Mozart na kozetce

Mozart na kozetce

Niemiecki naukowiec poddał psychoanalizie genialnego kompozytora

Mozart przechodził fazę oralną i analną, cierpiał na lęki kastracyjne, miał kompleks Edypa, dręczyły go sadystyczne konwulsje wrażliwej duszy. Do takiego przynajmniej wniosku doszedł dr Bernd Oberhoff, specjalista od psychoanalizy muzyki z Münster.
Wydawało się, że o genialnym kompozytorze z Salzburga napisano wszystko. A jednak Oberhoff zaskoczył recenzentów i czytelników. Poddał bowiem Mozarta, a raczej jego utwory instrumentalne i opery, klasycznej psychoanalizie Zygmunta Freuda. Wykorzystał także nowe teorie, opracowane przez brytyjsko-austriacką specjalistkę od psychoanalizy małych dzieci, Melanie Klein.
Niektórzy biografowie twórcy „Don Giovanniego”, tacy jak Maynard Solomon, uwzględniali w swych pracach elementy freudowskiej psychoanalizy, jednak Oberhoff napisał dzieło monumentalne. Książka „Mozart. Eine psychoanalytische Studie” ma 681 stron i obiecuje „zstąpienie do tych wewnętrznych przestrzeni osoby kompozytora oraz jego utworów, do których nikt jeszcze nie dotarł”. Gazety w Wiedniu uderzyły na alarm – podstępny niemiecki publicysta zamierza skompromitować austriackiego geniusza. Ale Oberhoff niewątpliwie napisał swe dzieło z miłości do Mozarta, ponadto doszedł do wniosku, że kompozytor „Eine kleine Nachtmusik” był w zasadzie normalny, w porównaniu chociażby z takim Richardem Wagnerem. „Ten to był prawdziwym potworem”, zapewnia naukowiec z Münster.
Przeciętny czytelnik uzna jednak, że normalność Wolfganga Amadeusza została zakwestionowana. Cały rozdział poświęcony został np. markizowi de Sade, który rozpowszechnił pogląd, że sadystyczne inklinacje są naturalnym składnikiem psychiki każdego człowieka. Dr Oberhoff uznał tę koncepcję za słuszną i tropił sadystyczne tendencje w twórczości kompozytora. Stwierdził, że skatologiczne wybryki w listach, które Mozart napisał do swej kuzynki Marii Anny Tekli, zwanej Bäsle, („Teraz życzę dobrej nocy, proszę srać, aż łóżko podskoczy”), są niewątpliwym świadectwem sadyzmu analnego, a popularne w rodzie Mozartów strzelanie z bolców to z pewnością dowód na podświadomy

sadyzm oralny i analny.

Największe wstrząsy psychiczne kompozytor przeżywał po śmierci matki – Anna Maria Mozart zmarła w Paryżu w 1778 r. Być może czuł się odpowiedzialny za jej śmierć. Takie zarzuty stawiał mu ojciec, Leopold Mozart. Ale dr Oberhoff przypuszcza, że skomplikowany stosunek Wolfganga Amadeusza do matki zaczął się już wcześniej – od razu po urodzeniu. Anna Maria miała za mało mleka i niemowlę trzeba było karmić kleikiem z jęczmienia. Być może maleńki Mozart spędził zbyt mało czasu przy kojącej matczynej piersi – przypuszcza dr Oberhoff. Zgodnie z freudowską teorią, na taką sytuację maleńkie dzieci reagują podświadomym gniewem i pragnieniem zemsty na rodzicielce.
Także w podświadomości Mozarta pojawiły się takie tendencje. Później poprzez swe kompozycje „próbował odtworzyć w całej doskonałości matkę, którą zranił lub zniszczył przez swe sadystyczne impulsy”, uważa psychoanalityk z Münster.
Ale także relacja muzycznego geniusza z ojcem była skomplikowana. Leopold Mozart często ganił syna za marnotrawstwo

i lekkomyślne życie.

Kompozytor bronił się twórczością. Opera „Idomeneo, król Krety” (1781) opowiada właściwie o miłości między księżniczką Ilią a królewiczem Idamante. Z libretta można jednak wywnioskować, że także Idomeneo, ojciec Idamante, jest zainteresowany Ilią. Oberhoff interpretuje tę konstelację jako klasyczny konflikt Edypa. Ilia symbolizuje powrót matki z okresu wczesnego dzieciństwa, w której zakochany jest syn. Pragnie on zamordować ojca, odczuwa przy tym lęk przed kastracją z jego strony. Kiedy Idomeneo pragnie złożyć syna Neptunowi w ofierze, Mozart broni go muzyką. Gdy Idamante wyrusza, aby stoczyć walkę z morskim potworem, rozlegają się kaskady potężnych dźwięków.
Jeszcze mocniej Wolfgang Amadeusz uderzył w ojca w operze „Uprowadzenie z seraju” (1782), w której po raz pierwszy osobiście kształtował libretto. Jeden z głównych bohaterów, Osmin, wesoło wyśpiewuje: „Najpierw ścięty, potem powieszony, potem nadziany na gorące pręty, a potem spalony…”. Dr Oberhoff nie ma wątpliwości, że w ten sposób kompozytor zamierza wyładować swą „edypowo-agresywną energię” przeciwko tatusiowi. Leopold Mozart zmarł w 1787 r. Syn zareagował dziwnym w takich okolicznościach, lekkim, niemal koronkowym divertimento „Ein musikalischer Spaß” (Żart muzyczny, KV 522). Bernd Oberhoff uważa, że był to ostatni „atak kastracyjny” przeciwko ojcu. Utwór ten tak naprawdę powinien nosić tytuł „Ein musikalischer Hass”, czyli „Muzyczna nienawiść”.
Bez wątpienia przyszli biografowie Mozarta będą musieli uwzględnić psychoanalityczne interpretacje Oberhoffa. Wypada się jednak cieszyć, że dociekliwy niemiecki naukowiec zajmie się teraz mrocznymi tajnikami duszy Wagnera, a nie naszego Chopina.

 

Wydanie: 2008, 41/2008

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy