Niech wiedźma zdycha

Niech wiedźma zdycha

Na świecie giną tysiące nieszczęśników oskarżanych o uprawianie czarów

Niemal codziennie na świecie mordowani są ludzie, oskarżani przez sąsiadów o uprawianie czarów lub czarnej magii. Umierają okrutną śmiercią, kamienowani, okaleczani albo paleni żywcem.
Policja, jeśli nawet rozpoczyna śledztwo, napotyka mur milczenia. Często bowiem w ubogich krajach niepiśmienni wieśniacy, żyjący w świecie przesądów, uważają, że „czarownice” zasługują na śmierć.
W Europie podczas prześladowań ze strony zarówno protestantów, jak i katolików w XVI i XVII w. spalono na stosach ponad 50 tys. rzekomych czarownic. Więcej osób podejrzewanych o czary zgładzono w ciągu ostatnich 50 lat w krajach Afryki, Ameryki Południowej, a także w Indiach, Malezji i Indonezji. Poinformował o tym Rune Blix Hagen, historyk z norweskiego uniwersytetu w Tromso. Uczestniczył on w konferencji, która odbyła się w Vardo w północnej Norwegii. W XVII w. w tej arktycznej miejscowości spalono aż 80 kobiet, oskarżonych o konszachty z diabłem i odprawianie sabatów na pobliskiej Górze Wiedźm. Obecnie europejskie czarownice są bezpieczne. Eksperci uczestniczący w międzynarodowej konferencji podkreślali, że książki i filmy o Harrym Potterze przyczyniły się do

popularności czarownictwa w rozwiniętych krajach Zachodu.

Wielu odnajduje w białej magii lub okultyzmie nową religię i sposób na życie. Według wiarygodnych statystyk, w Wielkiej Brytanii obecnie więcej jest „czarownic”, druidów i neopogan niż chrześcijan chodzących do kościoła.
Ale w wielu krajach świata oskarżenie o uprawianie czarów kończy się wyrokiem okrutnej śmierci. W indyjskiej wiosce Dżamunalia rolnik Gopal Marani zaczaił się z łukiem i przeszył strzałami małżonków Ainę i Dukhirama, swoich sąsiadów. Rany okazały się śmiertelne. Zabójca oświadczył podczas przesłuchania, że musiał zabić złoczyńców, którzy praktykami magicznymi sprowadzali na wioskę suszę, nieurodzaj, choroby i inne nieszczęścia.
We wsi Beti w indyjskim stanie Jharkhand dwaj krzepcy bracia wdarli się do chaty 60-letniego Tanekta Bhota i jego żony Ashamani. Wywlekli nieszczęśników, przywiązali do drzewa i zatłukli kijami. Potem zmasakrowali ciała maczetami, odrąbali im ręce i nogi. 19-letnia córka zamordowanych, Rupanti Kumari, opowiadała z płaczem: „Usiłowałam ratować rodziców, ale napastnicy nie okazali miłosierdzia. Żaden sąsiad nie stanął w naszej obronie”. Zabójcy sami oddali się w ręce policji i oświadczyli: „Ci sąsiedzi byli czarownikami i sprowadzali choroby na naszą rodzinę. Nie odczuwamy skruchy”. W stanie Jharkhand w ciągu ostatnich 10 lat zamordowano 600 osób, przeważnie kobiet, które podejrzewano o uprawianie magii i rzucanie uroków.
W okręgu Kitgum w Ugandzie trzy kobiety z obozu dla uchodźców zostały oskarżone o spowodowanie wypadku, w którym poniósł śmierć miejscowy taksówkarz. Błyskawicznie rozeszła się pogłoska, że „czarownice”

posypały pojazd taksówkarza magicznym proszkiem.

Szef regionalnej policji, Charles Qumo, relacjonował: „Tłum rzucił się w pogoń za swymi ofiarami. Kobiety zostały pobite kijami, siekierami, kamieniami, a w końcu spalone żywcem”.
65-letni Mzee Katana Kombe z kenijskiej wsi położonej w pobliżu Oceanu Indyjskiego został ukamienowany na pogrzebie własnego syna. Rozwścieczeni sąsiedzi uznali, że mężczyzna spowodował czarami jego śmierć, aby zapewnić sobie pomyślność i dłuższe życie. Zmasakrowane zwłoki zostały podpalone. Policja aresztowała sześć osób. Ubogie kenijskie regiony położone nad oceanem nazywane są potocznie „pasem czarów”. Mieszkańcy powszechnie wierzą w czary, każdego roku z rąk sąsiadów giną dziesiątki czarowników i czarownic.
To wszystko informacje z ostatnich kilku tygodni. Niemal codziennie dochodzi do podobnych ponurych dramatów.
Według raportów organizacji humanitarnych, w Demokratycznej Republice Konga tysiące kalekich lub zarażonych wirusem HIV dzieci zostało napiętnowanych jako małe czarownice przez samozwańczych kapłanów i pastorów. Dzieci te zazwyczaj są wyrzucane z domów na ulicę, gdzie czeka je życie w nędzy lub śmierć głodowa. Niekiedy małe czarownice zabijane są na miejscu.
Riitta Leinonen, jedna z organizatorek norweskiej konferencji, podkreślała: „Zasadniczą przyczyną współczesnych polowań na czarownice jest ignorancja i potrzeba znalezienia kozła ofiarnego. Najczęściej

ofiarą padają kobiety i dzieci.

Mężczyźni są bezpieczniejsi, ponieważ ich status w społeczeństwie jest wyższy”.
W odludnej górskiej wiosce w Papui-Nowej Gwinei mieszkańcy zamęczyli na śmierć cztery kobiety. Ofiary były kłute rozżarzonymi metalowymi prętami. Wśród tortur przyznały się do spowodowania klątwami wypadku drogowego. Policja nawet nie wszczęła dochodzenia. Funkcjonariusze wiedzieli z doświadczenia, że nikt nie złoży zeznań.

 

Wydanie: 2007, 28/2007

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy