Nowe życie sądu

Nowe życie sądu

Od 1 lipca polskie sądownictwo czeka rewolucja. Sędzia będzie tylko arbitrem słuchającym argumentów prokuratora i adwokata Prof. Stanisław Waltoś– specjalista w zakresie postępowania karnego i prawa karnego. Przez wiele lat kierował Katedrą Postępowania Karnego na Uniwersytecie Jagiellońskim. Zajmował również kierownicze stanowiska w strukturach Polskiej Akademii Nauk, a także Polskiej Akademii Umiejętności.  Doktor honoris causa UMCS, Uniwersytetu Warszawskiego i Uniwersytetu w Kaliningradzie. W 2011 r. został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski. Jest jednym z pięciu profesorów honorowych UJ. Od 2004 r. jest pan profesor członkiem Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego przy ministrze sprawiedliwości. Wyjątkiem był okres rządów PiS. – Zgadza się. Pewnego dnia zatelefonował do mnie młody pracownik Ministerstwa Sprawiedliwości i powiedział, że minister Zbigniew Ziobro odwołał mnie z funkcji przewodniczącego komisji kodyfikacyjnej, bo opowiadałem się przeciwko zaostrzaniu kar i ograniczeniu swobody sędziowskiej, a to było sprzeczne z zamiarami ministra i rządu. W proteście wszyscy członkowie komisji złożyli rezygnację. Tam, gdzie coś opiera się na polityce, stopień przewidywalności wszystkich zdarzeń jest niewielki. Po tej przerwie minister Zbigniew Ćwiąkalski powołał mnie do komisji pracującej pod przewodnictwem prof. Andrzeja Zolla. Ostatnio pracami naszej komisji kierował prof. Piotr Hofmański, który 11 marca rozpoczął pracę jako sędzia Międzynarodowego Trybunału Karnego w Hadze. Wielu prawników uważa, że reforma procesu karnego, która wejdzie w życie 1 lipca, to największa rewolucja w polskim sądownictwie od 1989 r. Zacznie obowiązywać zasada kontradyktoryjności. Sędzia stanie się arbitrem rozsądzającym spór między oskarżycielem a obrońcą. To oni będą przedstawiali dowody winy lub niewinności. Ten model procesu ma uzdrowić polskie sądownictwo. – Trzeba uściślić jedną kwestię. Zawsze uważano, że w postępowaniu przed sądem karnym w Polsce obowiązuje zasada kontradyktoryjności, czyli dyrektywa przyznająca stronom prawo do walki o korzystne dla siebie rozstrzygnięcie. Równocześnie sąd jest obarczony obowiązkiem dochodzenia do prawdy niezależnie od zachowania stron. To powoduje negatywne konsekwencje, o których za chwilę. Teraz rzecz idzie o zasadę kontradyktoryjności w jej radykalnym kształcie, bez aktywnej roli sądu. Prace nad wprowadzeniem takiej zasady kontradyktoryjności w procesie karnym trwały przez dwie kadencje i zaczęły się, gdy przewodniczącym naszej komisji był prof. Andrzej Zoll. Zmiany zostały uchwalone 27 września 2013 r. z datą wejścia 1 lipca 2015 r., a więc vacatio legis zostało maksymalnie wydłużone. To będzie rewolucja w polskim wymiarze sprawiedliwości, choć może nie największa. Nie możemy zapomnieć o innych istotnych zmianach wprowadzonych po 1989 r. Prokuratorom odebrano możliwość stosowania tymczasowego aresztowania, w miejsce rewizji i rewizji nadzwyczajnej wprowadzono apelację i kasację, zapewniono kontrolę sądu nad decyzjami ograniczającymi prawa człowieka w postępowaniu przygotowawczym, pojawili się świadkowie incognito i koronny. Do polskiej procedury prawnej wprowadzono konsensualizm polegający na możliwości zawierania między stronami procesu porozumień akceptowanych przez sąd. Rewolucją jest też wprowadzenie reguły z art. 46, to znaczy zobowiązywanie z urzędu do naprawienia szkody na rzecz pokrzywdzonego. Wystarczy wniosek pokrzywdzonego, nawet ustny, i sąd bez powództwa cywilnego sprawę załatwia. Teraz wprowadzamy do procesu karnego zasadę kontradyktoryjności w jej radykalnej postaci i mimo licznych sprzeciwów, głównie ze strony prokuratorów, jest to bardzo dobra zmiana. Czyli od lipca na procesach karnych w Polsce będzie jak w Anglii czy Ameryce? Na sali sądowej prokurator stoczy walkę z adwokatem, a sędzia stanie się arbitrem pilnującym zachowania reguł, a potem osobą decydującą o winie i karze? – Z pewnością inspiracją do przygotowania tej reformy była obserwacja systemu anglosaskiego. Dotychczas nasze sądownictwo w głównej mierze było wzorowane na procedurze francuskiej, napoleońskiej. Sąd był zobowiązany dochodzić do prawdy, a więc musiał zbierać dowody na winę lub niewinność oskarżonego. Teraz sędzia nie będzie zobowiązany do przeprowadzania dowodów, oceni tylko materiały zgromadzone z inicjatywy stron. Jego zadaniem będzie rozliczenie pracy prokuratora i adwokata oraz wydanie wyroku. Prokuratorzy wyjdą z cienia, zacznie się o nich mówić. Pojedynki prokuratora i obrońcy będą cytowane w mediach. Skąd ich obawy towarzyszące reformie? – Dzisiaj prokurator pracuje ciężko w czasie postępowania przygotowawczego, ale po postawieniu zarzutów i skierowaniu aktu oskarżenia do sądu w większości przypadków przestaje interesować się sprawą,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2015, 2015

Kategorie: Wywiady