W warszawskim liceum nauczyciele uznali, że z gejem podczas Dni Tolerancji rozmawiać nie będą W warszawskim liceum im. Tadeusza Reytana miały się odbyć w marcu Dni Tolerancji. Ale pomysł nie wypalił, bo zamiast serii spotkań na temat homofobii i antysemityzmu odbył się tylko wykład Magdaleny Środy. A głównymi bohaterami wydarzeń stali się Robert Biedroń, któremu zatrzaśnięto drzwi szkoły przed nosem, i część rady pedagogicznej, która stwierdziła, że geja podczas Dni Tolerancji oglądać nie ma zamiaru. Na koniec na oficjalnej stronie internetowej szkoły znalazł się tylko enigmatyczny komentarz: „Po dwóch latach bardzo udanych „Dni tematycznych” przyszedł czas na troszkę gorsze. Odbyło się tylko jedno z zapowiedzianych spotkań. Do szkoły przyjechała Magdalena Środa. Wygłosiła bardzo interesujący wykład na temat tolerancji. Odwołanie spotkania z Robertem Biedroniem oraz młodzieżą z Gimnazjum Fundacji Laudera wzbudziło wiele kontrowersji. Jednak powoli każdy zapomina o tym, co się stało, i ma nadzieję, że za rok dni tematyczne odbędą się z większym powodzeniem”. Tyle ze źródeł oficjalnych. Za to na szkolnym korytarzu ktoś wywiesił kartkę: „Nauczyciele! Wstydzimy się za was”. Podpisano: uczniowie Reytana. Nawet sam dyrektor szkoły, Seweryn Szatkowski, najwyraźniej nie zgadzał się w pełni z decyzją szacownego grona pedagogicznego, bo Dniom Tolerancji wystawił ocenę „niedopuszczającą”. – Demokracja polega na nieustającej rozmowie, wymianie argumentów i poszukiwaniu racjonalnych rozwiązań problemów, przed którymi stawia nas życie – mówił. – Udział w niej wymaga jednak, nie licząc dobrej woli, pewnych umiejętności. Dni Tolerancji miały być dla nas okazją, żeby ocenić, co już umiemy, a czego musimy się jeszcze uczyć. I tego właśnie sprawdzianu Reytan nie zaliczył. Choć złośliwi twierdzą, że w tej szkole tolerancja powinna mieć pewne tradycje. W końcu wiedzę zdobywali tu Andrzej Zoll (matura 1959), Andrzej Rosiewicz (1962), Andrzej Celiński (1967), Adam Ferency (1969), Przemysław Gintrowski (1969) i Ludwik Dorn (1973). Kolejna obraza uczuć? Pomysłodawczynią licealnych Dni Tolerancji była Daria Łamejko, nauczycielka etyki, absolwentka filozofii i tzw. gender studies. – To było moje marzenie. Na etyce też poruszam kontrowersyjne tematy – tłumaczyła. W organizacji pomagała jej nauczycielka polskiego i wiedzy o kulturze, Dorota Bąk. Obie panie rozpoczęły przygotowania jeszcze w październiku. I wszystko szło sprawnie do aż do 1 marca. Dosłownie na kilka godzin przed przyjazdem gościa w trybie pilnym zebrała się rada pedagogiczna. Po burzliwej dyskusji większość z 40 nauczycieli doszła do wniosku, że Robert Biedroń jest w ich szkole postacią niemile widzianą. Do tego ksiądz i katecheta uznali za karygodne, by spotkanie z szefem Kampanii Przeciw Homofobii odbyło się w środę popielcową. – Jestem przyzwyczajony do takich wydarzeń. Powód, by odwołać spotkanie, zawsze się znajdzie. Ale najczęściej padają argumenty o świętach kościelnych. Dziwię się, że ksiądz i rada pedagogiczna nie chcieli rozmawiać o homofobii, bo byłaby to świetna okazja, żeby sobie pewne rzeczy wytłumaczyć – mówił po fakcie Robert Biedroń. Natomiast sami inicjatorzy zamieszania szybko nabrali wody w usta. Ksiądz tłumaczył się, że na rozmowę z prasą potrzebna mu jest zgoda biskupa. A katecheta, który wcześniej tak gorliwie popierał duchownego, nagle stracił ochotę na komentowanie czegokolwiek. I tak oto jeden homoseksualista, zanim zdążył wypowiedzieć choćby słowo, skutecznie obraził uczucia religijne księdza, katechety i grupy nauczycieli… Uczniowie odważniejsi Decyzja grona pedagogicznego podzieliła uczniów. – Spotkanie mogło się odbyć, ale rodzice powinni wiedzieć, że taki temat będzie poruszany – mówił na gorąco Adam Kręgielewski, uczeń III klasy liceum. A jego kolega, Mateusz Klimczok, wręcz dziękował księdzu za taką decyzję. Bo jakby to wyglądało, żeby takie rozmowy odbywały się w szkole! Ale pojawiły się też skrajnie inne opinie. – To nie uczniowie są nietolerancyjni. Chcemy coś zrobić, żeby zamanifestować sprzeciw wobec tej decyzji. Nie chcemy tego tak zostawić, bo jest grupa osób, którą to ruszyło – komentowała drugoklasistka, Paulina Łukowska. I na dowód tego opowiadała, że połowa jej klasy wyszła z lekcji religii, by zamanifestować swoje poglądy. – Jedna z klas maturalnych zgłosiła chęć spotkania się z panem Biedroniem. Pozostawię tę decyzję wychowawcom, ale myślę, że do takich spotkań dojdzie – dodawał pojednawczym
Tagi:
Paulina Nowosielska









