Nowy Rok, stare podziały

Nowy Rok, stare podziały

Zaczął się rok, o którym wielu Polaków myśli z lękiem. Od lat nie byliśmy w takiej sytuacji. Oby nie było gorzej, życzyli sobie Polacy w sylwestrową noc. Skąd ten minimalizm w kraju, gdzie gospodarka się rozwija, inflacja maleje, złotówka trzyma się mocno jak nigdy w historii, a nawet bezrobocie minimalnie, ale maleje? Skąd aż tyle pesymizmu, beznadziei i ludzkich rozczarowań? Odpowiedź jest w głębokim, biegunowym podziale Polski. I w zależności od tego, którą część analizujemy, można się albo radować sukcesami tych, którym się udało, albo popłakać nad losem licznych ofiar transformacji. Niezadowolonych, sfrustrowanych, ledwo wiążących koniec z końcem bezrobotnych. Kobiet samotnie wychowujących dzieci, ale pozbawionych środków z funduszu alimentacyjnego. Lokatorów zagrożonych podwyżkami czynszów, których nie będą w stanie zapłacić. Podziemiem aborcyjnym, które kwitnie dzięki obłudzie środowisk kościelnych i prawicowych, niedopuszczających do zmiany absurdalnej ustawy. Polaków, którzy nie mają powodów do radości, jest zbyt wielu, by bez nich zmienić oblicze państwa. A jeśli w najbliższych wyborach zostaną w domach, po demokracji w Polsce pozostaną tylko wspomnienia. Nie rozumie tego niestety ani większość polityków, ani media, których pozycja jest silna jak nigdy w historii. Część mediów korzysta w tej chwili z wszechwładzy bez jakiegokolwiek umiaru. Nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć, że w ten

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 01/2005, 2005

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański