Minister, co rozumowi się nie kłaniał

Minister, co rozumowi się nie kłaniał

Są ludzie szczególnie pechowi, nad którymi ciąży jakaś klątwa. Takim pechowcem, anty-Midasem, jest Witold Waszczykowski.

W początkach swojego ministrowania ogłosił, że Polska stawia w ramach Unii Europejskiej na szczególne relacje z Wielką Brytanią. Skończyło się Brexitem, Wielka Brytania może nie zginęła, ale w Unii jest już tylko jedną nogą.

Później Waszczykowski miał różne akcje dyplomatyczne, a jedną z kategorii tych, które przechodzą do historii. Otóż bardzo się zaangażował w popieranie Jacka Saryusza-Wolskiego jako kandydata na stanowisko przewodniczącego Rady Europejskiej. Czyli kontrkandydata Donalda Tuska. Efekt znamy – Tusk otrzymał 27 głosów, przeciwko był tylko polski rząd.

Najnowszym „sukcesem” wizerunkowym Waszczykowskiego były wybory we Francji. Polska PiS znalazła się w nich w obozie Marine Le Pen. Tradycyjnie – osamotniona.

Gdy Waszczykowski był w Paryżu, jeszcze przed I turą wyborów, złożył wizytę szefowej Frontu Narodowego, rozmawiał z nią półtorej godziny, a potem stanął do pamiątkowego zdjęcia. To nie drobiazg – w świecie polityki ten gest wyraża poparcie. Co znamienne, okazało się, że w czasie francuskiej kampanii był on jedynym ministrem z krajów Unii, który na taką fotografię się zdecydował.

Gest więc odebrany został w Europie jednoznacznie – polski rząd popiera Le Pen, chce rozwalenia Unii, chaosu i liczy, że coś ugra na nowym rozdaniu.

To wrażenie uzupełniały kolejne posunięcia. Od września 2016 r. Polska nie ma w Paryżu ambasadora – tak długi wakat uznaje się za przejaw lekceważenia. Nowy ambasador ma być ogłoszony za kilka-kilkanaście tygodni, będzie nim debiutant w świecie dyplomacji Tomasz Młynarski, profesor z Uniwersytetu Jagiellońskiego (dlaczego nas to nie dziwi?).

Wielce znaczące były też polemiki z Emmanuelem Macronem, jeszcze w czasie wyborów. Zwłaszcza gdy powiedział, że będzie za sankcjami wobec Polski i że Unia Europejska jest wspólnotą wartości. Waszczykowski odpowiedział mu listem pisanym kiepską angielszczyzną. Komentował też, że gdy Macron przyjedzie do Warszawy z wizytą, to „będzie świecił oczami”. Czyżby? A jak nie przyjedzie?
Pamiętajmy, że ubiegłej jesieni miał złożyć wizytę w Polsce prezydent Hollande. Ale po sprawie caracali odwołał przyjazd. De facto grzebiąc Trójkąt Weimarski. Trudno przypuszczać, by Macron, który był ministrem u Hollande’a, miał w tych sprawach zmieniać politykę Francji. Ba! Gdy mówi o wartościach i o tym, że Warszawa je łamie, sprawia wrażenie bardziej zdecydowanego…

Wiatr zawiał Waszczykowskiemu w oczy również w Genewie, na posiedzeniu Forum Rady Praw Człowieka ONZ. Tam miał miejsce Trzeci Powszechny Przegląd Okresowy związany ze stopniem przestrzegania praw człowieka. I 72 kraje przekazały polskiej reprezentacji swoje rekomendacje. Inaczej mówiąc, krytyczne uwagi. Dotyczyły one przestępstw z nienawiści, ochrony osób LGBT, przestrzegania w praktyce prawa do aborcji, no i niezależności sądownictwa. W tej ostatniej sprawie przyjechać ma do Polski wysłannik ONZ.

Spokojnie nie będzie.

Wydanie: 20/2017, 2017

Kategorie: Aktualne, Kronika Dobrej Zmiany

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy