Nowa, wspaniała Kanada

Nowa, wspaniała Kanada

Mają tu jeden z najwyższych wskaźników jakości życia, świetne szkolnictwo i premiera na okładkach komiksów

Justin Trudeau, który już kilka godzin po objęciu stanowiska premiera w listopadzie 2015 r. stał się gwiazdą internetu, podbija serca Kanadyjczyków kolejnym popkulturowym epizodem. Internauci przeżyli już fale ekscytacji jego tatuażami, hollywoodzkim uśmiechem, zdjęciami bez koszulki czy meczem bokserskim stoczonym przeciwko konserwatywnemu senatorowi. Trudeau chwytał za serce, trzymając na kolanach dwie małe pandy i oddając własną kurtkę drżącej z zimna Syryjce, która przybyła na lotnisko w Ottawie z pierwszym transportem uchodźców z Bliskiego Wschodu. Popularność zyskał też odważnymi decyzjami politycznymi i światopoglądowymi – wycofując kanadyjskie lotnictwo z koalicji przeciwko islamistom, zapraszając do rządu wielu przedstawicieli mniejszości etnicznych i seksualnych, stając się twarzą walki z globalnym ociepleniem podczas szczytu klimatycznego w Paryżu.

Reforma Senatu

Jego status pop-polityka jest już na tyle ugruntowany, że sam Trudeau nie musi wiele robić, żeby trafiać na pierwsze strony gazet. Tak przynajmniej uznali rysownicy znanego studia komiksowego Marvel, którzy umieścili premiera na okładce komiksu „Wojna domowa II”. Co ciekawe, autor opowieści Chip Zdarsky nie poprosił szefa rządu o autoryzację, mimo że Trudeau nie tylko gości na okładce wydania, ale też jest jednym z bohaterów historii. Opierający się o liny bokserskiego ringu premier w podkoszulce z liściem klonowym uśmiecha się, dając do zrozumienia, że będzie trudnym przeciwnikiem.
To akurat prawda. Trudeau mimo uśmiechu nastolatka i opowieści o wstręcie do przemocy bezkompromisowo dąży do celu. I na ringu sportowym, i na politycznym.
Od wygranych niemal rok temu wyborów syn byłego premiera, jednej z najważniejszych postaci współczes­nej historii Kanady, Pierre’a Elliotta Trudeau, postawił przede wszystkim na reformy wewnętrzne kraju, mające na celu poprawę poziomu życia obywateli i zwiększenie spójności społecznej oraz przywrócenie Kanadzie ważnego miejsca na arenie międzynarodowej. W polityce krajowej zaczął od mocnych symboli – zreformował Senat, którego członkowie, w przeciwieństwie do posłów zasiadających w Izbie Gmin, nie są wybierani powszechnie. Do tej pory ich nominacje odbywały się na podstawie zasług dla danej partii, najczęściej więc senatorami stawali się lobbyści, sponsorzy partyjni lub dawne gwiazdy polityki, dla których brakło miejsca w ławach rządowych i poselskich. Trudeau zlikwidował partyjne przywileje, wprowadzając kryteria zasług i dorobku zawodowego oraz proces powoływania senatorów przez specjalny komitet. Wprawdzie nie uniknął zarzutów o upolitycznianie całego mechanizmu (członków komitetu wybiera bowiem nie kto inny, jak właśnie premier), ale jego pierwsze nominacje senatorskie były na tyle trafione, że reformę pozytywnie ocenia niemal 60% Kanadyjczyków.

Premier od parady

Jeszcze odważniej Trudeau zagrał w kwestii równouprawnienia i pozycji mniejszości seksualnych. Najpierw jako pierwszy premier w historii kraju maszerował – z całą rodziną – w paradzie równości, następnie zgłosił i skutecznie przeprowadził przez parlament ustawę zwiększającą ochronę i przywileje społeczne osób transseksualnych. Na tym nie koniec. Trudeau zapowiedział w imieniu całego państwa kanadyjskiego oficjalne przeprosiny dla wszystkich osób homoseksualnych, które poniosły szkody w wyniku prześladowań ze strony policji i aparatu państwowego przed 1969 r., kiedy to stosunki seksualne osób tej samej płci uznawano za przestępstwo karane więzieniem i terapią elektrowstrząsami.
Premier planuje też kolejne reformy. Do współpracy przy zmianie prawa zaprosił stowarzyszenie Egale, walczące o prawa mniejszości seksualnych w Kanadzie. Kanadyjskie media spekulują tu o tak postępowych reformach jak zrównanie wieku dopuszczającego stosunek hetero- i homoseksualny do 16 lat, zwiększenie ochrony dla przedstawicieli mniejszości seksualnych w więzieniach i wypłacenie odszkodowań osobom, które udowodnią, że zostały zwolnione z pracy z powodu dyskryminacji.
O ile na efekty wielu innych reform społecznych, takich jak wydłużenie urlopów macierzyńskich, podniesienie płac nauczycieli czy wsparcie socjalne dla niepełnosprawnych, trzeba będzie jeszcze poczekać, o tyle w polityce zagranicznej znaczące zmiany widać już teraz. Trudeau niemal od pierwszych dni po objęciu urzędu dał się poznać jako polityk, który z mocarnym sąsiadem z południa, Stanami Zjednoczonymi, chce rozmawiać jak równy z równym. Mało ambitna, często nazywana wręcz służalczą polityka wobec Waszyngtonu była jednym z największych zarzutów pod adresem jego poprzednika, konserwatywnego premiera Stephena Harpera rządzącego przez prawie dekadę. Wprawdzie jego premierowanie upłynęło pod znakiem widocznego rozwoju gospodarczego kraju, ale trudno było oprzeć się wrażeniu, że Kanada przekształcała się w bezimiennego członka NATO.
Trudeau położył temu kres, od razu podejmując niezwykle drażliwy temat polityki wobec krajów Bliskiego Wschodu. Najpierw wycofał kanadyjskich pilotów ze stref działań wojennych koalicji, potem jako jeden z pierwszych szefów rządu poza Francją przyjął w oficjalnych wystąpieniach i dokumentach rządowych nazwę Daesh dla kalifatu islamskich fanatyków. Jak tłumaczył później kanadyjski minister spraw zagranicznych Stéphane Dion, zmiana ta ma nie tylko charakter symboliczny – chodzi w niej o odebranie ISIS wszelkich znamion państwowości, a także odejście od powszechnego terminu Państwo Islamskie, co z kolei ma usunąć automatyczne kojarzenie terrorystów ze światem islamskim.
Mniej agresywna polityka wobec państw muzułmańskich jest bowiem jednym z filarów dyplomacji Trudeau – tym prostym gestem premier zjednał sobie przychylność wielu komentatorów politycznych na Bliskim Wschodzie. Podczas gdy Harperowi zdarzało się określać radykalnych islamistów mianem największego wroga Kanady, Trudeau zarezerwował tę kategorię dla globalnego ocieplenia i rosnących nierówności społecznych.

Kraj wychodzi z cienia

W czym tkwi sekret premiera z okładki komiksu? Odpowiedź na to pytanie najlepiej zna chyba Michael Barber, brytyjski spec od strategii politycznej i twórca przypominającego zarządzanie przedsiębiorstwem podejścia do rządzenia państwem, zwanego dostarczologią (ang. deliverology). Zgodnie z jego zasadami skuteczny rząd powinien na początku kadencji wyznaczać sobie kilka konkretnych, choć nie do końca sprecyzowanych celów na różnych płaszczyznach uprawiania polityki i oceniać ich skutki dopiero po określonym czasie.
Będący podobno pod dużym wpływem Barbera Trudeau wyznaczył sobie i współpracownikom cztery główne cele na najbliższe lata: rozrost klasy średniej, polepszenie relacji z rdzennymi mieszkańcami Kanady, tzw. Pierwszymi Narodami, powiększenie różnorodności społecznej przez poprawę sytuacji mniejszości oraz – co brzmi nader ogólnie – zaangażowanie w sprawy międzynarodowe mające przynieść zmianę we współczesnym świecie. Jak naucza Barber, rząd będzie się rozliczał z realizacji tych planów dopiero za jakiś czas – już widać jednak, że Trudeau wziął sobie rady mistrza do serca.
Jest elokwentny, ale i efektywny. Na szczycie klimatycznym w Paryżu wygłaszał płomienne przemówienia w obronie planu zmniejszenia emisji CO2, podczas gdy kilkanaście dni temu w czasie wizyty w Chinach wylał solidne fundamenty pod dwustronne porozumienie o wolnym handlu z Pekinem, skutecznie zbywając pytania dziennikarzy o zanieczyszczenie powietrza powodowane przez chińskie fabryki i łamanie praw człowieka przez tamtejsze władze.
Trzeba też pamiętać, że Trudeau nie miał wcale trudnego startu – Kanadyjczycy są przeważnie zadowoleni z sytuacji swojego kraju, Vancouver, Toronto i Calgary znalazły się w dziesiątce miast o najwyższym standardzie życia, a według ostatniego badania HSBC aż 24% respondentów z całego świata uważa, że Kanada jest najlepszym na świecie krajem do życia pod względem jakości nauczania i szans na rynku pracy. Nowością jest fakt, że aż 42% z nich woli emigrację do Kanady od wyjazdu do USA. Trudno o lepszą laurkę po 100 dniach rządów i dekadach w cieniu USA. Trudeau znów może się uśmiechnąć.

Wydanie: 2016, 36/2016

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy