Miss Universum z paszportem RP

Miss Universum z paszportem RP

Pisząc o rezygnacji Rosjanki z tytułu najpiękniejszej i koronie dla Justyny Pasek, żadna z nowojorskich gazet nie zająknęła się, że jest ona związana z Polską Kiedy 29 maja br. telewizja polska retransmitowała wybory Miss Universum, rodzina Pasków oglądała show w różnych miejscach. Józef i Zofia w Krzywymstoku w powiecie tomaszowskim na Zamojszczyźnie. Ich dzieci Edyta (ostatni rok geografii na Uniwersytecie Warszawskim), Robert (absolwent Politechniki Lubelskiej) i Michał (student Politechniki Warszawskiej) – w stolicy. Kiedy na estradzie pojawiła się reprezentantka Panamy i padło jej nazwisko wszyscy Paskowie oniemieli. Komentator przedstawiał: „Justine Pasek”, ale przed nimi stała Justyna, Justysia… Córka chrzestna, bratanica, stryjeczna siostra. Reprezentantka Panamy. Zadzwonił z Finlandii Stachu, sąsiad Pasków z Wożuczyna: „Józek! Nasza wożuczanka idzie na najpiękniejszą „laskę” świata. Zdrowie twojej chrzestnej! Żeby tylko wygrała…”. Za jakieś pół godziny dzwoni ksiądz Józef Tucki, proboszcz parafii w Dubie, dawniej w Wożuczynie. „Sam chrzciłem! Ma się tę rękę, co? Tylko żeby z tą Ruską wygrała…” – krzyczy podekscytowany. Robert Pasek bierze za słuchawkę i stara się dodzwonić do TVP, żeby powiedzieć, że o miano najpiękniejszej walczy jego siostra stryjeczna. Nagrywa się, zostawia namiary. Nikt nigdy nie oddzwoni. Wygrywa 24-letnia Rosjanka Oksana Fiodorowa, porucznik milicji z Sankt Petersburga. Druga jest Justine Pasek. Trzecia Ling Zhuo z Chin. – Jasne, że byliśmy dumni – mówi Pasek. – Zadzwoniliśmy do Panamy i pogratulowaliśmy bratu. Był jednak żal, że nie pierwsze miejsce. Znajomi z Wożuczyna nie mogli sobie darować, że Justysia z Ruską przegrała. Wietrzyli jakiś spisek… Czas płynął. 24 września br. świat obiegła informacja, że Oksana Fiodorowa odesłała koronę Miss Universum zaprojektowaną przez japońskiego mistrza Tomohirę Yajimę i wykonaną z 500 brylantów i 120 pereł, wartą 200 tysięcy dolarów. Wola obrony pracy dyplomowej w Akademii Spraw Wewnętrznych (pt. „Instytucja detektywa prywatnego i prywatnej agencji ochrony w systemie prawa rosyjskiego”) i perspektywa awansu do stopnia kapitana okazały się silniejsze niż obowiązek uczestniczenia w licznych imprezach charytatywnych i reklamowych związanych z tytułem najpiękniejszej. Detronizacja Oksany Fiodorowej zbiegła się z intronizacją Justyny Pasek. – Wszyscy szaleliśmy z radości – mówi chrzestny Justyny. – Najbardziej dumny był ksiądz Józef, który powtarzał, że jest dowód boskiej sprawiedliwości, skoro Polka (choć Panamka zarazem) i katoliczka ostatecznie zatryumfowała. Do Panama City, do Staszka nie mogłem się dodzwonić. Numer ten, ale po hiszpańsku tylko gadają. Media amerykańskie doniosły o zmianie na tronie, przedstawiając Justine Pasek jako Panamkę. W tym czasie byłem już w kontakcie z polską placówką dyplomatyczną w Panamie, urzędem charge d’affaires Marcina Popławskiego. Nie mamy w tym kraju samodzielnej ambasady. Reprezentuje nas ambasada w Kostaryce. Już pierwsze słowa rozmowy z pracownicą placówki panią Czesławą Jolantą Corodobą nie pozostawiały wątpliwości. Justyna nie tylko jest Polką z pochodzenia, ale także obywatelką RP, posiadaczką polskiego paszportu. Wiedzą o tym wszyscy Polacy w Panamie, a rodzina Pasków nie robi z tego tajemnicy. W materiałach Miss Universum trudno jednak było cokolwiek o tym znaleźć. Szczęśliwy Józef Pasek opowiada: – Pasków była w Wożuczynie jedna rodzina. Tato Antoni, mama Janina, ja rodzony w 1950 r. i brat cztery lata młodszy. Na świat przyszedł 8 maja i przyniósł sobie imię Stanisław. Ziemi było wszystkiego 3,6 ha. Trudno było z tego wyżyć i ojciec musiał pracować w cegielni. Cegłę w piecu układał. Mieszkaliśmy tak trochę na końcu świata. Do Tomaszowa Lubelskiego – 16 kilometrów, do Zamościa – 50, do Lublina – 120, a do Warszawy prawie 300… Józef Pasek poszedł do liceum, potem ukończył studium nauczycielskie w Zamościu i został nauczycielem matematyki. Stanisław poszedł do technikum samochodowego w Tomaszowie. W 1974 r. zdał maturę jako najlepszy w szkole i bez egzaminu wstępnego skierowano go na Politechnikę Warszawską. Tam też był najlepszy i zaproponowano mu studia na Uniwersytecie Politechnicznym w Charkowie, który może się poszczycić wysokim poziomem nauczania i… laureatem Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki, Lwem Landauem. W uczelni kształciło się wówczas wielu studentów z krajów socjalistycznych i Trzeciego Świata. Staszek zgodził się bez wahania. Brał to za przygodę życiową.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 40/2002

Kategorie: Świat