Myszy doktora Frankensteina

Myszy doktora Frankensteina

Naukowcy chcą stworzyć gryzonia z mózgiem pełnym ludzkich komórek

Eksperymenty przeprowadzane na myszach łamią kolejne tabu. Badacze zapewniają, że dzięki temu w przyszłości pokonane zostaną choroby będące plagą ludzkości. Etycy jednak biją na alarm – umieszczanie materiału genetycznego Homo sapiens w mysich komórkach jest praktyką godną doktora Frankensteina.
Chimera to przerażająca istota z mitologii greckiej, z głową lwa, torsem kozy i wężem jako ogonem. Obecnie naukowcy w laboratoriach próbują tworzyć inne chimery – stworzenia z wszczepionymi genami lub całymi chromosomami człowieka. Zespół specjalistów brytyjskich z Narodowego Instytutu Badań Medycznych i Instytutu Neurologii w Londynie po 13 latach prób odniósł spektakularny sukces – wyhodował myszy z niemal kompletnym ludzkim chromosomem 21, liczącym około 225 genów. Naukowcy od 15 lat

wszczepiali myszom ludzki materiał genetyczny,

ale były to tylko pojedyncze geny. Zespół londyńskich badaczy najpierw wyizolował chromosom 21 z ludzkich komórek, następnie umieścił je w komórkach macierzystych z embrionów mysich. (Komórki macierzyste występują we wczesnym okresie rozwoju embrionalnego i mają zdolność przekształcenia się w komórki prawie wszystkich tkanek). Te komórki macierzyste, w których ludzki chromosom „się przyjął”, zostały wszczepione w mysie embriony, a te – w macice mysich matek-nosicielek. Gryzonie, które przyszły na świat, miały ludzki chromosom, jak również zdolność przekazywania go swemu potomstwu. Prowadzący eksperyment Elizabeth Fisher i Victor Tybulewicz podkreślają, że takie supermyszy mają kapitalne znaczenie w badaniach nad zespołem Downa, z którym rodzi się mniej więcej co 700 dziecko. Osoby dotknięte zespołem Downa są nosicielami dodatkowego chromosomu 21. U ludzi dotkniętych tą chorobą występują deformacja twarzy i powiek, niedorozwój fizyczny i umysłowy, a także skłonność do niektórych schorzeń, takich jak białaczka, choroba Alzheimera czy też wady serca. Poddane genetycznej manipulacji gryzonie rozwinęły prawie wszystkie objawy zespołu Downa. Londyńscy badacze zamierzają kolejno „wyłączać” poszczególne geny w chromosomie 21, aby sprawdzić, które z nich są odpowiedzialne za dany symptom choroby. Fisher i Tybulewicz podkreślają, że ponieważ z wiadomych względów nie mogą przeprowadzić takich doświadczeń na ludzkim embrionie, muszą zadowolić się myszami. Działacze brytyjskiego Stowarzyszenia Zespołu Downa przyjęli eksperyment z zadowoleniem, aczkolwiek podkreślili, że będzie miał tylko wartość poznawczą i nie doprowadzi do opracowania nowych lekarstw czy metod terapii. Gorąco zaprotestował natomiast David King z organizacji Human Genetics Alert. Jego zdaniem, rzekomy przełom został dokonany zbyt wielkim kosztem. Stworzenie organizmu z całym chromosomem pochodzącym od innej istoty oznacza nowy poziom inżynierii genetycznej. Możemy zadać pytanie:

czy to jeszcze jest mysz?

