Naród krzepnie

Naród krzepnie

Bezbolesny powrót z wakacji autostradami. One tak porządkują krajobraz wokół, że nie wiadomo, przez jaki kraj się jedzie. To, co w Polsce nadal wygląda fatalnie – i tak będzie jeszcze długo – to podmiejska zabudowa. Choćby przedpola Trójmiasta – chaos, aż zęby bolą. Podobnie wyglądają przedmieścia stolicy. Ta zabudowa wyrosła pośpiesznie na szybkich pieniądzach lat 90., inwestorzy byli pijani sukcesem, więc nie zauważyli, że dobra architektura to też kapitał. Tego chyba już nawet poprawić się nie da. Czy na pewno? Pamiętam, jak rozmawiałem ze Stefanem Kuryłowiczem, słynnym architektem, który wkrótce potem zginął w wypadku pilotowanej przez niego awionetki. (Przekonywał mnie wtedy, że latanie małym samolotem jest bardzo bezpieczne). Kuryłowicz uważał, że przyszłością architektury będą przebudowy – używając dawnego szkieletu, będzie się tworzyć zupełnie nowe budynki. I już teraz coraz częściej to widać. Mówiliśmy wtedy, że dramatem jest to, co dzisiaj dzieje się między budynkami. Każdy jest osobny i nie bierze pod uwagę tego, który stoi obok, co rodzi chaos. Architektura to sztuka, w której żyjemy, a tak mało o niej się mówi. Kiedy w roku 1995 prowadziłem w TVP program kulturalny „Pegaz”, często starałem się rozmawiać o architekturze, o co niektórzy mieli do mnie pretensje. Kogo to interesuje?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2015, 35/2015

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun