Młodzi bezrefleksyjni

Młodzi bezrefleksyjni

Mamy do czynienia z bardzo młodymi ludźmi, dla których to, co teraz się dzieje w Polsce, jest w porządku Przemysław Wojcieszek – rocznik 1974, reżyser filmowy i teatralny, scenarzysta We wchodzącym na ekrany „Knives Out” jako pierwszy reżyser w Polsce rozliczasz rodaków z podejścia do imigrantów, punktujesz ksenofobię, rasizm, uprzedzenia i głupotę. Utożsamiasz się z lewicą? – Bardzo dobrze znam tzw. kodowców czy skrajną lewicę, spotykam tych ludzi, rozmawiam z nimi, dyskutuję. Ale patrzę na świat inaczej niż oni. Nie chcę w filmach opowiadać się po żadnej stronie politycznej barykady. Jedyne, na czym mi zależy, to pozostać autentycznym. Przy „Knives Out” spotkałem się z ocenami, że sądy wypowiadane przez postacie są bełkotliwe i niepogłębione. Oczywiście bohaterowie mogliby siedzieć przy stole i wymieniać takie pogłębione opinie. Napisanie tego nie byłoby wielkim problemem, natomiast myślę, że byłoby to nie do zniesienia dla widza. My przecież tak ze sobą nie rozmawiamy, tym bardziej że jest to opowieść o ludziach niedojrzałych mentalnie. Ich poglądy pochodzą głównie z internetu i prasy brukowej. Są karykaturalni, ilustrują nasilający się dziś poważny problem, czyli wzrost nacjonalizmu i ksenofobii. Boję się, że to jest nie do zatrzymania. A mimo to prawie zagłosowałem na PiS w ostatnich wyborach. Dlaczego? – Po prostu byłem mocno rozczarowany Platformą Obywatelską, a ta cała drobnica lewicowa mnie nie pociąga. Tworzą ją ludzie, których znam i lubię, ale wydaje mi się, że w tym społeczeństwie nie mają żadnych szans, bo Polacy nie są specjalnie zakochani w demokracji. Jej tradycje są u nas bardzo słabe. Społeczeństwo tęskni za silnym politykiem, który będzie to wszystko mocno trzymał. Opowiedz o rozczarowaniu PO. – Według mnie to zawsze była opcja dla dorobkiewiczów. Paru reżyserów teatralnych zbudowało na tym karierę w ostatniej dekadzie. Łatwo przyszło im się nabijać z klasy średniej, z ludzi, którzy próbują się dorobić po raz pierwszy w swoim pokoleniu. Łatwo wyśmiać to, że ktoś jest nuworyszem, ale trudniej zrozumieć jego tęsknoty i chęć zbudowania własnej tożsamości. A przecież każdy potrzebuje ideologii, prostych znaków i symboli, do których może się odwołać i które utwierdzą go w tym, kim jest. Błędem było, że ta formacja liberalno-lewicowa, tak ją nazwijmy, była aideologiczna. A ludzie chcą ideologii? – Ludzie muszą mieć ideologię, żeby się zdefiniować. Nieważne, czy się definiują przez symbole, przez postacie historyczne czy prądy. Papież, Wałęsa, Kaczyński, Smoleńsk, brzoza – te proste znaki zastępują kilkadziesiąt książek, na przeczytanie których większość ludzi nie ma czasu; nie ma też predyspozycji intelektualnych, żeby coś z nich zrozumieć, a co za tym idzie, zrozumieć coś ze świata, który ich otacza. Nie da się prowadzić skutecznej polityki na bazie tego, że w kranie leci ciepła woda. Za rządów PiS też leci ciepła, a może nawet cieplejsza, bo ludzie mają jeszcze więcej kasy. Natomiast potrzeba im prostych haseł, symboli, prostego komunikatu, czego PO nie zaoferowała. Dlaczego tak bardzo tych symboli potrzebujemy? – Świat jest skomplikowany i ciągle zachodzą w nim niepokojące procesy. Dziś ludzie boją się o bezpieczeństwo swoje i swoich dzieci, a także o swoją i ich przyszłość, kiedy pojawia się niezrozumiałe dla nich zjawisko masowej emigracji z kraju ogarniętego wojną. Dlatego łatwiej im sprzedać to jako zagrożenie dla przyszłości ich i ich dzieci. Oczywiście nikomu nie chce się sprawdzić, czy to nie jest wierutna bzdura. A jest, bo mówimy o Syryjczykach, czyli stosunkowo dobrze wyedukowanym, zeuropeizowanym społeczeństwie. Wystarczy obejrzeć zdjęcia uchodźców, żeby się przekonać, że są ubrani w to samo, co my, mają te same gadżety. Ci, których na to nie stać, zostali w kraju i są skrupulatnie zarzynani. Budowanie atmosfery zagrożenia, prymitywnej i rasistowskiej propagandy, według której ci uciekający przed wojną ludzie przyjeżdżają do Europy, żeby nam poderżnąć gardła i zgwałcić córki, okazało się bardzo skuteczne, bo Polacy o Syrii nic nie wiedzą. Zaczęliśmy się bać nagle czy jakieś momenty szczególnie się przyczyniły do wzbudzenia strachu? – Sytuacja na Ukrainie pokazała nam, że wszystkie umowy międzynarodowe są g… warte i tak naprawdę silniejszy zawsze stawia na swoim. W związku z czym wszyscy się wystraszyli. Utraciliśmy wiarę w to, że sojusze militarne w czymś nam pomogą. Pojawiła się w społeczeństwie tęsknota za Macierewiczem, człowiekiem, który robi groźne miny i udaje, że jest mocny. Druga kwestia to zręcznie rozegrany przez media prawicowe strach przed imigrantami.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2017, 2017

Kategorie: Wywiady