O marzeniach

Już niedługo opadnie kurz, który podniosły kampania wyborcza oraz formowanie się nowego rządu. Wrócimy do powszedniości. Przed tygodniem pisałem na tym miejscu, że ta powszedniość nie będzie usłana różami, a pierwsze posiedzenie nowego Sejmu było tego przedsmakiem. Chociaż nie należy przesadzać – każdy parlament jest teatrem i chociaż nieraz decyduje on o sprawach doniosłych, dążeniem posłów jest także zabawianie publiczności, z nadzieją na reelekcję, ma się rozumieć. W teatrze ważny jest repertuar. Repertuarem PiS był horror, często też czarny kryminał. Ten repertuar, z początku bardzo chwytliwy, przejadł się jednak publiczności. Wyczuła to Platforma i jej repertuarem, którego starannie się trzyma, jest komedia romantyczna. Ma być więc pogodnie, przyjaźnie – przyszły premier mówi „na zdrowie!” kichającemu na konferencji prasowej dziennikarzowi – a w języku publicznym, jako terminy polityczne, pojawiły się wręcz „miłość” i „marzenie”. Jest to świeże i sympatyczne – „dobrej nocy życz nam, bądź sympatyczna”, zwracała się do Polski Ludowej piosenka STS – i wszystko to pokazuje, jakie znaczenie mają nie tylko problemy, ale i klimat, w jakim się je rozwiązuje. Jest to nauka warta zapamiętania. Niemałe bowiem problemy – oprócz PiS, które przegrało i nie wie, jak się w tym

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2007, 46/2007

Kategorie: Felietony