Nadgorliwi i niesprawiedliwi – rozmowa z prof. Zbigniewem Ćwiąkalskim

Nadgorliwi i niesprawiedliwi – rozmowa z prof. Zbigniewem Ćwiąkalskim

Zdarza się, że prokuratorzy chcą oskarżać za wszelką cenę, wbrew racjonalnym argumentom Prof. Zbigniew Ćwiąkalski – adwokat, doktor habilitowany nauk prawnych, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Przemyślu, w latach 2007-2009 minister sprawiedliwości i prokurator generalny. Rozmawia Andrzej Dryszel Czy w swojej karierze często stykał się pan z rażącymi pomyłkami organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości? – Można powiedzieć, że każde uniewinnienie jest pomyłką prokuratury lub, jeśli nastąpi w wyższej instancji, sądów, które wcześniej wydały zaskarżony wyrok. Takie sytuacje się zdarzają. Broniłem np. pilota śmigłowca zniszczonego w katastrofie podczas powrotu z akcji ratowniczej, prowadzonej po zejściu lawiny, która porwała tyskich licealistów i spowodowała śmierć ośmiu osób. Silniki zgasły, prokuratura oskarżyła pilota, że nie włączył odladzania (przy rozbiciu się tego śmigłowca nikt nie zginął). Sąd uniewinnił go jednak, uznając, że absolutnie była to wada maszyny, a nie błąd ludzki. Czy zdarza się, że prokuratorzy chcą oskarżać za wszelką cenę? – Oczywiście, że tak. I to wbrew racjonalnym argumentom. Czasem z powodu nadmiernego przywiązania do sprawy, czasem w wyniku niewiedzy czy nadgorliwości. Często kończy się to umorzeniem postępowania jeszcze przed rozprawą, gdy sąd uznaje, że oskarżenie jest pozbawione wszelkich podstaw. Broniłem kiedyś biznesmena z Włoszczowy, który został oskarżony na podstawie całkowicie nielegalnie uzyskanych podsłuchów. Nie dość, że były nielegalne, to jeszcze nie znaleziono w nich niczego obciążającego. Tłumaczyłem prokuratorowi, że nie ma z tym szans w sądzie. Odpowiedział: „A, lepiej niech to sąd sprawdzi”. Oczywiście w sądzie sprawa padła z hukiem. Prokuratorzy za często mówią sobie: „Co będę się zastanawiał, najwyżej sąd mi to odwali, do mnie nikt nie będzie mieć pretensji”. Prokuratorzy uważają, że gdy sąd uniewinni oskarżonego lub umorzy sprawę, nie można mówić o ich błędach. Taka jest rola oskarżyciela – on ma oskarżać, a sąd powinien ocenić zasadność oskarżenia. – Prokurator jest nie tylko oskarżycielem, lecz także rzecznikiem praworządności. Trzeba tu patrzeć na skutki swoich zachowań. Bardzo wiele jest choćby spraw gospodarczych, w których podejrzany zostaje aresztowany, cała jego kariera zawodowa i często życie rodzinne zostają zniszczone, firma upada – i po wielu latach dochodzi do uniewinnienia. Tyle że wtedy ta osoba często jest wrakiem człowieka i nie ma szans na powrót do normalnego życia. Mówienie: „Trudno, taka jest specyfika naszej pracy”, dla mnie jest nie do przyjęcia. Z drugiej strony osoby niezadowolone z decyzji sądu czy prokuratury niekiedy chcą od razu występować z doniesieniem o popełnieniu przestępstwa z art. 231 kk (przekroczenie uprawnień lub niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariusza publicznego), co często jest pozbawione jakichkolwiek podstaw. Zawsze przecież może się zdarzyć, że sąd drugiej instancji uniewinni oskarżonego skazanego w pierwszej. Czym są spowodowane błędy i nieprawidłowe działania ludzi mających strzec praworządności? – Przyczyny są różne, nie wszystkie obciążają prokuraturę i sądy. Jeśli świadek kłamie, ktoś tworzy fałszywe dowody wyglądające jak prawdziwe, do oceny których z całą powagą podchodzą prokuratorzy i sędziowie, nie można mówić o ich błędach. Świadek, który z premedytacją kłamie, może doprowadzić do skazania osoby niewinnej – i trudno w każdej sytuacji winić za to sąd. Ale zdarza się, że w sprawach gospodarczych prokuratorzy zlecają sporządzenie opinii za jak najmniejszą kwotę lub powołują biegłych nieznających się na współczesnym biznesie. Jeśli ktoś ma pieniądze i zamówi prywatną kontropinię, to czasem uda mu się podważyć stwierdzenia biegłego powołanego przez prokuraturę. Gdy nie ma takiej możliwości, często na takiej podstawie zostaje skazany. Czyli ten, kto jest bogaty, łatwiej doczeka się sprawiedliwości? – W niektórych sytuacjach tak. Stykałem się z sytuacjami, gdy biegły powołany przez prokuraturę przedstawiał opinię wręcz skandaliczną. Na szczęście klient mógł wyłożyć pieniądze na renomowaną firmę doradztwa gospodarczego, która tę opinię druzgotała, a prokuratura umarzała sprawę. Wielu oskarżonych jednak nie może sobie na to pozwolić. Wynik sprawy to także kwestia obrońców. Jedni mają lepszych, drudzy gorszych, jednemu obrońcy chce się walczyć, drugiemu nie. Na ogół, choć od tej zasady są wyjątki, mniej się chce tym adwokatom, którzy zostali wyznaczeni jako obrońcy z urzędu. Wreszcie wśród sędziów i prokuratorów też się zdarza niedbalstwo, brak wiedzy, nieudolność, nieumiejętność prowadzenia sprawy. Jak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 19/2012, 2012

Kategorie: Kraj