Nie delegalizować ONR!

Nie delegalizować ONR!

Fot. Mariusz Gaczynski / East News Warszawa, Centrum, 29.04.2017 Marsz Obozu Narodowo-Radykalnego w 83. Rocznice powstania organizacji. Uczestnicy przeszli z Ronda Dmowskiego na Plac Zamkowy.

Postulat delegalizacji Obozu Narodowo-Radykalnego wraca jak bumerang. Czy jednak można zdelegalizować nacjonalizm? Od czasu dojścia PiS do władzy obserwujemy nasiloną działalność brunatnej siły, która jeszcze kilka lat temu była politycznym planktonem. Choć jest nim i dziś, systematycznie nabiera mocy i wypływa na powierzchnię. Nie da się ukryć, że korzysta z biernej postawy władzy, dla której młodzież mająca patriotyzm na ustach jest wzorem i rzecznikiem młodego pokolenia. Problem ONR pojawia się nie tylko na politycznych salonach, ale również w instytucjach wymiaru sprawiedliwości, gdzie można się dowiedzieć, że swastyka to symbol szczęścia, a nie ideologii nazizmu. Nacjonalistyczna narracja wynika z polityki historycznej prawicy i jej przewagi w mediach. Lewica nie potrafiła wypracować przeciwwagi dla marginesu, jakim nadal jest skrajny nacjonalizm. Zwolennicy delegalizacji przypominają, że już jej kiedyś dokonano. W 1934 r., jeszcze za życia Józefa Piłsudskiego, sanacja zdelegalizowała ONR i był on, obok KPP, organizacją nielegalną. Nie jest to najlepszy przykład. Po pierwsze, dlatego że po delegalizacji działalność ONR wcale nie ustała, nadal dochodziło do antysemickich ekscesów, burd na uczelniach, pogromów. Po drugie, po śmierci Piłsudskiego sanacja bardzo zbliżyła się do ideologii ONR, przejmując część jego haseł. Członkom Prawa i Sprawiedliwości warto przypomnieć, że nie tylko uwielbiany przez nich Piłsudski miał awersję do ONR, ale również Lech Kaczyński, który w obozie PiS jest już postacią pomnikową niczym sam marszałek. Mało kto pamięta, że w 2007 r. ówczesny prezydent RP stwierdził: „Mam głęboką niechęć do endecji. Nie wynika ona z tego, że nie doceniam jej wielkich zasług w krzewieniu polskiej świadomości narodowej, np. wśród chłopów. Ale postawienie na antysemityzm jako element konsolidacji narodowej było zasadniczym błędem”. PiS do dziś pozostaje główną zaporą dla nacjonalistycznej prawicy. Najlepszą bowiem ochroną przed skrajną prawicą jest prawica centrowa. Mimo że w PiS jest wiele nurtów, partia ta nie ma nic wspólnego z ONR czy Młodzieżą Wszechpolską. To partia raczej piłsudczykowska. Co wcale nie znaczy, że mniej groźna. Delegalizacja ONR może przynieść skutek odwrotny do zamierzonego. Głoszonej przez niego ideologii nie da się zdelegalizować, ale można ją wypierać ze społecznej świadomości. Edukacją. Niestety, nie tylko w szkołach promowane są postawy, które sprzyjają krzewieniu ideologii prawicowej. Jeśli spojrzymy na wyniki badań społecznych, to polska młodzież jest dziś nieomal wyłącznie prawicowa. Obserwuje się zjawisko darwinizmu społecznego, skrajnego indywidualizmu, gloryfikowania „żołnierzy wyklętych”, wrogości do jakiejkolwiek postawy lewicowej, otwartej i tolerancyjnej. Lewica przez lata patrzyła w przyszłość, jakby zapominając, że ten, kto kontroluje przeszłość, ma władzę w przyszłości. I dlatego, ku przestrodze i dla wiedzy, należy przypominać haniebną działalność ONR, wypowiedzi jej liderów. Jak chociażby Przemysława Holochera, który stwierdził: „Antysemityzm ONR wygląda tak, jak wyglądał przed wojną”. A więc przypomnijmy, co było dziedzictwem przedwojennego ONR. To m.in. getta ławkowe, przeznaczone dla żydowskich studentów, którzy nie mogli siedzieć razem z polskimi kolegami i koleżankami na jednych wykładach. Antysemityzm był, jest i będzie głównym elementem ideologii ONR. Nie chcą tego dostrzec dziennikarze, którzy w imię swoiście rozumianej wolności słowa zapraszają do swoich programów ludzi o jawnie nacjonalistycznych i ksenofobicznych poglądach. Mając w pamięci jeden z tzw. Marszów Niepodległości, nie sposób nie przypomnieć tego, co ujawniła witryna WikiLeaks. Otóż wspomniany już Holocher w prywatnej korespondencji naradzał się co do sposobów walki, jaką ma prowadzić ONR na ulicach Warszawy. Twierdził, że na początku atakowane powinny być squaty. Plany te, jak pamiętamy, wprowadzono w czyn. Ciekawe, czy równie ochoczo oenerowcy przystąpiliby do realizacji innego z jego planów: „żeby w przebraniu policjantów porywać i mordować działaczy lewicy”. Zapomnijmy zatem o delegalizacji ONR, która w obecnych warunkach politycznych nie ma szans. Zacznijmy w końcu promować wśród młodych ludzi postawy i formy działalności, które zbliżą ich do idei otwartości i tolerancji. Przed wojną taką przeciwwagą była PPS z potężnie rozwiniętą siecią organizacji młodzieżowych, harcerskich i sportowych. Dopóki lewica nie wykształci w sobie takiego przekonania, dopóty ONR będzie rósł w siłę, a ewentualna delegalizacja, nawet jeśli zostanie kiedyś przeprowadzona, nie osłabi wśród młodych nacjonalistycznych i ksenofobicznych zachowań. A państwo? Ma mechanizmy, aby bronić obywateli przed brunatną siłą, ale powinno przede wszystkim promować zupełnie inne postawy. Autor jest publicystą, napisał

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 24/2017

Kategorie: Opinie