Rusofobia jest niewyczerpywalnym źródłem paliwa dla polskiej prawicy 16 sierpnia na portalu Prawa i Sprawiedliwości nie znalazła się informacja o patriarsze Cyrylu, który przybył do Polski, by podpisać z przewodniczącym Konferencji Episkopatu Polski abp. Józefem Michalikiem przesłanie o pojednaniu Polaków i Rosjan. Zamieszczono za to – przedrukowaną z „Gazety Polskiej Codziennie” Tomasza Sakiewicza – wiadomość opatrzoną groźnym tytułem „Gazprom odcina nas od Zachodu”. Jarosław Kaczyński w ostatnich tygodniach wygasił publiczną aktywność. Dziennikarze spekulują: opiekuje się sędziwą matką, a może szykuje – jak każdego lata – wielką jesienną ofensywę. Prezes nie powiedział, co myśli o pojednawczym pomyśle Patriarchatu Moskiewskiego i Episkopatu Polski. Nie zareagował na apel abp. Michalika, by nie rzucać pochopnych oskarżeń w sprawie katastrofy smoleńskiej, nie wykopywać kolejnej przepaści między Rosjanami i Polakami. Nie sprowokowały go nawet słowa hierarchy: „Nie znamy prawdy o katastrofie smoleńskiej”. Przecież Jarosław Kaczyński o tę prawdę walczy, bo, jak mówił 10 sierpnia, w czasie kolejnej miesięcznicy na Krakowskim Przedmieściu, „Polska nie będzie wolna, jeśli prawda o Smoleńsku nie wyjdzie na jaw”. Ofiary katastrofy po raz kolejny nazwał poległymi. W języku polskim to słowo oznacza tych, którzy zginęli w walce. Agent Putina Prezes nie musiał mówić, co myśli o zbliżającej się wizycie. Zrobili to politycy i publicyści, którzy „myślą Kaczyńskim”. Tego samego dnia, gdy na Krakowskim Przedmieściu odprawiono – jak obliczył prezes PiS – 29. mszę i urządzono 28. marsz ku czci ofiar Smoleńska, Jacek Karnowski, szef portalu wPolityce.pl, napisał: „Decyzja o przygotowaniu i podpisaniu przesłania jest bardzo ryzykowna. Przede wszystkim dlatego, że współczesna Rosja, stosunki polsko-rosyjskie, Cerkiew prawosławna oraz liczne postaci funkcjonujące na styku Wschód-Watykan to strefa cienia, szara strefa, nasycona aktywnością dawnych i obecnych służb specjalnych. Trudno tu rozróżnić, co jest uczciwą intencją wypływającą z wiary, a co misterną grą służb specjalnych i ich agentury (lub wręcz oficerów kadrowych)”. Wiarygodność patriarchy jako partnera dialogu podważył ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski: „To był człowiek, który współpracował z KGB”, a do Polski przyjechał nie jako zwierzchnik Cerkwi, lecz jako „wysłannik Putina”. Jan Pospieszalski w „Super Expressie” także prześwietlił rosyjskiego hierarchę: „Znamy biografię Cyryla I – człowieka uwikłanego we współpracę z tajnymi służbami. Hołubienie tego człowieka i przypisywanie mu specjalnej roli w pojednaniu Kościołów jest widzeniem rzeczy nie w ich realnym kształcie, lecz na wyrost”. Jeszcze mniej subtelna, za to konkretniejsza, była „Gazeta Polska Codziennie”. Ostrzegała czytelników głosem Walerii Nowodworskiej, znanej działaczki opozycyjnej w okresie radzieckim: „Cyryl jest sprzymierzeńcem Putina i jego czekistów. Więc można oczekiwać, że podczas wystąpień na tematy polityczne patriarcha będzie bronił pozycji Moskwy”. Słowa Nowodworskiej o agenturalnej działalności patriarchy potwierdził temu tytułowi redaktor portalu norweskiego Felix Corley: „Jak wynikało z archiwów KGB, do których dotarłem w latach 90., patriarcha Cyryl posługiwał się za Sowietów kryptonimem Michajłow”. Ponad głowami katolików Czytelnicy prawicowych portali – bez żadnej subtelności – lustrowali abp. Michalika, przyporządkowując mu odpowiedni kryptonim TW. Sprowadzano wizytę patriarchy do spotkania agentów, zarzucano episkopatowi zdradę: „Kościół Zefira, Filozofa, księdza Celebryty, biskupa Libertyna i kardynała Wazeliny nie jest moim Kościołem. Skończycie jak Cerkiew rosyjska, przybudówka Kremla pogardzana przez naród, z którym już dawno utraciliście kontakt” (fragment postu „Z dedykacją dla episkopatu i TW Zefira”, pochodzącego z portalu Niezależna.pl). To wyczulenie na agenturę i zdradę zaszczepił prezes Kaczyński, który jest przekonany, że scenariusz wydarzeń roku 1989 r. w Polsce został napisany w Moskwie i wciąż straszy wpływową „partią rosyjską” w naszym kraju. W wywiadzie dla „Gazety Polskiej” w kwietniu prezes PiS wskazywał na jej siłę: „Litwini twierdzą, że na ich terenie działało przynajmniej 3 tys. agentów rosyjskich. Ilu było u nas? Nie znam takich danych, ale nie sądzę, by było ich tu mniej”. Agenci w sutannach nie są dla obozu PiS czymś niezwykłym. Dawnych zdemaskował w „Wieszaniu” Jarosław Marek Rymkiewicz, współczesnych – ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Ten ostatni podważył wiarygodność nie tylko patriarchy, ale także samego przesłania, wskazując na „konspiracyjny” tryb, w jakim miał powstawać: „Ten dokument nie został poprzedzony dyskusją wewnątrz Kościoła katolickiego i wierni