A może włożyć jeszcze kilka ludzkich chromosomów? W końcu trzeba będzie się zastanowić, czy nie przyznać temu dziwnemu stworzeniu praw człowieka! Naukowcy argumentują, że nowa rewolucyjna technologia przeznaczona jest do eksperymentów tylko na zwierzętach. Ale przecież można ją zastosować także na ludziach. Czy w przyszłości nie zostanie wykorzystana do praktyk eugenicznych, do stworzenia „nowego, wspaniałego człowieka”, irytuje się King.
Z pewnością etycy mają powody do niepokoju.
W Izraelu badacze umieścili ludzkie komórki macierzyste w embrionach kurczaków. W Szwajcarii stworzyli myszy z ludzkim systemem odpornościowym. W amerykańskim stanie Minnesota – świnie z krwią bardzo podobną do ludzkiej, w Newadzie – owcę z „prawie ludzką wątrobą” (te humanoidalne organy zwierząt mają być w przyszłości stosowane do przeszczepów). Zwłaszcza myszy są wdzięcznym obiektem dla badaczy usiłujących przekroczyć kolejne granice poznania. Gryzonie szybko się rozmnażają, nie budzą wielkiego współczucia obrońców praw zwierząt, a ich aparat genetyczny w pewnym stopniu przypomina ludzki. Niemal co tydzień pojawiają się informacje na temat „fascynujących” wyników eksperymentów prowadzonych na myszach. Na początku września neurolog Aileen Anderson i jej zespół z Uniwersytetu Stanu Kalifornia w Irvine poinformowali o uleczeniu sparaliżowanych myszy. 68 zwierzętom z uszkodzonym rdzeniem kręgowym wstrzyknięto 75 tys. komórek z ludzkich embrionów pochodzących z aborcji. Wynik określony został jako zdumiewający. W rdzeniach kręgowych myszy znów utworzyły się nie tylko komórki nerwowe, lecz także mielina, biała, tłuszczowa substancja izolacyjna umożliwiająca neuronom komunikowanie się. Myszy, które w wyniku obrażeń kręgosłupa ledwo się wlokły, po tej terapii znów zaczęły żwawo się poruszać.
Niestety, od takich optymistycznych wiadomości do skutecznej terapii ofiar wypadków droga jest bardzo daleka. Mimo pewnego podobieństwa genetycznego obowiązuje bowiem zasada: „Człowiek to nie jest duża mysz”. To, co pomogło gryzoniom,

wcale nie musi okazać się korzystne dla ludzi.

Naukowcy nie szczędzą zatem sił, aby za pomocą inżynierii genetycznej laboratoryjne myszy jak najbardziej „uczłowieczyć”. Najdalej posunął się Amerykanin Irving Weissman ze Stanford University, współzałożyciel firmy StemCells Inc (Komórki Macierzyste). Celem jego badań jest stworzenie myszy, których mózg składa się w stu procentach z ludzkich neuronów. Taki minimózg ludzki okaże się znakomitym obiektem do badań nad nowotworami czy chorobami Alzheimera i Parkinsona, argumentował Weissman, który trudzi się nad stworzeniem „myszy mózgowców” już ponad dwa lata. Jego inicjatywa wywołała konsternację na uczelni. Powołano specjalną radę doradczą, która ma powstrzymać eksperyment, jeśli supergryzoń będzie wykazywał zbyt ludzkie cechy. Przewodniczący tego gremium prawnik Henry Greely oświadczył: „Jeśli mysz stanie na tylnych łapach i powie: „Cześć, jestem Miki!”, będziemy bardzo zmartwieni”. Greely przyznaje, że taka możliwość jest mało prawdopodobna. Mózg mysi jest tysiąc razy mniejszy od ludzkiego i zbudowany inaczej. Trudno sobie wyobrazić, aby supergryzoń zaczął myśleć jak człowiek. Ale wątpliwości pozostają. Dlatego „myszy mózgowce”, jeśli uda się je wykreować, zostaną dokładnie prześwietlone jeszcze przed urodzeniem. Jeśli np. w mózgu mysim pojawi się kora wzrokowa przypominająca ludzką lub zniknie receptor odbierający sygnały z wąsów, embriony będą natychmiast zniszczone.
Co bardziej ambitni badacze uważają natomiast, że doświadczenia na gryzoniach to zbyt daleka droga. Różnica genetyczna między myszą a człowiekiem jest przecież 60 razy większa, niż między homo sapiens a jego najbliższym kuzynem w świecie zwierząt – szympansem. Dlaczego zatem nie potraktować ludzkimi komórkami embrionalnymi małp człekokształtnych? Pierwsze tego rodzaju eksperymenty przeprowadzono w 2001 r. – embriony małp otrzymały dawkę ludzkich komórek macierzystych. Kolejne doświadczenia są w trakcie. Etyczne i naukowe następstwa takich szokujących projektów naukowych omawiał latem tego roku panel 22 etyków i badaczy na uniwersytecie Johna Hopkinsa w Baltimore. Jak zwykle, eksperci nie doszli do zgody, lecz tylko do „wnikliwej” konkluzji, że takie doświadczenia trzeba prowadzić ostrożnie. Z pewnością w laboratoriach państw niezbyt przejmujących się zasadami etyki zachodniego świata trwają już prace nad „udoskonalaniem” człekokształtnych. Mysz nie przemówi ludzkim głosem, ale teoretycznie możliwe jest stworzenie szympansa, który przedstawi się radośnie: „Cześć, małpa jestem!”. A może zapyta: „Czy ja też jestem człowiekiem?”.

 

Wydanie: 2005, 42/2005

Kategorie: Nauka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy