Polacy nie obsadzili co trzeciego z 1341 przeznaczonych dla nas stanowisk w brukselskiej administracji Wygląda na to, że w Unii Europejskiej ceni się polskiego hydraulika i pielęgniarkę, ale polski urzędnik nie ma dobrej opinii. Tak przynajmniej można sądzić po rezultatach konkursu na urzędników unijnych instytucji. Polacy nie obsadzili aż 34% z 1341 stanowisk w brukselskiej administracji, które mogli objąć. 30 kandydatów z Polski, którym w tym roku nie udało się zdać w ostatnim etapie konkursu na unijnych urzędników, złożyło skargę do unijnego biura rekrutacyjnego EPSO oraz do Komisji Europejskiej. Ich zdaniem, doszło do dyskryminacji Polaków. Gorsi od innych? Podejrzenie nierównego traktowania pojawiło się, gdy uczestnicy konkursu z Polski zostali oddzieleni od zdających z innych krajów, a potem się okazało, że tylko oni tak słabo zdali egzamin. Większość z nich odpadła. – Czy wobec wszystkich kandydatów postawiono tak wysoko poprzeczkę, czy też może nie-Polacy otrzymywali inny, prostszy zestaw pytań? – pytali protestujący. Odpisy pisemnej skargi otrzymali polscy europarlamentarzyści i UKIE. Lidia Geringer d’Oedenberg zasiadająca w Parlamencie Europejskim z ramienia SLD nie wierzy w dyskryminację Polaków podczas egzaminów. – To byłoby kompletnie niemożliwe – mówi – ponieważ ocenę z egzaminów wystawia się niejako automatycznie, robi to komputer. Nie sądzę też, by ktoś się na nas zawziął, choć skądinąd mam bardzo krytyczny stosunek do sposobu przeprowadzenia egzaminu i pytań konkursowych. Choć procedura na to zezwala, oddzielenie grupy polskich kandydatów od innych było błędem, który niepotrzebnie budzi podejrzenia. Natomiast same pytania na egzaminie nie dotyczyły spraw merytorycznych, tylko trzeba było wymienić np. nazwiska członków Komisji Europejskiej sprzed 10 lat. Oczywiście i do takiego egzaminu można się dobrze przygotować. Są nawet książeczki z zestawami pytań z poprzednich konkursów, można też znaleźć to i owo w internecie. Należałoby jednak uczynić te konkursy bardziej merytorycznymi. Marcin Libicki, europarlamentarzysta z PiS, prędzej byłby skłonny uwierzyć w dyskryminację Polaków przy naborze na stanowiska urzędnicze, choć przyznaje, że takie naruszenie zasad trudno byłoby udowodnić. W każdym razie z relacji tych kandydatów, którzy do posła Libickiego się zwrócili, wynika, że dziwnym trafem polscy kandydaci są odsiewani na trzecim, najwyższym etapie egzaminu, chociaż poprzednie dwa przeszli pomyślnie. Skargę potraktowano poważnie Joanna Skoczek, dyrektor Departamentu Szkoleń Europejskich Urzędu Komitetu Integracji Europejskiej, podaje bardziej szczegółowe dane odnośnie do stanowisk do obsadzenia. Kraje przyjęte do Unii w 2004 r., w tym Polska, otrzymały limit 3441 stanowisk administracyjnych w Komisji Europejskiej i od 2003 r. stanowiska te są sukcesywnie obsadzane. Na Polaków czeka 1341 miejsc na stanowiskach urzędniczych niższego, średniego i wyższego, dyrektorskiego szczebla. Czy konkursy na urzędników są skuteczne? – Ogólnie udało się nam wypełnić przyznany limit w 76% – mówi pani dyrektor – ale w kategorii najniższej ta sztuka udała się nam w 85%, za to w średniej (stanowiska szefów wydziałów) tylko w 32%, a w kategorii dyrektorskiej – w 45%, bo mamy do obsadzenia 16 stanowisk dyrektorskich w Komisji Europejskiej. Na Polaków czekają stanowiska urzędnicze nie tylko w Komisji Europejskiej, lecz także m.in. w Sekretariacie Generalnym Rady Unii Europejskiej, Komitecie Ekonomiczno-Społecznym Unii, Komitecie Regionów, gdzie nie ma żadnej puli przeznaczonej dla danego państwa. W kwietniu 2008 r. liczba Polaków zatrudnionych w instytucjach i agencjach UE wynosiła 1791 osób, przy czym większość – 1654 osoby – zatrudniona była w instytucjach unijnych, z tego w Komisji 1169. Niestety do konkursów na różne stanowiska administracyjne, np. asystentów, tłumaczy, prawników itd. wciąż kandyduje zbyt mało Polaków i dlatego powstała konieczność interwencji, m.in. u Komisarza Unii Europejskiej Siima Kallasa oraz w unijnym biurze rekrutacyjnym EPSO. – Z naszego monitoringu wynika, że polscy kandydaci dobrze zdają egzaminy, ale jest ich zbyt mało – dodaje dyrektor Skoczek. – Obecnie komisarz Kallas rozważa zorganizowanie dodatkowych konkursów dla Polaków. Do wypełnienia przyznanych limitów zatrudnienia mamy jeszcze dwa i pół roku i dlatego trzeba się do tego poważnie przygotować. Chodzi również o to, by ci, którzy już egzaminy zdali, nie czekali zbyt długo na zatrudnienie na tzw. liście rezerwowej. Z drugiej strony UKIE planuje organizować kursy przygotowawcze dla kandydatów na unijnych urzędników, informacje o kolejnych naborach upowszechniać w polskich mediach,
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz









