W najnowszym (1/2018) numerze Przeglądu polecamy

W najnowszym (1/2018) numerze Przeglądu polecamy

We wtorek, 2 stycznia, w kioskach 1. tegoroczny numer tygodnika PRZEGLĄD. Polecamy w nim: KRAJ W górę, w dół – polityczne wzloty, upadki, odkrycia i rozczarowania roku 2017 W minionym roku dużo się działo. A wszystko wskazuje, że była to jedynie przygrywka do tego, co przed nami. W ciągu roku awansowali lub umocnili swoją pozycję: Jarosław Kaczyński (Alfred Hitchcock polskiej polityki, bo zaczyna trzęsieniem ziemi, a potem akcja się rozkręca), Mateusz Morawiecki (Kaczyński wybrał go na premiera. Podobno po to, żeby ocieplić wizerunek pisowskiej Polski w Europie. Jeżeli to prawda, fatalnie spudłował), Katarzyna Lubnauer (czas pokaże, czy będzie odnowicielką Nowoczesnej, czy przeciwnie, złoży ją do grobu), trener Adam Nawałka (wywindował reprezentację Polski na siódme miejsce w rankingach światowych) i artysta kabaretowy Robert Górski (pokazuje grane postacie takimi, jakie są, na brutala). Obniżyli notowania: Beata Szydło (ulubienica pisowskiego ludu), Ryszard Petru, Jarosław Szarek (im dalej od PRL, tym bardziej IPN rośnie w siłę i znaczenie), Witold Waszczykowski (rozwalił polską dyplomację, skłócając nas, z kim się da i obrażając wszystkich wokół) i Mariusz Błaszczak (mógłby grać plutonowego MO bez charakteryzacji, byle tylko odpowiednio często się odzywał). Na zero należy ocenić: Andrzeja Dudę (miał swoich parę tygodni, kiedy postawił się Jarosławowi, wetując dwie z trzech ustaw sądowych, ale już wrócił na łono matki partii), Stanisława Piotrowicza (jego występy są jedną wielką reklamą Polski Ludowej ), Antoniego Macierewicza (niby trwa, ale już nie taki mocny jak rok temu), Tadeusza Rydzyka (jedyny na prawicy, który nie boi się Kaczyńskiego) i polskich narodowców (wciąż nie wyszli z kojca, do którego zagnał ich Kaczyński). W grupie „Rozczarowanie roku” znaleźli się: Grzegorz Schetyna (bije z niego cwaniactwo, a nie mądrość i refleksja), Adrian Zandberg (podobno coś knuje, ale robi to w tak wielkiej tajemnicy, że nikt o tym nie wie), Mateusz Kijowski (był jak 100 dolarów, a jest jak 10-groszówka), Piotr Gliński (w roku 2017 żona urodziła mu syna i na tym chyba koniec jego dokonań) i Stanisław Karczewski (jego ewolucja to kolejny dowód, jak polityka może dewastować umysł). Do „Nadziei roku” zaliczają się: Adam Bodnar (resztka europejskiej cywilizacji wśród hordy azjatyckich najeźdźców), Igor Tuleya (najbardziej znienawidzony przez PiS sędzia), Paweł Kasprzak (jeden z niewielu, którego pisowcy się boją, bo potrafi rozwalić im imprezę), Maciej Stuhr (świadomie wystawia się na strzał ) i… paski w TVP Info (kto je pisze?). Dekomunizacja Wilhelma Szewczyka Opierając się na ustawie o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego – zwanej potocznie ustawą dekomunizacyjną – oraz po zasięgnięciu opinii IPN wojewoda śląski Jarosław Wieczorek 13 grudnia 2017 r. wydał zarządzenie o zmianie nazwy placu Wilhelma Szewczyka w Katowicach na plac Marii i Lecha Kaczyńskich. Ale plac Szewczyka nie był reliktem komunizmu. W PRL był to plac Dworcowy i na plac Szewczyka przemianowały go władze solidarnościowe w 1991 r., tuż po śmierci pisarza. IPN w swojej opinii wymienił wszystkie funkcje Szewczyka, natomiast pominął jego twórczość. A przecież napisał on 60 książek o Śląsku – powieści, opowiadań, dramatów i esejów, w których bronił polskości Śląska oraz pokazywał oblicze niemieckiego panowania na tej ziemi. Był poza tym autorem 7 tys. artykułów, w których nie zawsze kadził władzom PRL. Wilhelm Szewczyk jest postacią, której z historii Górnego Śląska wykreślić się nie da. Obok wojewody Jerzego Ziętka, z którym ściśle współpracował, był w tamtym czasie najbardziej szanowaną osobą w regionie. To dlatego Ślązacy protestują przeciwko tej zmianie. WYWIAD Trudne powroty do Polski – Szkoły w Polsce nie są przygotowane do radzenia sobie z odmiennością, z dziećmi i młodzieżą niepasującymi do wzorca „dobrego ucznia” – twierdzi Joanna Grzymała-Moszczyńska, psycholożka, która zajmuje się przeciwdziałaniem dyskryminacji i uprzedzeniom w edukacji. – Ciekawe zresztą, kogo uważa się u nas za dobrego ucznia, bo z tym mają problem dzieci, które wcześniej chodziły do szkół np. w Skandynawii. Tam dobry uczeń zadaje dużo pytań i jest aktywny. Uczniowie próbują więc zachowywać się tak samo u nas. Mówią do nauczycieli po imieniu, podają rękę na dzień dobry. To nie spotyka się z entuzjazmem ani zrozumieniem szkoły.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2018, 2018

Kategorie: Kraj