Najpierw pańszczyzna, potem ojczyzna

Najpierw pańszczyzna, potem ojczyzna

Nadal dominującą rolę odgrywały potężne dwory, na których pracowali, a w zasadzie niewolniczo służyli, chłopi. „Kilkudziesięciu zaledwie książąt, hrabiów, baronów, z grupą potężnych magnatów – Sanguszków, Potockich, Czartoryskich i innych – skupia w swych rękach większość ziemi – zauważał Żychowski. – Feudałowie obok znacznej części ziemi ornej (ponad jedna czwarta całej powierzchni) mieli w swych rękach ogromne pastwiska i prawie wszystkie lasy”. Do roku 1848, a więc do chwili zniesienia pańszczyzny, liczbę dominiów w Galicji szacowano na niemal 3,3 tys., podległych im wsi było zaś ok. 546 tys. Do tego trzeba dodać jakieś tysiąc probostw, które również miały prawo do pobierania od chłopów opłat.

Co jednak z resztą szlachetnie urodzonych? „Niczym się nie różni od chłopa – sportretował zubożałego galicyjskiego szlachcica z połowy XIX w. współczesny mu kronikarz – chodzi w kapotach płóciennych lub sukiennych, czapkach baranich i z wywodem szlachectwa w kieszeni pogania woły albo jeździ za handlem na jarmarkach”.

Jedyne, czym taki szlachcic mógł się poszczycić, to poczucie wyższości nad chłopem. Dlatego opór wobec reform utrzymywał się w Galicji wśród wszystkich warstw szlachty. Jak notował w 1842 r. jeden z podróżujących po regionie, „tu wszystko idzie jeszcze po staremu, a jeśli gdzie, to w Galicji wstręt do wszelkiej nowości i zmiany, tudzież upór tak zwanych sławnych gospodarzy, krnąbrnie wytyka swe drogi”.

Chłopi, chociaż stanowili najliczniejszą grupę społeczną, byli pozbawieni większości praw. Wydłużała się za to lista ich obowiązków, z których za najważniejszy uznawano pracę na rzecz szlachty. Według obliczeń historyków, na jednego chłopa przypadało przeciętnie 31 dni robocizny ciągłej. Do tego od 24 do 49 dni pańszczyzny pieszej oraz czynsze, które podnoszono co roku. „W całej Galicji – pisał Żychowski – chłop oddawał dziedzicowi przeciętnie 50% swego dochodu z gruntu i robocizny, a oprócz tego płacił podatki na rzecz rządu w wysokości 14%. W rezultacie więc niewiele mu pozostawało”.

Trudno się dziwić, że wieś z rezerwą odnosiła się do jaśniepanów, którzy o wspólnocie narodowej przypominali sobie jedynie w okresie powstańczego uniesienia. Dokumenty z epoki dobitnie pokazują, jak bez najmniejszych skrupułów szlachta zwiększała swoje zyski kosztem najuboższej części społeczeństwa. Jeden z właścicieli „zamknął na 20 lat las”, co zupełnie pozbawiło chłopów drewna. Drugi zakazał swoim poddanym korzystać z łąk, stawów i części pola ornego, mimo że ci nadal odprowadzali za nie podatki. Przykłady można by mnożyć.

Chłopi wykorzystali chaos spowodowany wybuchem insurekcji krakowskiej, aby w końcu upomnieć się o swoje prawa. Zachęceni przez Austriaków zorganizowali własne oddziały, wszczynając antyfeudalne powstanie przeciwko polskiej szlachcie. Narastająca przez dziesięciolecia nienawiść wybuchła z olbrzymią siłą. Szacuje się, że rabacja galicyjska pochłonęła co najmniej 1,2 tys. ofiar, głównie pośród ziemian, urzędników i księży.

Jednocześnie wokół powstania chłopskiego z 1846 r. narosło wiele niejasności. Niestrudzeni budowniczowie mitu Polski szlacheckiej z lubością opowiadają o rżnięciu piłą czy wieszaniu szlachciców. Tak brutalne akty rzeczywiście się zdarzały, choć sprowadzenie całego buntu do bezmyślnego mordowania ziemian wypacza jego sens. Nie chodziło w nim bowiem o zwykły odwet za lata upokorzenia. Co prawda, chęć zemsty odegrała istotną rolę, jednak powstanie było przede wszystkim aktem desperacji ze strony chłopów, którzy mieli już dość upodlających warunków życia. Podczas gdy szlachta walczyła o niepodległość Polski, chłopi musieli najpierw wywalczyć wolność od pańszczyzny.

