Notes dyplomatyczny

Notes dyplomatyczny

No tak, to mamy dwie panie sekretarz stanu w MSZ, co na pewno jest jakimś rekordem. Mamy więc Barbarę Tuge-Erecińską (najlepsze życzenia imieninowe!), co szybko w MSZ skomentowano, że minister Meller potrzebuje osoby, która pilnowałaby roboty. Broń Boże tej koncepcyjnej, od tego jest Henryk Szlajfer i paru innych ludzi. Chodzi po prostu o to, żeby dokumenty krążyły na czas. Drugą panią sekretarz stanu, Annę Fotygę, nazwano z kolei komisarzem PiS. Oj, ludzie w ministerstwie boją się, że to ona będzie superkadrową i będzie rozdawała karty. Więc kto – Fotyga czy dyrektor generalny, Jerzy Pomianowski? Pomianowski przez te paręnaście dni przypomniał o sobie. Te klimaty ma we krwi. W MSZ panowie urzędnicy opowiadają sobie, jak wszedł do gabinetu Michała Szlęzaka, dotychczasowego zastępcy dyrektora generalnego. Wszedł, zatrzymał się na progu i wypalił krótko: Już pan nie jest dyrektorem! I Szlęzak nie był. Szast-prast. Teraz Szlęzak jest w pewnym niebycie, czeka, czy coś dostanie. I tak miał więcej szczęścia niż Adam Halamski, dyrektor Departamentu Europy. Otóż, jak powtarza MSZ-etowska opowieść, Pomianowski przyszedł do niego i rzekł: Ma pan trzy minuty na spakowanie się! I stał, z zegarkiem w ręku. Mój Boże, to nawet NKWD-owcy dawali kwadrans… Swoją drogą parę osób zastanawiało się,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2005, 49/2005

Kategorie: Kraj
Tagi: Attaché