Nasz dyplom jest w cenie

Nasz dyplom jest w cenie

Chcielibyśmy, aby nasi studenci byli w przyszłości magistrami Uniwersytetu Warszawskiego, a nie uczelni w Londynie czy Paryżu Rozmowa z prof. Markiem Wąsowiczem, prorektorem Uniwersytetu Warszawskiego ds. studenckich – Spotykamy się tuż przed inauguracją kolejnego roku akademickiego? Czy jest coś, co teraz spędza panu sen z powiek? – Tych kłopotów jest zawsze dużo, ale mam mocny sen. Cała maszyneria uniwersytecka kręci się już na tyle sprawnie, że nic poważnego nam nie grozi. Choć nie da się wszystkiego przewidzieć. Na przykład stanu finansów uniwersytetu. Już dwa razy w latach ubiegłych minister edukacji ograniczał dosłownie w ostatniej chwili, czyli w grudniu, wysokość dotacji. Na szczęście nie doszło u nas jeszcze do tak dramatycznej sytuacji, jak w filiach innych uczelni, gdzie trzeba było po prostu zawiesić zajęcia. Ale dwa lata temu, właśnie pod koniec grudnia dowiedzieliśmy się, że nie dostaniemy kilku milionów złotych. Było gorąco. Na szczęście prognozy budżetowe na ten rok są pomyślne, więc może poza drobnymi opóźnieniami większych kłopotów nie będzie. Inny problem dotyczy środków na pomoc materialną dla studentów. I, powiem szczerze, nie ma tu jasnej sytuacji. Nie wiadomo, co będzie w przyszłym roku budżetowym. Rząd został zobowiązany przez Trybunał Konstytucyjny do wypełnienia luki prawnej polegającej na wsparciu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2002, 39/2002

Kategorie: Wywiady