Nieprzyzwoita przyjemność memów

Nieprzyzwoita przyjemność memów

Memy mówią często o poważnych rzeczach poprzez niepoważne formy Dr Jakub Nowak – adiunkt w Zakładzie Dziennikarstwa na Wydziale Politologii UMCS w Lublinie. Zajmuje się teoriami komunikowania i mediów, m.in. kulturami popularnymi online oraz nowymi wzorcami aktywności obywatelskiej online. Przyglądać się memom uważnie, czy nie traktować ich serio? Ot, taka zabawa, moda, która przeminie jak inne? – Przyglądać się uważnie. Również dlatego, że są zabawą i modą. To znaczy, że mogą nam powiedzieć coś ważnego, gdy potraktujemy je jako rodzaj lustra, w którym odbija się to, co dla pewnych grup jest w jakiś sposób istotne. Mówiąc inaczej, niepoważne przekazy mogą świadczyć o jak najbardziej poważnych procesach, zjawiskach czy nastrojach społecznych. A czy możemy mówić o fenomenie memów? – Oczywiście, i to pod wieloma względami. Przede wszystkim mamy do czynienia z fenomenem ilościowym – dziś trudno być w sieci i nie natknąć się na jakieś memy. Stały się one jednym z najważniejszych języków sieciowej kultury popularnej, rozumianej jako tworzenie i dzielenie się przez ludzi nowymi znaczeniami oraz przyjemnościami. Pod tym względem memy zdecydowanie są fenomenem kulturowym. Ale ludzie już dawno opowiadali sobie dowcipy, w których słowa, przedmioty, wydarzenia nabierały nowych znaczeń. Przychodzi baba do lekarza z żabą na głowie, a żaba mówi… Żaba nabiera nowych cech, wizyta u lekarza ma nowy, absurdalny kontekst, co wywołuje śmiech. – Opowiadane dowcipy podlegają ewolucji nieporównywalnie wolniej od memów. Memy charakteryzują się tym, że w ich istotę jest wpisana ciągła modyfikacja. Ludzie nie tylko dzielą się memami, ale też je przekształcają. To z kolei dowód następnej istotnej ich cechy – są treściami kulturowymi mającymi bardzo specyficznego autora, jednocześnie anonimowego i zbiorowego. Kolejne memy, rozumiane jako zbiór sieciowych obiektów, najczęściej grafik, są kolekcjami przekazów tworzonych i dzielonych przez pewną grupę ludzi, rodzaj kulturowej wspólnoty anonimowych użytkowników internetu. Ich fenomen polega więc również na tym, że są związane z internetem, poza nim nie działają, nie żyją. Jeśli zostaną pokazane w telewizji lub w gazetach, przestają być memami. Wyrwane z „naturalnego” środowiska nie mogą spełniać swoich podstawowych funkcji kulturowych. To dlaczego gazety tak chętnie je pokazują? – Bo są bardzo popularne. Media tzw. głównego nurtu to dostrzegły. Widzą, że ludzie opowiadają sobie nawzajem o wydarzeniach, postaciach, zjawiskach. I mogą o nich opowiadać, wykorzystując dowolne treści, które znajdują w sieci. Tak uwidacznia się kulturowa logika współczesnego internetu, logika radykalnego oderwania od kontekstu, czyli potencjalności przetworzenia i ponownej dystrybucji wszystkiego. Ze wszystkim można wszystko zrobić, bo… wszystko należy do wszystkich? – Nawet więcej, mogę zrobić z czymś niemal wszystko, mimo że to coś do mnie nie należy. Pod tym względem piksele są bardzo demokratyczne. Jak piksele mogą być demokratyczne? To są cegiełki, z których buduje się obraz… – Używam pewnej metafory. John Rambo, Andrzej Duda, Jan Paweł II są nie tylko konkretnymi osobami lub postaciami, ale również sieciowymi ikonami, obrazami złożonymi z pikseli. Możemy je wycinać z pewnych przedstawień i wklejać do nowych, nadawać im nowe sensy, umieszczać w nowych kontekstach. Memy są bardzo wygodnym narzędziem do odczytywania wydarzeń i osób w nowy sposób – bez względu na to, czy będzie chodzić o celebrytę, osobę duchowną, polityka, wstrząsające wydarzenie, mecz sportowy czy scenę z życia codziennego. Na dodatek bardzo łatwo je tworzyć, przetwarzać i rozpowszechniać. Ponieważ memów jest mnóstwo, a ich autorzy są anonimowi, czy możemy mówić, że w swoisty sposób odzwierciedlają one opinię publiczną? A przynajmniej opinię uczestników internetowej popkultury? – I tak, i nie. Tak, bo jak wspominałem, czasem możemy w nich dostrzec pewne nastroje czy zbiorowe odczytania określonych postaci lub wydarzeń. Ale jednocześnie musimy być w takich diagnozach ostrożni, bo nigdy do końca nie wiemy, czyja to opinia bądź odczytanie. Wspólnoty kulturowe osób dzielących się określonymi memami są ulotne i jednocześnie niemożliwe do jednoznacznego zdefiniowania, trudno nakreślić ich granice. Geneza memów sięga niszowych, kontrkulturowych środowisk sieciowych. Jedną z podstawowych wartości, wokół których konstytuowały się te wspólnoty, była radykalna, bardzo daleko idąca swoboda wypowiedzi, postrzegana przez ich członków jako związana z internetem, który traktowali jako ich naturalne środowisko działania. Memy były ważną częścią

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 23/2017

Kategorie: Wywiady