Narodowy kapitalizm

Narodowy kapitalizm

O ile zaprezentowana przez wicepremiera Morawieckiego diagnoza w jakiś sposób dotyka problemów polskiej gospodarki, o tyle optymistyczne, ogólne i uproszczone zarysy rozwiązania tych problemów wydają się mocno wątpliwe. A rzucone w odpowiedzi na pytanie dziennikarza hasło, że „za 15 lat Polacy będą zarabiać na poziomie średniej obywatela UE”, jest może i miłe dla ucha, ale należy do kategorii myślenia życzeniowego. I ma taką wartość jak obietnica szczęścia po śmierci w Królestwie Niebieskim, którą trudno zweryfikować za życia. Prawdą jest, że nie da się dłużej napędzać polskiej gospodarki tanią siłą roboczą, życiem na kredyt, kończącymi się za kilka lat środkami unijnymi czy energią pochodzącą z coraz bardziej „brudnego”, bo będącego pod presją wymagań redukcji CO2, węgla. Receptą na te bolączki mają być: inwestycje w innowacje, próba ożywienia martwego (bo sprzedanego lub zlikwidowanego) przemysłu oraz rosnący eksport. Pozytywną nowością w przedstawionej ofercie jest powrót do aktywnej roli państwa w gospodarce – tylko państwo ma wystarczający kapitał, aby zainwestować w nowe technologie. Brakuje jednak szczegółów dotyczących tego, jak ta nowa myśl technologiczna ma powstawać. Czy ma być kolejnym transferem pomysłów z bardziej rozwiniętych części świata? A jeśli ma powstawać w kraju, to w jaki sposób? Na pustyni niedofinansowanej polskiej nauki mogą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 08/2016, 2016

Kategorie: Felietony, Piotr Żuk
Tagi: Piotr Żuk