Nie ma zgody w Dąbrowie

Nie ma zgody w Dąbrowie

W Dąbrowie Górniczej lewicowi politycy walczą między sobą. Dlatego prezydentem został człowiek prawicy Wybory samorządowe w ubiegłym roku. W wyborach do Rady Miasta Dąbrowy Górniczej ugrupowanie SLD-UP zdobywa 14 spośród 25 mandatów. Po zawiązaniu koalicji z Blokiem Przyjaciół Dąbrowy lewica ma w radzie 21 głosów – absolutną większość. Ale w wyborach prezydenckich lewicowy Marek Lipczyk przegrywa z kandydatem prawicy, Jerzym Talkowskim. Jedną z przyczyn porażki było to, że z lewej strony jako członek SLD wystartował w wyborach Marek Dul. Marek Dul: – Kandydowałem, bo byłem wcześniej przewodniczącym SdRP, SLD, potem zostałem przewodniczącym koła Centrum SLD, najliczniejszego w mieście. Nie zrobiono w mojej partii prawyborów, w związku z czym wystartowałem w imieniu Dąbrowskiego Komitetu Odnowy Lewicy. Przez niektórych Dul został określony mianem zdrajcy. W październiku ubiegłego roku Śląski Sąd Partyjny SLD wykluczył go wraz z jego trzema współpracownikami z partii. W grudniu tę decyzję podtrzymał Krajowy Sąd Partyjny. Marek Dul jest postacią znaną w mieście nie tylko z racji działalności partyjnej. Przed ponad czterema laty był prezydentem Dąbrowy Górniczej. Po roku został jednak odwołany. – Załatwiło mnie solidarnościowe referendum – wspomina Dul. – Ale pomogli i ci z lewej strony. Chłopcy dogadali się z tymi, którzy potem doszli do władzy, że zbudują centrum administracyjne… na peryferiach. Ja się broniłem przed takimi wydatkami – chciałem tylko zmodernizować obecny urząd. Postawili na swoim. Wybudowano to centrum za ponad 100 mln zł. Do tego dochodzi aquapark. Nie wiadomo po co. Wydali kolejne 6,5 mln i jeszcze straż miejska musi pilnować fontannowego bobra, bo już go dwa razy kradli. To szastanie pieniędzmi na pokaz. Bo np. azbestu z rur wodociągowych nie usunęli – po co, przecież nie widać. – Ja tam nigdy nie uważałem Lipczyka za wroga. Chciał z kręgów młodzieżowych znaleźć się w partii, więc się znalazł. Jego koledzy od początku dążyli do przejęcia władzy, aż w końcu im się udało. Podczas ostatnich wyborów w Dąbrowie różne rzeczy się działy. Podobno byli tacy, którzy za konkretny głos w wyborach prezydenckich płacili 100 zł, a za radnego 20. Ludzie opowiadają, że jeden z pracowników urzędu wziął z banku 10 tys. zł w banknotach 20-złotowych. Po Dulu prezydentem Dąbrowy Górniczej został Marek Lipczyk. Były prezes Spółdzielni Mieszkaniowej „Lokator”, przewodniczący Rady Miejskiej SLD. Szybko ruszyły nowe inwestycje: aquapark, centrum administracyjne, hala widowiskowo-sportowa i mieszkania komunalne. Marek Lipczyk: – Marek Dul i jego koledzy? Może gdyby wcześniej zostali usunięci z partii, uniknęlibyśmy wielu przykrych skutków. Dul zakłada teraz Demokratyczną Partię Lewicy. Zjazd Marzec 2003 r. III Zjazd SLD w Dąbrowie Górniczej. Sojusz liczy 1211 członków działających w 19 kołach. Pod względem upartyjnienia – pierwsze miejsce w województwie. Przyrost liczby członków między pierwszym a drugim zjazdem – 73%. Obecnie – 8%. Nie wszyscy płacą składki. Kandydaturę Marka Lipczyka na ponownego szefa partii zgłasza posłanka Agnieszka Pasternak. Dwóch młodych delegatów mówi z trybuny: „Tak dla Marka Lipczyka to tak dla Dąbrowy Górniczej”. Jeden z delegatów proponuje na szefa partii w mieście Edwarda Bobera. Frekwencja na zjeździe przekracza 95%, ale podczas wystąpień kontrkandydatów wielu delegatów idzie do barku. Zanim komisja skrutacyjna ogłosiła oficjalnie wyniki wyborów, były już przygotowane kwiaty. Wyniki: Edward Bober – 37, Marek Lipczyk – 123. Marek Lipczyk: – Przegrałem wybory prezydenckie, ale wstydu partii nie przyniosłem. Dostałem więcej głosów niż cała lista SLD w mieście. Za czy przeciw Edward Bober, radny miejski z listy SLD. Własna firma, niezależność finansowa, przez całą zimę wydawał gorące posiłki dla najbiedniejszych. Nie tylko przegrał wybory na szefa partii z Lipczykiem, ale też dostał najmniej głosów dąbrowskich radnych i posłów, przepadł w wyborach delegatów na zjazd wojewódzki. – To wszystko mnie nie dziwi – mówi Bober. – Znam tych ludzi. Te wszystkie układy i zależności gospodarcze. Nie tylko. Rodzinne też. Wymienia nazwiska i mnoży przy nich liczbę głosów. – Córki, synowie, zięciowie. Klany rodzinne. A kto nie jest z nami, ten przeciw nam. Ustalono,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2003, 2003

Kategorie: Kraj