Minimum godności

Minimum godności

Warszawa 08.10.2015 r. Piotr Kuczynski - Glowny Analityk - Xelion Doradcy Finansowi. Fot. Krzysztof Zuczkowski

Jeżeli będą wyższe płace, polscy przedsiębiorcy, którzy się rozleniwili, zostaną zmuszeni do wysiłku Piotr Kuczyński – główny analityk Domu Inwestycyjnego Xelion Dlaczego Polacy tak mało zarabiają? – Znam takich, którzy zarabiają bardzo dużo. Jednak średnio zarabiamy przeszło trzy razy mniej niż nasi niemieccy sąsiedzi. W zarobkach wyprzedzają nas Czesi i Słowacy, wleczemy się w ogonie Unii Europejskiej. – Nie ma przypadku w tym, że na dole tabeli wynagrodzeń w Unii Europejskiej znajdują się wyłącznie dawne państwa socjalistyczne. To spuścizna zacofania i transformacji. Doskonale pamiętam czasy, gdy dobra pensja stanowiła równowartość dwudziestu kilku dolarów. Statystyka i życie Mówi pan jak jeden z autorów reformy Balcerowicza, Stefan Kawalec, który przypomina, że na początku lat 90. przeciętne wynagrodzenie było równowartością 100 dol., a obecnie – ponad tysiąca. Ale mamy też punkt widzenia prezesa NBP Marka Belki: Polacy zarabiają za mało. – Oba te poglądy nie kłócą się ze sobą. Stefan Kawalec przytacza dane GUS, choć trzeba od razu zaznaczyć, że obejmują one przeciętne wynagrodzenia pracowników firm zatrudniających przeszło dziewięć osób. W tej chwili to ok. 4 tys. zł. Przeciętne zarobki w mikroprzedsiębiorstwach zatrudniających od jednej do dziewięciu osób są znacznie niższe – w 2013 r. wyniosły 2145 zł, czyli ok. 550 dol. Przypuszczam, że od tego czasu niewiele wzrosły. Nie znam aktualnych danych, bo GUS co miesiąc podaje jedynie wysokość wynagrodzeń w firmach zatrudniających powyżej dziewięciu osób. Gdy obywatele słyszą kolejny komunikat GUS, ile wynosi przeciętne wynagrodzenie, internet grzeje się z wściekłości. – Polakom scyzoryk otwiera się w kieszeni, bo rzeczywiste przeciętne wynagrodzenie jest niższe. GUS prowadzi taką statystykę, bo badanie wynagrodzeń w mniejszych firmach ze względu na ich liczbę byłoby bardzo trudne. Dlatego raz na dwa lata podaje raport szerszy. Zresztą przeciętne wynagrodzenie niewiele mówi. Przypomnę stare porównanie: gdy do zatłoczonego baru wejdzie Bill Gates, średnia dochodów klientów gwałtownie skoczy w górę. Posługiwanie się średnią płacą jest błędne, niemniej jednak zarówno Stefan Kawalec, jak i Marek Belka mają rację. W dużych firmach zarobki są rzeczywiście na niezłym poziomie, ale większość Polaków zarabia za mało. Sprzedam pracę Karol Marks dowodził, że praca jest towarem. Zgadza się pan? – Oczywiście. Wystawiamy swoją pracę na rynek, a przedsiębiorcy ją kupują. Może lepiej pasowałoby pojęcie usługa, bo praca jest towarem niematerialnym. Towar kojarzy nam się z czymś widzialnym i namacalnym: szklanką, stołem, samochodem. Sprzedając swoją pracę, sprzedaję swoją usługę. Ekonomiści mówią, że cena pracy – podobnie jak towarów i usług – zależy od popytu. – Kiedy jest duży popyt, cena pracy rośnie, kiedy jest duża podaż – spada. Wysokie jak na warunki Unii Europejskiej bezrobocie w Polsce nie sprzyja podnoszeniu płac. A pielęgniarki? To zawód w Polsce wymierający, bo nie ma chętnych do tej pracy. Popyt na pielęgniarki jest zatem dużo większy niż podaż. Mimo to dopiero głośne protesty w sezonie wyborczym wymusiły wzrost ich płac. – Rynek pielęgniarek, jeśli już mamy się posłużyć tym pojęciem, nie jest prawdziwym rynkiem. Byłby prawdziwy, gdyby cały sektor usług medycznych został sprywatyzowany. Wówczas prywatne podmioty prowadzące szpitale i inne placówki medyczne wyznaczałyby odpowiednią cenę. Taki system oznaczałby, rzecz jasna, katastrofę, bo miliony Polaków nie byłyby w stanie opłacić swojego leczenia. Dlatego ochrona zdrowia wciąż ma charakter publiczny, kieruje nią państwo, a do kasy tego państwa wpłacamy skromną składkę na ubezpieczenie zdrowotne. To z niego finansowana jest publiczna służba zdrowia. Poziom wydatków Polski na ochronę zdrowia – w relacji do PKB – jest prawie dwukrotnie niższy niż w Niemczech. Aby pielęgniarki mogły zarabiać tyle, ile koleżanki za Odrą, musielibyśmy wszyscy płacić znacznie większe składki. Jednak lekarze pracujący w tej samej służbie zdrowia i opłacani z tych samych składek nie narzekają. – Bo choć jest ich mniej niż pielęgniarek, okazali się znacznie silniejsi i skuteczniejsi w walce o podwyżki. Minister nie poszaleje Państwo, które wciąż

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2015, 42/2015

Kategorie: Wywiady