom seksualnym. Liczba kobiet regularnie stosujących pigułki antykoncepcyjne najszybciej rośnie w małżeństwach i stałych związkach. Chorób przenoszonych drogą płciową i zakażenia wirusem HIV boimy się znacznie mniej niż ciąży. Coraz większy jest zresztą odsetek osób oceniających, że ryzyko HIV i AIDS jest niewielkie, a 6,7% Polek i Polaków uważa nawet, że ewentualność zakażenia się wirusem HIV sprawia, iż współżycie jest bardziej podniecające. Na drugim miejscu naszych seksualnych obaw, zaraz za ciążą, jest narastający lęk przed tym, że nie sprawdzimy się w seksie, a nasza sprawność seksualna zostanie nisko oceniona. – To chyba lęk typowo męski? – Polki z kolorowych czasopism – bo przecież polska szkoła nie podejmuje w sposób właściwy takiej tematyki – czerpią wiedzę, że mogą i powinny oczekiwać od partnerów zapewnienia im megaorgazmów i wspaniałych doznań. Szybciej w porównaniu z latami ubiegłymi obniża się wiek inicjacji seksualnej kobiet – od 1997 r. spadł o 183 dni, podczas gdy panów tylko o 109 dni. Przekonanie kobiet o znaczeniu ich praw seksualnych jest coraz silniejsze, dlatego mężczyźni są coraz bardziej wystraszeni, czy sprawdzą się w seksie i zrealizują te oczekiwania. A kobiety oczekują od nich sprawności seksualnej. – Czy viagra i inne tego rodzaju specyfiki nie pomagają zwalczyć tych obaw? – Sześć lat temu należałem do grona seksuologów uważających, iż leki na zaburzenia erekcji zrewolucjonizują obyczajowość seksualną. Tymczasem liczba zaburzeń erekcji
Tagi:
Andrzej Dryszel