Szlachta z Austriakami

Wydarzenia z 1846 r. wymykają się tradycyjnej, uproszczonej wizji naszych dziejów z klarownym podziałem na bohaterów i złoczyńców. Trudno bowiem widzieć w szlachcie samych patriotów walczących o niepodległość Polski, a w chłopach jedynie żądnych krwi zdrajców. Jednym i drugim zdarzało się mordować z zimną krwią. Jedni i drudzy kolaborowali z Austriakami.

Żychowski przywołuje taką, wcale nie wyjątkową, historię: „W Zohatyniu (Sanockie) Józef Jakubowicz 21 lutego organizował obronę przed chłopami, objeżdżając pobliskie dwory, zbierając szlachtę do swego murowanego dworu, a równocześnie wysłał do cyrkułu po pomoc wojskową. W tym samym dniu przyjechał do Jakubowicza sąsiad, drobny szlachcic z Janowska, i namawiał go, by ogłosił zniesienie pańszczyzny, czego jednak Jakubowicz nie uczynił”.

Inny opis jest równie wymowny: „Właściciel Birczy Kowalski uzbroił służbę dworską oraz oficjalistów w broń palną. Zbrojnie uderzył na zgromadzonych we wsi chłopów i kilkunastu z tych, którzy najbardziej buntowali wieś, zamknął w lochach dworu. Równocześnie wysłał gońca do starosty Ostermana o pomoc wojskową”. Następnie przyszykował szubienice, aby dla przykładu powiesić kilku chłopów, w czym jednak przeszkodził mu przyjazd cesarskich żołnierzy.

Jeszcze długo po wydarzeniach z lutego i marca 1846 r. utrzymywały się animozje między chłopami a szlachtą. Mimo że nie było już powrotu do sytuacji sprzed powstania, ziemianie wciąż żyli przeszłością. Historyk Włodzimierz Borys przywoływał relację polskiego szlachcica z 1848 r., który „charakteryzował chłopa galicyjskiego jako stojącego na bardzo niskim poziomie rozwoju, naśmiewał się z jego prawa suwerennego i przyznawał, że chłopi podejrzewają w wyborach zdradę i nie ufają władzom”.

Chłopów wybranych do Konstytuanty wiedeńskiej polska szlachta okreś­lała mianem „łapichłopstwa”, całkowicie wykluczając współpracę z nimi, nawet w imię interesu narodowego. Było znamiennym paradoksem, że o reformę rolną w Galicji najgłośniej upominali się posłowie austriaccy i śląscy.

Zniesienie pańszczyzny

Zniesienie pańszczyzny – nakazem cesarskim w 1848 r. – niewiele zmieniło. Galicja pozostawała zacofanym, peryferyjnym regionem imperium habsburskiego. Stanisław Szczepanowski w wydanej w 1888 r. książce „Nędza Galicji w cyfrach” pisał m.in.: „Ogromna większość ludności u nas nie otrzymuje minimalnej ilości pokarmu, fizjologicznie potrzebnej do utrzymania sił i zdrowia. (…) To wszystko odbija się na cyfrach śmiertelności, że skutkiem epidemii i chorób przeciętna długość życia w Galicji wynosi tylko 27 lat, podczas gdy w Anglii 41 lat”. Statystyki te oczywiście nie dotyczyły najbogatszej szlachty.

Przepaść między chłopami a szlachtą powstała na długo przed 1846 r. Brak wsparcia wsi dla niepodległościowych zrywów wynikał nie tyle z nieświadomości narodowej chłopów, ile z ich wielowiekowego upodlenia, trwającego niezmiennie mimo wzlotów i upadków Rzeczypospolitej. Ciężko było podnieść sztandar z Bogiem i Ojczyzną po całym dniu niewolniczej harówki na pańskim polu.

Bibliografia:
Rabacja na Powiślu. Dziennik Marianny Pikuzińskiej i relacje chłopskie o krwawych wydarzeniach 1846 r., Tarnów 2006.
J. Rutkowski, Historia gospodarcza Polski (do 1864 r.), Warszawa 1953.
S. Szczepanowski, Nędza Galicji w cyfrach, Lwów 1888.
A. Tessarczyk, Rzeź galicyjska 1846 r. czyli szczegółowy opis dokonanych morderstw, rozbojów i łupieztw, Kraków 1848.
M. Tyrowicz, Jan Tyssowski i rewolucja 1846 r., Kraków 1986.
M. Żychowski, Rok 1846 w Rzeczypospolitej Krakowskiej i Galicji, Warszawa 1956.


Relacja Jana Słomki
Pamiętam jak przez sen, jak ojciec mój wpadł do izby – a właś­nie był u nas zabity wieprzek – i wołał do matki i babki: Gotujta tę wieprzowinę, niech dzieci jedzą i wszyscy, a resztę trza zakopać, bo rabacja idzie, to wszystko zabierą, a i nas zabić mogą!
Z późniejszych lat pamiętam dobrze, jak starci opowiadali u nas w domu i na różnych zabawach, że w owych dniach rabacji hrabia zwoływał gospodarzy ze wsi, należących do niego, i prosił, żeby byli razem z nim do obrony, jakby co wypadło. Gospodarze wszyscy przyrzekli, że pójdą w obronie i w zamkowej kuźni ładowali kosy i inną broń dla niego.
Jan Słomka, Pamiętnik włościanina. Od pańszczyzny do dni dzisiejszych, Kraków 1912

Zeznanie Jakuba Szeli
Nie robię to na własną rękę; gdzie panowie zostali zabici, tam uprawiamy pola, gdyż zbiory należą do nas; gdzie jednak panowie żyją, tam nic nie robimy, niech sami sobie radzą, gdyż my chcemy uiszczać się w pieniądzach zamiast odrabiać pańszczyznę.
M. Janik, Zesłanie Jakuba Szeli na Bukowinę, „Przegląd Współczesny” 1934, t. XLIX

Relacja Józefa Nocka
Gdy wnet miała nastąpić rabacja, szły wieści po wsi, że „panowie będą chłopów rżnąć, aby każdy przygotował widły, cepy i kosy i nie dał się panom zarżnąć”. Strach padł na ludzi i kopali jamy z dala od domów i tam miano się chować, gdy ten dzień nadejdzie. Kto to mówił pierwszy, nikt nie wiedział – ogólnie mówili wszyscy.
Józef Nocek, Co opowiadali ojcowie o rabacji w roku 1846, [w:] J. Sieradzki, Cz. Wycech, Rok 1846 w Galicji. Materiały źródłowe, Warszawa 1958

Relacja Andrzeja Szydłowskiego, szwagra Jakuba Szeli
Bartusiaka Michała zamknęli w areszcie na Fenerówce (blisko plebanii) i zakuli mu nogi w dwie ociosane belki i w piwnicy było do pół wody, a on w tych belkach zakuty stał dzień i noc po kolana, aż mu nogi gniły, a on cały zapuchł i Ksiądz Jurczak zaopatrzył go na śmierć i tam umarł za to, że nie przyszedł na czas z mąką z Pilzna.
Panowie wtedy byli źli aż strach, męczyli ludzi niewinnych. Za to, jak kto przy żniwie ustawał na pańskim, bili po 10-20 kijów. Za zamordowanie chłopa przy żniwach rządca odsiedział jedynie 48 godzin.
Władysław Piątek, Dzieje parafii Siedliska Bogusz od XIV do XXI wieku, Tuchów 2010

Relacja starosty sanockiego
Niektóre gminy są tak zuchwałe, iż wyraźnie oświadczają, że nie stawią się do roboty pańszczyźnianej bez względu na to, co nastąpi. Prosi tedy o posiłki wojskowe, zwłaszcza że rozeszła się wieść o mających nastąpić w Wielki Piątek rozruchach chłopskich, a odległa tylko o pół mili od Sanoka gmina Trepcza zaczęła już dzielić między chłopów grunty pańskie i dla siebie uprawiać, ponieważ burzyciele i to także gminom przyrzekli.
M. Żychowski, Rok 1846 w Rzeczypospolitej Krakowskiej i Galicji, Warszawa 1956

Relacja starosty jasielskiego
Chłopi donosili do urzędu o ruchu powstańczym szlachty. Nie doprowadziło ich do tego przywiązanie do rządu, ale obawa, że dostaną się pod samowolę i panowanie starych rządów polskich. Od tej reguły są nieliczne wyjątki.
M. Żychowski, Rok 1846 w Rzeczypospolitej Krakowskiej i Galicji, Warszawa 1956

Strony: 1 2

Wydanie: 13/2016, 2016

Kategorie: Historia

Komentarze

  1. Emano
    Emano 11 września, 2020, 12:20

    Kolejny narzekacz. Prawda jest taka że to co wiemy o tamtych czasach to jest przeważnie „g*wno prawda”. Czytając już setny raz z kolei o tym że „najcięższa jest dola chłopa” wychodzę z przekonania że oświeceniowcy a potem komuniści stworzyli celowo obraz gnębionego chłopa żeby pasowało do ich poglądów politycznych. Historia zawsze była zakładnikiem bieżącej polityki i historię tą przeważnie tworzyli przywódcy oddziałów zwycięskiego plebsu. Że niby chłop oddawał 50% swoich dochodów? W książce Piotra Guzowskiego „Chłopi i pieniądze w czasach średniowiecza i nowożytności” są przedstawione badania z których jasno wynikało że kmieć, zagrodnik czy innych chłop musiał odrobić, oddać albo śpięniężyć od 10 do 20% z całości produkcji rolnej aby pokryć wszelkie świadczenia na rzecz pana, państwa i kościoła. Dodatkowo chłopi sami kupowali i sprzedawali swoje gospodarstwa a feudał jako dziedziczny zwierzchnik terytorialny lub jakiś jego urzędnik jedynie zatwierdzał te transakcje w księdze ziemskiej albo gromadzkiej. Co jednocześnie oznacza że chłopi jeszcze na długo przed kapitalizmem i tym całym pseudo-uwłaszczeniem byli uznawani za właścicieli swoich gospodarstw. Ta reforma pseudo-uwłaszczeniowa kazała chłopom wykupować chałupy które i tak od dawna były uznawane za ich własności dziedziczne ufundowane na staropolskim prawie zwyczajowym. Zlikwidowano jedynie własność tradycyjną opartą na zwyczaju i przerobili ją na własność kapitalistyczną i burżuazyjną czyli tą z której posiadania nie wynikają żadne obowiązki a właściciel środków produkcji i narzędzi pracy to samowolny posiadacz który może sobie pracować kiedy chcę i nie musi w ogóle osobiście tą własnością zarządzać. Po prostu własność kapitalistyczna tak samo jak socjalistyczna to fikcja. Dajmy na to że właścicielem dużej fabryki jest anonimowa spółka akcyjna, państwowo albo społeczeństwo czyli właściwie kto? Lichwa. I tylko po to była ta cała reforma uwłaszczeniowa która była tak naprawdę wywłaszczeniem. Im dalej od kapitalizmu i bliżej do feudalizmu tym więcej kmieci i innych chłopskich gospodarstw. Im bliżej kapitalizmu i dalej od feudalizmu tym mniej kmieci i coraz większe rozwarstwienie stanu chłopskiego. Kilku bogatych chłopów wykupiło ziemię od tych biedniejszych i zamienili się w wiejską burżuazję. Natomiast masy tych biedniejszych uciekło do miasta aby zasilać podmiejski proletariat. Potomkowie dawnych kmieci zostali zmienieni w nędzarzy. Potem jeszcze przyszedł socjalizm i komunizm który pozbawił chłopa już całkowicie realnej własności i dał mu przywilej do bycia sądzonym przez trójkę NKWD która nie pozwalała mu opuszczać kołchozu ale o tym komuniści nic nie piszą. Dlatego wolą wymyślać bajki o złych panach żeby odwrócić uwagę motłochu że tak naprawdę to komuniści wprowadzili ustrój prawdziwie niewolniczy.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy