Największa emigracja nowoczesnej Europy

Największa emigracja  nowoczesnej Europy

Polacy pracujący za granicą przysyłają nad Wisłę pieniądze, ale sami raczej nie palą się do powrotu Z pieniędzy, jakie przekazałem do kraju, na pewno skorzystała administracja domów mieszkalnych, bo wykupione zostało mieszkanie. A także producenci mebli oraz materiałów wykończeniowych potrzebnych do remontów. W przyszłości zaś, gdy będę budować dom, skorzysta też jakaś firma budowlana – mówi Karol Karaszewski, który prawie cztery lata pracował w Wielkiej Brytanii. Wyjeżdżał z przekonaniem, że raczej do Polski nie wróci, miał dość stagnacji i braku możliwości rozwojowych wciąż panujących w kraju, mimo że tak ładnie rósł nam produkt krajowy brutto. Wrócił zaś z powodów, jak mówi, nie ekonomicznych, lecz kulturowych. Gdy Oskar, syn jego i narzeczonej, który urodził się na Wyspach, skończył dwa lata, Karol postanowił, że nie chce wychowywać go na Brytyjczyka. – Angielska kultura i angielski model wychowania, który nie potrafi zapobiec temu, że dzieci biorą narkotyki i rodzą dzieci, skutecznie zachęcił nas do powrotu. U nas są trochę inne wartości, jest tradycja, są babcie, które przekażą ją naszemu synowi. Musiałem wyjechać na Zachód, żeby docenić wartość polskiego, trochę konserwatywnego systemu wychowawczego – dodaje. Nawiasem mówiąc, bardzo wiele par woli, by ich dzieci rodziły się w Wielkiej Brytanii, bo niezależnie od ocen tamtejszego modelu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2009, 46/2009

Kategorie: Kraj