Nie wiem, dlaczego moje poglądy są zgodne z „gazetowymi”. Czy „Wyborcza” dokładnie dopasowała się do mnie, czy ja zostałem urobiony przez „Wyborczą” – Czy „Gazeta Wyborcza” jest absolutnym ewenementem w polskiej prasie, czy też można ją do czegoś porównać? – Przed wojną były już gazety bardzo wpływowe i wyraziste pod względem charakteru ideologicznego, mentalnego. Przykładem może być słynny „IKC” („Ilustrowany Kurier Codzienny”) albo „Codzienna Gazeta 2 grosze”. Niektóre tworzyły też formacje literackie, np. „Wiadomości Literackie”, które były jednak tygodnikiem. Pisma te odgrywały analogiczną rolę do „Wyborczej” i podobnie grupowały w pewnym okresie wiele znakomitych piór. Ludzie podobnie myślący i czujący więź z taką formacją intelektualną skupiali się w czasopismach o zbliżonym charakterze. Kiedyś więc „Gazeta Wyborcza” występowała w jednym ciągu z „Tygodnikiem Powszechnym”, dziś podobną konstelację tworzy z „Polityką”. To bardzo ważny składnik mediów dla naszej inteligencji, ale do „Wyborczej” sięgają też ludzie o mniejszych aspiracjach, i dla nich proponuje się pewien rodzaj łagodnej „tabloidyzacji”, jednak treści przekazuje się w godnej formie. Jestem czytelnikiem „GW” od początku i dziś już nie wiem, dlaczego moje poglądy są zgodne z „gazetowymi”, czy „Gazeta” dokładnie dopasowała się do mnie, czy ja zostałem urobiony przez „Gazetę”. – Nie ma wątpliwości, że „Gazeta” w ciągu 20 lat mocno oddziaływała na Polaków, ale z kolei swój kształt zawdzięcza szefowi Adamowi Michnikowi, którego ukształtowała polska historia ostatnich dziesięcioleci. – Historia z pewnością miała tu zasadniczy wpływ, ale również literatura. Fakt, że Michnik był kiedyś sekretarzem Antoniego Słonimskiego, odegrał ogromną rolę w jego życiu. Wydaje mi się, że coś z tego zachowało się po dzień dzisiejszy, choć przyznam, że nie zdołałem przeczytać całej jego publicystyki. Nie ma jednak wątpliwości, że osoba naczelnego i jego poglądy stanowią pewien punkt odniesienia zarówno dla zespołu „Gazety”, jak i dla jej licznych antagonistów. – W jakiej kategorii czy dziedzinie życia zbiorowego odnotowuje się najsilniej formującą, twórczą rolę „Gazety”? – Trudno powiedzieć, czy większy był jej wpływ na język, na obyczaj, czy na mentalność czytelników, ich postawy społeczne czy polityczne. Wydaje się, że wszystkie te dziedziny były poddane oddziaływaniu w znacznym stopniu, bo też „Gazeta” wespół ze swymi licznymi dodatkami stara się ogarnąć jak najszerzej różne przejawy życia, zainteresować niemalże każdego człowieka. Kobiety znajdą coś dla siebie w „Wysokich Obcasach”. To czyta moja żona, ale ja również niekiedy tam zaglądam. Z kolei Nagroda Literacka „Nike” ma spore znaczenie w naszym życiu kulturalnym, ale właściwie tak można powiedzieć o każdej dziedzinie, każdym dziale gazety, od felietonów muzycznych Piotra Wierzbickiego po teksty z dziedziny religii Jana Turnaua i ciekawostki przyrodnicze Adama Wajraka. Niektórych może nawet razić taki rozrzut i wszechstronność, jednak sądzę, że dobre pismo powinno mieć to wszystko, ale proporcje muszą być umiejętnie wyważone. Można się w niektórych momentach z tymi publikacjami nie zgadzać, czasami razi uzurpacja „Gazety” do kształtowania pewnych reguł zachowania, a zwłaszcza wykreowanie swoistego salonu postaci znaczących. – Czy ma pan to za złe „Gazecie”? – Zastanawiałem się, czy tworzenie „salonu”, który narzuca pewien styl, nie jest nadużywaniem roli pisma. Przez pewien czas raziły mnie też pewne zwyczaje językowe, np. niektóre nagłówki, moim zdaniem zbliżone do stylu tabloidalnego, ale ten kierunek został stopniowo przyhamowany i dziś występuje w mniejszym stopniu. Jestem, jak powiedziałem, stałym czytelnikiem „Gazety”. Poza nią czytam jeszcze tylko „Politykę” i „Przegląd”. n To bardzo chwalebne wyznanie. Czy sądzi pan, że dzięki „Gazecie” jesteśmy dziś bliżej społeczeństwa obywatelskiego? – Organizacyjna rola „Wyborczej” jest nie mniej ważna od informacyjnej. Redakcja realizuje ją konsekwentnie, zgodnie z tym, co pisał Lenin o organizacyjnej roli prasy, co mówię bez cienia ironii. Akcje pisma wielokrotnie powtarzane i nagłaśniane przyniosły już jakiś plon, czy to wychowawczy (np. „Cała Polska czyta dzieciom”), czy zdrowotny (np. „Cała Polska biega”). – A mimo to tak wielu ma „Gazeta Wyborcza” wrogów, zapamiętałych nienawistników. – To dlatego właśnie, że ma bardzo dużą siłę oddziaływania, a zwłaszcza zdolność kreowania salonu, upowszechniania mód i postaw. To, że w niektórych momentach redakcja uważała, iż posiada monopol na racje intelektualne albo przyzwoitość polityczną, co manifestowano nadmiernie głośno, z pewnością przysporzyło
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz