Nauka na wyciągnięcie ręki

Nauka na wyciągnięcie ręki

Prace nad Centrum Nauki Kopernik zaczęły się za rządu Marka Belki. Rządy PiS, a potem PO-PSL kontynuowały ten ambitny projekt. Czyż może być lepszy dowód na prawdziwość hasła „Zgoda buduje”? Prof. Michał Kleiber, prezes Polskiej Akademii Nauk, pomysłodawca Centrum Nauki Kopernik – Jaki impuls spowodował, że to właśnie pan profesor wystąpił z pomysłem budowy w Warszawie Centrum Nauki Kopernik? – Pomysł w mojej głowie zaczął kiełkować, gdy w roku 1983 zobaczyłem w San Francisco działające wtedy już od kilkunastu lat pierwsze tego rodzaju centrum o nazwie Exploratorium. Oglądałem później podobne instytucje w wielu miejscach na świecie i za każdym razem coraz bardziej żałowałem, że nie mamy takiego centrum u nas. Taka refleksja pojawiała się u mnie ze szczególną siłą w trakcie uczestnictwa w różnych, regularnie organizowanych imprezach, takich jak festiwale nauki i pikniki naukowe, odbywające się na początku w Warszawie, a dzisiaj już chyba we wszystkich większych (i niektórych mniejszych!) miastach Polski. Bezpośrednim impulsem do działania była natomiast znamienna rozmowa z moim kolegą i znakomitym popularyzatorem nauki, prof. Łukaszem Turskim, który rozgoryczony powiedział mi, a byłem wówczas ministrem nauki, że już zupełnie stracił wiarę w wybudowanie u nas takiego w pełni interaktywnego centrum edukacji naukowej, mimo że potrafilibyśmy to zrobić może nawet lepiej od innych. Trochę na zasadzie przekory powiedziałem, że może jednak nie powinniśmy tracić nadziei, bo jest to marzenie zbyt wielu osób, w tym moje. – Co było potem? – Dotrzymałem obietnicy – po paru tygodniach z zarysem programu budowy centrum udałem się na spotkanie z ówczesnym prezydentem Warszawy Lechem Kaczyńskim. Nie miałem najlepszych przeczuć co do przebiegu naszej rozmowy, ale ku mojemu miłemu zaskoczeniu prezydent Warszawy bardzo się zainteresował projektem, mimo że zapewne sprawa jawiła się mu jako jeszcze trudniejsza do realizacji niż mnie. Na kolejnym spotkaniu u mnie w ministerstwie ustaliliśmy precyzyjnie szczegóły dalszego działania. Na mój wniosek do grona planowanych partnerów w projekcie – miasta stołecznego Warszawy oraz Ministerstwa Nauki i Informatyzacji – dołączyliśmy jeszcze Ministerstwo Edukacji Narodowej. Niebawem podpisaliśmy trójstronną umowę, powołana przez nas rada programowa w szerokim publicznym konkursie wybrała dla naszej inicjatywy nazwę Centrum Nauki Kopernik i to był już prawdziwy początek całego przedsięwzięcia – jak po latach się okazuje – niezwykle udanego. Na marginesie powiem, że ponieważ propozycje do konkursu na nazwę zgłaszano anonimowo, ja również wziąłem w nim udział, proponując nazwę Inspiratorium, nawiązującą do tego pionierskiego, amerykańskiego Exploratorium i podkreślającą inspirującą rolę planowanego projektu. Ale, jak to bywa, jury wybrało inną, obecną nazwę. – A potem przestał pan być ministrem. – Kiedy pod koniec roku 2005 skończyła się kadencja rządu Marka Belki, właściwie nie za bardzo wierzyłem, że sprawa potoczy się pomyślnie dalej, mimo iż rozpoczęła już aktywną pracę formalna struktura zajmująca się przygotowywaniem projektu. Stała się jednak rzecz godna w naszych warunkach szczególnego odnotowania. Najpierw rząd PiS, a potem z dużym zaangażowaniem rząd PO-PSL kontynuowały ten ambitny projekt. Czyż może być lepszy dowód na prawdziwość hasła „Zgoda buduje”? I tak doczekaliśmy się uroczystego otwarcia, z którego mam kolosalną satysfakcję. Odnotować w tym miejscu należy niezwykle zaangażowaną pracę dużego zespołu twórców centrum – prof. Łukasza Turskiego kierującego pracami rady programowej oraz red. Roberta Firmhofera kierującego zarządem spółki odpowiedzialnej za realizację projektu. Oglądałem już efekty ich pracy – są naprawdę niezwykłe. Centrum jest miejscem przeznaczonym dla wszystkich, dla osób w różnym wieku, od małych dzieci poprzez uczniów, studentów po dorosłych. Aby zapoznać się ze wszystkimi atrakcjami, trzeba poświęcić na zwiedzanie cały dzień, a przynajmniej kilka godzin. Obiekt ma wspaniałą lokalizację, piękną, nowoczesną architekturę i z pewnością stanie się jedną z ważnych wizytówek miasta. Pewnie jeszcze nie wszystko, co zaplanowano, będzie od razu idealnie funkcjonowało, nie wszystkie pomysły doczekały się już realizacji, pewne części centrum (np. planetarium) oddane będą dopiero za parę miesięcy. Sukces przedsięwzięcia jest jednak według mnie gwarantowany, udało się bowiem zrealizować jego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 44/2010

Kategorie: Wywiady