Nasza Legia ukochana, nasza Legia rujnowana

Nasza Legia ukochana, nasza Legia rujnowana

Besnik Hasi (od 3 czerwca 2016 r. do 19 września 2016 r.) – 18 meczów: 5 wygranych, 6 remisów, 7 przegranych. Albańczyk musiał odejść, bo jak stwierdził Dariusz Mioduski, mógłby zostać w Legii po takiej katastrofie, tylko jeśli zdarzyłby się cud. Wydawało się, że po bęckach 0:6 z Borussią Dortmund gorzej już być nie może, tymczasem kilka dni później przyszła przegrana 2:3 z Zagłębiem Lubin na własnym stadionie. Cudu nie było. Hasi zgodził się na polubowne rozwiązanie umowy. Zrzekł się części olbrzymiej odprawy, która dla niego i jego sztabu wynosiła ok. 1,5 mln euro. Wedle „Przeglądu Sportowego” zadowolił się 450 tys. euro. Kolejne 200 tys. trzeba będzie wydać na odprawy dla jego współpracowników. Kto bogatemu (klubowi) zabroni trwonić pieniądze, no kto?
Po Hasim kierowanie zespołem powierzono Aleksandarowi Vukoviciowi, na kilka dni, bo według naszych informacji osiągnięto porozumienie z Jackiem Magierą w sprawie przejęcia obowiązków pierwszego trenera po meczu z Wisłą Kraków.

Lepiej być chamem niż antysemitą?

Po meczu Ligi Mistrzów rozegranym przy Łazienkowskiej UEFA wszczęła wobec Legii postępowanie dyscyplinarne. Zarzuty obejmują: odpalenie środków pirotechnicznych, rzucanie przedmiotami, zamieszki na trybunie, niedostateczną organizację, zablokowanie schodów oraz zachowania rasistowskie. Zgodnie z oświadczeniem władz warszawskiego klubu delegat meczowy i UEFA nie odnotowali w swoim raporcie żadnych zachowań rasistowskich. Informacje o rzekomych antysemickich okrzykach dostarczył UEFA obserwator FARE (Futbol przeciwko Rasizmowi w Europie). Komunikat władz polskiego klubu uznano w Niemczech za co najmniej dziwaczny. Jak zauważono na łamach „Die Welt”: „Wiele osób na stadionie zrozumiało, że chodzi o »Jude, Jude«, ale wedle interpretacji polskiego klubu wcale nie krzyczano »Żyd, Żyd BVB« tylko »Kurwa, kurwa BVB«”. Za puentę niech posłuży komentarz jednego z kibiców: „Lepiej być chamem niż antysemitą!”. Sprawa zostanie rozpatrzona przez UEFA 28 września.

„Wszyscy mają już dość chuligaństwa i bandyterki spod znaku żylety. Nie wystarczy 1030. ostrzeżenie i stwierdzenie, że »wreszcie trzeba coś z tym zrobić«. Niezbędne są konkretne decyzje i działania. Należy sobie uświadomić, że na Łazienkowskiej oprócz przepięknego obiektu nie ma już nic! Drużyna nie liczy się na europejskiej arenie (patrz jesień 2013 r.), widownia została zdominowana przez rozwydrzoną tłuszczę, króluje kiczowata, rzekomo patriotyczna hucpa podsycana przez politykierów. Przebogate tradycje klubu poszły w zapomnienie. Dramatycznie zabrzmiały słowa ikony stołecznej drużyny, byłego zawodnika i reprezentanta Lucjana Brychczego: »Kilkadziesiąt osób w zaledwie kilka minut zniszczyło wieloletni wysiłek budowania przyjaznego wizerunku klubu, na jaki ten bez wątpienia zasługuje«. (…) Na to, że prezes Legii nie panuje nad sytuacją, wskazywały wyniki sondy. Zadano tylko jedno pytanie: Czy uważasz, że prezes Leśnodorski poradzi sobie z agresywnymi kibicami Legii? Odpowiedzi rozkładają się następująco: Tak, zmusi go do tego UEFA – 34%. Nie, Leśnodorski jest w zbyt dobrych stosunkach z kibolami – 53%. Nie wiem/Trudno powiedzieć – 13%”.

Ten cytat, pasujący jak ulał do obecnej sytuacji, pochodzi także z tekstu z 2014 r.

Swego czasu były reprezentant, legionista, a obecnie wiceprezes PZPN Roman Kosecki ujawnił, że ostrzegał Bogusława Leśnodorskiego, że liberalne działania wobec kibiców zmierzają w niedobrym kierunku, a przede wszystkim radził szefowi Legii (ponoć prawnikowi z wykształcenia), by poczytał statuty UEFA i FIFA… Gdyby to ode mnie zależało, przynajmniej na okres przejściowy zakazałbym również wnoszenia tzw. sektorówek (nie wspominając o petardach, racach, świecach dymnych). Trzeba bowiem wybrać, czy bawimy się w niby-patriotyczne wiece, czy przychodzimy obejrzeć mecz. Nadal uważam, że nikt przy zdrowych zmysłach nie jest w stanie wykazać, co mają wspólnego przebieg i wynik meczu Legii z, powiedzmy, kolejną rocznicą powstania warszawskiego.
Najgorsze, że ostatnio pod wpływem politykierów różnej proweniencji zapanowało przyzwolenie na kibolstwo totalne. W imię partyjnych interesów wmówiono wyjącym i rozrabiającym osobnikom, że to oni są „najzdrowszym, patriotycznym odłamem narodu”. Jednemu z drugim wydaje się, że jak założy T-shirt ze znakiem Polski Walczącej, to także jest jakimś herosem, a jest tylko zerem! Nigdy mariaż sportu z polityką nie wychodził nikomu na dobre. Mogę się założyć, że wielu przychodzących na stadion Legii nie widziało w całości meczu, a niektórzy być może nie mają zielonego pojęcia, na czym polega gra w piłkę nożną. No bo skoro cały czas stoi się tyłem do murawy? Na słynnej żylecie jest się zmuszanym do nieustannego skakania, a jak nie, to „dziadek wypier…”. Spotkało to niedawno mojego 40-letniego (!) znajomego, pracującego za granicą wieloletniego kibica Legii. Co gorsza, zwierzył mi się, że na całej żylecie unosił się zapach marychy.

Jest interes do zrobienia

Polityka kadrowa Legii od lat wzbudza kontrowersje. Wyprzedawanie perspektywicznych, najlepszych młodych zawodników i sprowadzanie starszych, już mocno wyeksploatowanych graczy za duże, jak na polskie warunki, stawki jest co najmniej nielogiczne. To świadome osłabianie zespołu. Winą za taki stan rzeczy obarczył klubowych działaczy w rozmowie z portalem Ekstraklasa.tv Ryszard Szul, ceniony fizjolog współpracujący niegdyś z warszawskim zespołem. Jego zdaniem, obserwujemy napychanie kieszeni tym, którzy piłkarzy sprowadzają, i tym, którzy decydują o przyjęciu ich do klubu. Na Łazienkowskiej trwa więc transferowa karuzela, a weryfikacja następuje podczas występów w europejskich pucharach…
Najważniejsze transfery (w euro) za rządów Leśnodorskiego i spółki.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2016, 39/2016

Kategorie: Sport

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy