Nie tylko podatki

Nie tylko podatki

Czy rzeczywiście nie ma szans na poprawę sytuacji społeczno-gospodarczej kraju? Niektórzy prominentni politycy usiłują dowieść, że obecna sytuacja społeczno-gospodarcza Polski jest tak trudna, że w dającym się przewidzieć okresie nie ma żadnych szans na poprawę warunków życia społeczeństwa, i to niezależnie od tego, czy wybory wygra lewica, czy prawica. Czy wobec tego ma jakiś sens pójście do wyborów, skoro ich wyniki nie będą miały żadnego wpływu na sytuację społeczno-gospodarczą kraju? Na pewno obecna, dramatyczna sytuacja nie ułatwi przyszłej koalicji poprawy warunków życia ludzi. Ale to przecież wcale nie znaczy, że przez cztery lata nie można tego uczynić. Najnowsza historia dostarcza wielu przykładów, gdy kraje zrujnowane wojną, zniszczone groźnymi kataklizmami w stosunkowo krótkim czasie odbudowywały swą gospodarkę i zapewniały społeczeństwu znaczną poprawę bytu. Głównym źródłem narastającego obecnie kryzysu społeczno-gospodarczego Polski jest pogłębiająca się zapaść finansowa państwa. Właśnie z tego powodu nie ma środków na zwalczanie bezrobocia, na utrzymanie służby zdrowia, edukacji, bezpieczeństwa publicznego, nauki, szkolnictwa wyższego, na promocję eksportu, turystyki, rozwój samorządu terytorialnego, finansowanie inwestycji infrastrukturalnych, rozwój budownictwa mieszkaniowego, postęp technologiczny i wiele innych zadań państwa. Brak niezbędnych środków publicznych na realizację podstawowych zadań państwa powoduje groźny paraliż służb państwowych i niewątpliwie sprzyja korupcji. W dotychczasowej dyskusji na temat finansów publicznych dominują wydatki i ich niedostatek. Natomiast prawie zupełnie pomija się dochody budżetu, w tym zwłaszcza możliwości ich zwiększenia. Ale czy rzeczywiście nie ma możliwości zwiększenia dochodów budżetowych w dającej się przewidzieć przyszłości? Gdyby tak było, oznaczałoby to bankructwo państwa i nie kończące się protesty społeczne, które całkowicie zdestabilizowałyby gospodarkę polską i jej scenę polityczną. W konsekwencji Polska stałaby się niewiarygodnym partnerem dla zagranicy i, oczywiście, nie mogłoby być mowy o przyjęciu jej do Unii Europejskiej. Czy obecnie istnieją jednak w Polsce realne szanse zwiększenia dochodów budżetowych? Wydaje się, że tak, ale pod warunkiem, że Polska będzie się wzorowała w dziedzinie egzekwowania podatków i opłat, stanowiących podstawowe źródła dochodów budżetowych, na krajach Unii Europejskiej. W państwach zachodnich podatki i cła są egzekwuje się bardzo rygorystycznie. Oszustwa podatkowe i celne tam zagrożone najwyższymi karami, z karami wieloletniego więzienia włącznie. W Polsce, niestety, przestępstwa podatkowe i celne traktuje się bardzo pobłażliwie, narażając, oczywiście, finanse państwa na ogromne straty. Powszechnie znane są np. oszustwa podatkowe w dziedzinie podatku od towarów i usług (VAT) polegające na wystawianiu fikcyjnych faktur i żądaniu na ich podstawie zwrotu niezapłaconego podatku. Ponad miliard złotych nie wpłynie w br. do budżetu z tytułu VAT i akcyzy. W sumie narosłe przez lata należności budżetu z tytułu wszelkich podatków przekroczyły na koniec 2000 r. kwotę 10 mld zł („Rzeczpospolita” z 29 maja br.), w tym zaległości z tytułu podatków pośrednich na koniec roku przekroczyły 4,3 mld zł. Wiele oszustw podatkowych dokonuje się w Polsce także w podatku dochodowym od osób prawnych. Według danych Najwyższej Izby Kontroli, ściągalność podatku dochodowego od osób prawnych stale się pogarsza. Ponad 50% przedsiębiorstw, w tym także zagranicznych, wykazuje przy wielomiliardowych obrotach straty i w ogóle nie płaci podatku dochodowego. Trudno uwierzyć, aby ponadnarodowe korporacje działające w Polsce nie osiągały żadnego zysku i dopłacały do prowadzonej przez siebie działalności gospodarczej. Nie ma chyba obecnie kraju (poza Polską), w którym inwestycje zagraniczne przynosiłyby tak ogromne straty. Znany ekonomista, prof. Józef Rutkowski, dowodzi, że straty budżetu z tytułu uchylania się inwestorów zagranicznych od płacenia podatku dochodowego przekroczyły w latach 1997-1999 kwotę 7 mld zł (Józef Rutkowski, „Wielki szwindel”, „Trybuna”, 17 stycznia 20001 r.). Stąd często słyszy się, że Polska jest rajem podatkowym dla inwestorów zagranicznych. W celu rygorystyczniejszego ściągania podatków konieczne jest znaczne zwiększenie liczby pracowników urzędów skarbowych i urzędników kontroli skarbowej. Mogliby oni rekrutować się spośród bezrobotnych absolwentów techników ekonomicznych i wielu innych szkół, także szkół wyższych. Wydatki budżetowe na ten cel mogłyby zostać z nadwyżką pokryte dodatkowymi wpływami z tytułu podatków. Polska ma relatywnie mniej pracowników służb skarbowych niż kraje Unii Europejskiej.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 29/2001

Kategorie: Opinie